A gdyby tak zniszczyć wszystko i znowu zaorać?

Łąka kwietna zakładana jest zwykle od gołej ziemi, zwykle po zaoraniu i bronowaniu. Zapewnia to dostęp światła do młodych jej siewek.

„Łąki” kwietne złożone z roślin jednorocznych, takich jak mak polny, chaber bławatek, kosmos czy nagietek trzeba co roku zaorać. Rodzime gatunki (mak, chaber) nie wymagają ponownego zasiewania, gdyż odnowią się z nasion z gleby, w którą wpadły. Inne gatunki, jak kosmosy czy nagietki wrażliwe na przymrozki i po prostu i zwykle się nie odnawiają, zwykle, bo czasem się im udaje.

Często jednak zdarza się że klienci którzy mają łąkę przez kilka lat nudzą się lub uważają że „weszło za dużo trawy” i chcą ją założyć od nowy. Czy warto? I jak to zrobić?

Zaoranie wieloletniej łąki z kwiatami łąkowymi zwykle owocuje osłabieniem trawy i uważam, że co kilka lat można taki zabieg wykonać. W pierwszym roku będą widoczne rośliny jednoroczne. Może się okazać że są to rośliny ładne, jak maki, ale może być tak, że są to rośliny „brzydkie” jak rdest, chwastnica, tasznik itp. Wśród nim pojawią się siewki kwiatów łąkowych, z nasion które wydała łąka w ostatnich latach. Często pojawia się masowo złocień zwyczajny, czy firletka poszarpana. Pomimo, że to są rośliny łąkowe, najbujniejsze ich populacje, z których korzystam przy zbieraniu nasion, znajduję na miejscach gdzie rok wcześniej siano zboże.

Termin orki ma duże znaczenie. Orka w lecie sprzyja odnowieniu krótkowiecznych bylin (złocień, firletka, dzwonek rozpierzchły), które wykiełkują po orce i zakwitną w kolejnym roku. Orka w jesieni lub wiosną sprzyja na początku roślinom jednorocznym, bo mają cały sezon na rozwój kwiatów i owoców.

Problemem na łące kwietnej są czasem rośliny o sieci silnych podziemnych kłączy, jak perz, pokrzywa, podagrycznik, czy powój. Nawet po zaoraniu rośliny te znowu odbijają i zagłuszają nasze „ładne” kwiaty (tzn. powój jest ładny, ale jak kwitnie i nie opanuje wszystkiego…)..  Wtedy lepiej teren przykryć czarną folią lub matą na 2 lata.

W ogóle orka nie jest taka zła… Niektóre nawet rzadkie rośliny są w stanie świetnie funkcjonować przy corocznej jesiennej orce, jakby jej w ogóle nie zauważając. Szkodzi im dużo bardziej koszenie w lecie czy wiosną. Pierwszy raz pomyślałem o tym patrząc na małe poletko, które przez 10 lat zaorywałem co roku jesienią, aby posiać nasiona złocienia żółtego. Na początku była tam mała kępka kokoryczki wielokwiatowej, rośliny typowo leśnej. Potem zauważyłem, że kokoryczce sprzyja jesienne zaorywanie, a czasem orka rozrywa jej kłącza i przenosi dalej. Niestety, kiedy przestałem orać, kokoryczkę przez pomyłkę skosił pracownik, który miał uporządkować teren. Przez dwa lata koszenie zniszczyło ją zupełnie. To bardzo ciekawe zjawisko – niektóre leśny byliny lepiej znoszą orkę niż koszenie w lecie!  Drugi raz lampka mi się zapaliła, gdy przeczytałem że mieczyk dachówkowaty, rzadka roślina wilgotnych łąk był na Podhalu chwastem w zbożu. Kwitł on i wydawał nasiona w tym okresie jak mak i chaber, a po żniwach orka oczyszczała dla niego pole do wzrostu i przenosiła cebulki na nowe miejsca! Podobnie zachowują się na południu Europy szafirki i śniedki. Trzeci raz zauważyłem znoszenie orki przez rzadkie rośliny w tym roku. Poprosiłem sąsiada, żeby skopał mi mały kawałek nieużytku porośniętego dziurawcem i nawłocią na ziemniaki. Zapomniałem jednak o tym, że zasiało się tam kilka lilii złotogłów. Przypomniałem sobie, gdy piękne pędy lilii wyrosły między ziemniakami. Jesienna orka sprzyja więc wielu gatunkom, głównie tym, które mają kłącza i cebule, gdyż zapobiega zadarnieniu terenu przez trawy.

Ostatnio dostałem zdjęcia łąki od klientki z dwóch kolejnych lat. Na obu były zarówno kwiaty jednoroczne (mak, chaber) jak i złocienie i inne gatunki z mojej mieszanki  Kwietna Murawa. Okazało się, że ona co roku skopuje tę łąkę, a różne jedno i wieloletnie gatunki odnawiają się w tej kopaninie. Ciekawą opcją byłaby orka CO DWA LATA. Wtedy w jednym roku możemy mieć łąkę z kwiatów jednorocznych, w drugim rozwiną się dwuletnie i wieloletnie, a w kolejnym znów po orce obsieją się jednoroczne!  Na takich ugorach pięknie rozwijają się na przykład dziewanny, wiesiołki, żmijowce, krwawnik i dziurawiec. Niestety nie sprzyja im konieczność wykaszania ugorujących pól, żeby dostać dopłatę. Dawniej gdy pole odpoczywało często po prostu nie koszono go. Wtedy mogły rozwinąć się tam piękne krwawnik i dziewanny nie lubiące koszenia. Obserwuję to, bo te rośliny akurat znikają, bo brakuje takich okresowo niekoszonych kawałków pól (nie brakuje pól opuszczonych na dłużej, ale one zarastają nawłocią i drzewami). Dawny krajobraz jak widać to nie tylko pola, łąki i pastwiska, ale i ugory – tereny pozostawiane zwykle na rok w spokoju. W dawnych czasach ugory były ważnym elementem dwu i trójpolówki. Ziemia odpoczywała wtedy, a pojawiały się tam pewne gatunki, którym gorzej w innych miejscach. Teraz brakuje takich kwiatów. Widzę to zbierając nasiona. Ostatnio coraz ciężej znaleźć pola z krwawnikiem, wiesiołkiem i dziewanną.

Lilia złotogłów na oraninie
Mieszanka Kwietna Murawa wysiana koło Piaseczna. Widoczne na zdjęciu krwawnik, rumian barwierski, żmijowiec i dziewanny świetnie utrzymują się na miejscach zaorywanych co dwa lata – w ten sposób unikają konkurencji traw i nawłoci.

11 komentarzy

  • Liliana Hilsberg pisze:

    Orka napowietrza glebę i odwraca kierunki (góra staje się dołem); oba te czynniki muszą mieć znaczenie dla pewnych roślin. Co do kierunków, zauważyłam tę zależność, kupując chleb w tradycyjnej, małej piekarni. Chleb z koszyka (rośnie w koszyku) smakuje inaczej i ma nieco inną strukturę, niż chleb z deski (formowany i kładziony do wyrośnięcia na desce). Oba są z tego samego ciasta. Chleb z koszyka jest z niego wyjmowany tuż przed włożeniem do pieca i kładziony odwrotnie, niż rósł. Jest smaczniejszy i bardziej „chlebowy” od tego z deski, bardziej „bułkowego”.

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      Czynników jest tu dużo na pewno. Każde działanie oddziałuje na roślinność. Dlatego tak bardzo, bardzo zachęcam klientów do różnicowania działania. Jak mnie klient pyta kiedyś łąkę bo nie jest pewien, to mówię: 15 czerwca, 10 lipca i 1 sierpnia, po kawałku.

  • Michał Tarczoń pisze:

    Też by była metoda przeoranie/ przekopanie w ten sposób by pozostały paski nie przeorane/ które były w następnym roku przeorane, a te co były przeorane nie przeorywać w natępnym roku.

  • Fugi pisze:

    faktycznie coś jest w tej orce nader wartościowego – po przeczytaniu tego artykułu przypomniał mi się wątek z książki Richarda Mabeya 'Kabaret roślinny’ o występowaniu endemicznych gatunków tulipanów na Krecie właśnie na polach z zaznaczeniem że uprawa sprzyja dyspersji cebul …

  • Piotr z Rogowa pisze:

    Nie pamiętam już, czy pytałem Cię, czy zastosowanie herbicydu na jednoliścienne nie pomogłoby we wzroście gatunków dwuliściennych? Moja łąka z Twoich nasion ma w tym roku bardzo dużo Holcus mollis zasłaniających firletki i złocienie. Orka odpada, bo za dużo tam drzew porozrzucanych po całej łące.

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      Tak, pomaga, zwykle działa tylko na 1-2 lata, ale pomaga. U mnie też szaleje Holcus w tym roku. To jej naturalne miejsce… Myślę, że czas żeby w przyszłym tygodniu skosić łąkę. Orka w lipcu co kilka lat świetnie odnawia firletki i złocenie. Lub oprysk glifosatem w połowie lipca, ale tego już od dawna nie promuję…

  • Arkadiusz pisze:

    A czy wertykulacja łąki wystarczy zamiast orki?

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      Nie, to prawie nic nie daje… Ziemia musi być jednak odsłonięta a większe byliny poprzecinane. Nie ma tak łatwo niestety!

  • Marek pisze:

    Nie wiem jak inne rośliny inwazyjne, ale orka pomoże też pozbyć się nawłoci.

  • Ula pisze:

    A u mnie krwawnik daje radę w bujnej trawie, gdy omijam kawałki przy koszeniu. Dziewannę też mam (na sztuki).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.