Czarna herbata i upadek picia herbat ziołowych

Kiedy staję na stacji benzynowej w Chorwacji i proszę o „czaj” sprzedawca pyta mnie: „Jaki? leśny? czarny? rumiankowy? miętowy?”. Zwykle ten „szumski czaj” („leśna herbata” z leśnych jagód) wymieniany jest nawet przed czarną. Stanąłem właśnie w restauracji przy POLSKIEJ stacji benzynowej i zapytałem czy mają jakąś herbatę ziołową. „Może miętowa? rumiankowa?”. Pani przy barze zrobiła takie oczy jak bym jakieś przestępstwo popełnił…

A kiedyś było inaczej… Przyczyną upadku picia herbat ziołowych w Polsce jest wielka popularność czarnej herbaty. Teraz herbata trochę odpuszcza na rzecz kawy, ale te dwie czarne panie zdecydowanie nie dopuszczają do siebie innych alternatyw. A jak było kiedyś? Wystarczy wybrać się do polskojęzycznych górali czadeckich zamieszkujących rumuńską Bukowinę. Wyjechali oni z terenu pogranicza słowacko-polskiego w XIX w., ZANIM czarna herbata stała się popularnym napojem na wsi. Dalej zbierają zioła na herbatę, i to wielkie ich ilości, no bo potrzeba ich dużo, żeby cała rodzina piła je codziennie przez całą zimę. Zioła układa się w wielkim garze, który stoi na kuchni, zalewa wodą. Gar z gorącą wodą stoi na kuchni cały dzień. Jak się wypije herbatę, nie wyrzuca się starych ziół, tylko dodaje nowych i dolewa wody, aż zioła wypełnią znaczną część garnka. Pięknie tradycję tę opisała Iwona Kołodziejska-Degórska (obecnie Iwa Kołodziejska) w artykule: Z czego „uwarić harbatę”? Dzikie rośliny jadane w polskich wsiach na południowej Bukowinie (Rumunia), który ukazał się w tomie „Dzikie rośliny jadalne – zapomniany potencjał przyrody” (http://luczaj.com/bolestraszyce.htm). Zacytuję tu fragment artykułu, w którym opisuje skład owych herbat:

„W większości gospodarstw na co dzień (szczególnie w zimie) pije się herbaty z kwiatów lipy – lipy (głównie Tilia cordata) i z owoców kminu (kminku) – kminku zwyczajnego Carum carvi – pijają je wszyscy moi rozmówcy. Niektórzy na co dzień piją też herbatę z kwiatów i owoców głogu (kaliny [tak nazywa się tam głóg – przyp. ŁŁ]) – głogu Crategus sp., dobrej myśli (dobra myśla, suvârf, fioletowa druciana trowa) – lebiodki pospolitej Origanum vulgare i cimbru (ściubryk, macierunka, cimbr, cimber) – macierzanki zwyczajnej Thymus pulegioides i uprawianej w ogródkach przydomowych macierzanki tymianek i T. vulgaris. Jedna rozmówczyni „dla smaku” robi herbatę z malinoczy – liści maliny właściwej Rubus idaeus. Popularne jest też parzenie herbat wieloskładnikowych. Bardzo powszechnym dodatkiem do herbaty z lipy jest mintka – mięta polna Mentha arvensis, niektórzy używają w tym celu również mintki dla chudoby (mintki polnej) mięty długolistnej Mentha longifolia, dobra myśl (dobra myśla, suvârf, fioletowa druciana trowa) jest też częstym składnikiem herbat mieszanych, pije się ją np. z majówkami (kukuczkami) – pierwiosn­kami lekarskimi Primula officinalis i lipą.”

W innym artykule z tego tomu (Ewa Pirożnikow, Postulowany przez księdza Kluka program zdrowotnego użytkowania pokarmowego dziko rosnących roślin jako lekarstwo na nędzę jednych oraz na nadmiar zbytków innych), też o herbatach ziołowych. Słynny XVIII zielarz, ksiądz Krzysztof Kluk był wrogiem czarnej herbaty. Zamiast niej zalecał picie lebiodki pospolitej, bukwicy zwyczajnej, róży pomarszczonej, poziomki pospolitej, przetacznika leśnego lub skrzypu zimowego. Uważał, że, jak pisze Pirożnikow, krajowe rośliny są znacznie zdrowsze niż zagraniczne i można mieć gwarancję, że są higieniczniej przygotowywane. Zarzucał Chińczykom, że pakują liście herbaty w skrzynie ołowiem wylewane i:

w taką skrzynię włazi nagi Chińczyk i nogami depce: łatwo się tu domyśleć, że i przy największey ostrożności, może iakowe zachodzić niechluj­stwo przynajmniej nóg spoconych.

Z bogatymi zwyczajami picia herbat ziołowych spotykam się także podczas swoich badań na Bałkanach. We wszystkich krajach dawnej Jugosławii niezwykle popularna jest herbata z dzikiej róży. Właściwie spotykam się z nią w co drugim domu. Popularny jest też rumianek, różne gatunki mięty, krwawnik. Szczególnym kultem darzy się ożankę górską zwaną trava iva Teucrium montanum. Popularne jest tam powiedzenie: „trava iva od mrtva pravi živa“ (trawa iwa przywraca martwych do życia). Gatunek ten jest pospolity na Bałkanach, u nas rośnie tylko w Tatrach i Pieninach. Herbaty ziołowe popularne są też na południowych Bałkanach, gdzie znowu popularny jest gojnik (Sideritis).

U nas oczywiście też są osoby, które piją herbaty ziołowe, ale nie jest to trzon populacji. Na szczęście coraz więcej osób wraca do naszych tradycyjnych ziołowych herbat, kiedyś często pitych pod wiejską strzechą: maliny, poziomki, dziurawca, bzu czarnego czy lipy.

DSC00104

zioła suszące się w domu na wyspie Pag, Chorwacja

DSC00157

mieszkanka wyspy Pag susząca herbatę z lipy szerokolistnej

 

 

DSC02102

suszone oregano i dzika róża (rozdrobniona) na wyspie Ugljan, Chorwacja

 

31 komentarzy

  • Julian Rodobolski pisze:

    Pijam herbatę z owoców róży dzikiej, również wyśmienita jest herbaza z fermentowanych liści kiprzycy (iwan-czaj).

  • Renata pisze:

    A jak się do tej skali herbat ma herbata zielona? Powszechnie jest zachwalana.

  • Ag pisze:

    Dzięki za ten tekst. Ja wraz z moją rodziną od kilku lat pijemy mieszane ziołowe herbaty. Mieszankę robie sama z tego co nasuszę z ogrodu. Trzon herbaty stanowią suszone liście i łodygi cytryńca, potem mięta, płatki nagietka, aksamitki, liście jeżyny, poziomki, porzeczki czarnej, suszone owoce porzeczek, których z nadmiaru nie zebrałam z krzaków i tam pięknie na gałązkach doschły. W zależności od humoru dodaje też rumianku lub wierzbnicy, przytulii, babki, pokrzywy, liści malin, tasznika, kwiatów róży, płatki maku, skrzypu, chabru…. Co tam w ogrodzie i okolicy nazbieram. Niestety, wieloletnie przyzwyczajenia sprawiły, że muszę dodawać małą ilość herbaty czarnej, gdyż rodzinka przyzwyczaiła się do koloru i jak napój nie jest ciemny, to uważają że jest mało esencjonalny. Gdyby Pan mógł doradzić jakie łąkowe zioło dałoby pożądany kolor?

    • MM pisze:

      W tym roku ususzyłam kwiat maku polnego – czerwony. Suszenie było dość wymagające – musiałam suszyć w piekarniku w temperaturze 40st. Herbata wychodzi bardzo ciemna. ususzony kwiat ma zapach orzechowy.

  • Borowka pisze:

    To prawda, u nas czarna herbata ponad wszystko i od od bardzo dawna. Jesteśmy w czołówce światowej. Moi rodzice, którzy jeździli w latach 80-tych na wakacje do NRD, zawsze żalili się, że w domach wczasowych nie ma tam ich ulubionej czarnej herbaty, tylko ziołowe. Wiele lat później też miałam w Niemczech ten problem.

  • Tomasz Kozieł pisze:

    Zabrakło informacji o wierzbówce kiprzycy. Podobno Słowianie pili ją w dawnych czasach, a na Ukrainie w dalszym ciągu można kupić w sklepach „Iwan czaj” Herbatka przygotowywana jako napar z suszonych ziół, ale również fermentowana do postaci „czarnej herbaty”.
    A herbata? Cóż – za głębokiej komuny herbatę uprawiano w Gruzji. Filipinki śpiewały nawet piosenkę o herbacianych polach w Batumi. Dzisiaj te uprawy to przeszłość, ale podobno nadal można tam spotkać żywopłoty z krzewów herbacianych.
    Tak czy siak, wydaje mi się, że jest szansa – w dobie mody na wszystko co zdrowe, lub wydające się zdrowe – na wylansowanie picia naparów ziół zamiast herbaty. W śród moich znajomych modne ostatnio jest picie czystka, yerby a ja sam często pijam wierzbówkę, którą sam zbieram w ogrodzie. Pozdrawiam!

  • Student z Warszawy pisze:

    Być może mało osób suszy zioła samodzielnie, ale coraz więcej ludzi pije herbaty owocowe. Rozmawiałem kilka lat temu z szefem marketingu Unilever odpowiadającym za Lipton i on już wtedy mówił, że udział w rynku czarnej herbaty maleje. W tym roku rozmawiałem z właścicielką firmy MOKATE i ona mówiła to samo.

  • tomeksss pisze:

    Herbata to herbata, czyli herba thea. Herbata z lipy to rzecz sprzeczna sama w sobie. Oczywiście można pić napary ziołowe, ale to nie są herbaty. Co najwyżej można użyć określenia „herbatka”.

  • z Greg pisze:

    Witaj Łukaszu
    a co z herbatą z czystka? Też piją ją na Bałkanach ?
    Pozdrawiam

  • Renata pisze:

    Też suszę zioła do picia m.in kwiat lipy, bzu czarnego, głogu, nagietka, skrzyp.
    Nie przypominam sobie żeby moja babcia piła przy mnie czarną herbatę czy kawę, tylko rumianek i inne zioła.

  • Marta Keciek pisze:

    Wg mojej wiedzy ziołowe napary to nie herbaty i należy nazywać je właśnie naparami.
    Podczas podróży po Bałkanach (głównie Albania i Macedonia) co knajpka to na pytanie o herbate proponowano mi rumianek, rzadko mieli czarną.

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      Niestety jest to przykład polskiego czepiania się w języku. W innych językach słowiańskich napary ziołowy nazywa się czaj (od chińskiej nazwy herbaty…) i nikt się nie czepia, tylko u nas herbata, herbatka, napar. Nie lepiej pozwolić ludziom mówić jak chcą? Nie wszystkie herbaty ziołowe są naparami, niektóre są wywarami, więc lepiej już mówić herbata… albo inaczej jak ktoś chce…

      • Maja pisze:

        To jak na lipę zaczniemy mówić polip, to czy też będzie wszystko jedno? ;)

      • Henryk pisze:

        I tutaj przytaknę i wrzucę swoją „złotówkę” tak masz słuszność. Prowadzę kanał na You Tube i czepianie się nazewnictwa i poprawianie mnie to około 60 % komentarzy. Chociaż wszyscy wiedzą o co chodzi to ta poprawność jest baardzo irytująca. Taaak zgadzam się z tobą że napar, wywar ,esencja ziołowa czy może ekstrakt to nie to samo i co za każdym razem używać innej nazwy? Tak herbata to stosowne określenie w naszym języku. Dziękuje osobiście za ten i inne artykuły. Pozdrawiam Henryk

  • jacek kopa X+ pisze:

    Czasami piję czarną herbatę, ale kupuję ją na wagę praktycznie jeden rodzaj u zaufanego sprzedawcy:) Herbatki ziołowe i owocowe pijam różne, w ogródku mam miętę, melisę, maliny, czarna i czerwona porzeczka. Lubię pokrzywę, dziką róże, rumianek, dziurawiec i takie tam:)

  • ża nutka pisze:

    Świetny artykuł!
    Pijam herbaty hektolitrami w domu i podróży…

    Herbata po buriacku
    Czarna z dodatkiem soli, czasami dodaje się także popiół z upalonej huby brzozowej.

    Herbata po mongolsku
    Do herbaty zielonej dodaje się masło, mąkę , mleko (krowie, kozie, owcze, wielbłądzie), czasem dodaje się pieprz.

    Herbata po angielsku
    Czarna z mlekiem. W kolejności: mleko, wrzątek i „tea bag „. U nas w takiej postaci- znana jako bawarka. No i ta słynna Earl Grey ( czarna z bergamotką).

    Herbata po turecku- czaj ( cay) pije się ją w fikuśnych ,małych szklaneczkach z zasypuje toną cukru.

    A z zieloną to mam dłuższy romans. Na uwagę zasługuję oolong tea ( chińska) oraz Mo Li Hua Cha czyli Jaśminowa zielona( moj nr 1;). herbaty tego typu nie będą należały do najtańszych jeśli stawiasz na jakość i czas oraz sposób parzenia będzie przebiegał inaczej niż w przypadku czarnucha.Nie zalewamy jej wrzątkiem!!

    Pozdro

  • Gosia pisze:

    Ja bardzo lubię herbatę górską z Krety-najpopularniejsza to właśnie wspomniany przez Ciebie gojnik-Sideritis syriaca , ale też pod nazwą herbata gorska kryje się roślina dybtym czyli Disctamnus origanum. Bardzo lubię obie te herbaty. Czasami też jako herbatę górską na Krecie można kupić mieszankę ziół. Z kolei herbatka gorska jaką mam ze Słowenii to jest mieszanka ziół i owoców suszonych. Ja w ogóle zbieram różne nietypowe herbaty. Z Macedonii mam z kolei ziolową herbatkę tymiankową( sam tymianek) , a Azerbejdżanu czarną herbatę z dodatkiem tymianku-taka ciekawostka;)

  • Ola pisze:

    Bardzo interesujący artykuł. Do niedawna także piłam tylko czarną herbatkę :), ale ponieważ lekarz zalecił mi pić duże ilości wody to zaczęłam rano zalewać różne zioła z ogrodu wrzątkiem (sama woda to zupełnie nie dla mnie). W ten sposób bardzo polubiłam werbenę i wszystkie ziółka cytrynowe.

    Ale najbardziej to mi szkoda, że teraz nie przywiązuję się wagi do samego podawania herbaty – wyszczerbiony kubeczek plus saszetka czarnej taniej herbaty i tyle.
    Kupiłam sobie samowar oraz zestaw czajniczków do parzenia herbaty tureckiej, odpowiednie mieszanki herbat i elegancką zastawę. Teraz picie herbatki stało się prawdziwą przyjemnością :)

  • MonikaC pisze:

    Herbatę czarną pijam od czasu do czasu, gdy mam na nią ochotę, zwykle sięgam po herbaty zielone z dodatkiem różnych suszonych owoców i po ziołowe właśnie. Przez lata przyzwyczailiśmy się do smaku czarnej herbaty i wielu Polaków na samą myśl o zaparzaniu ziół krzywi się z niesmakiem, albo od razu pyta, czy dobrze się czuję (bo jak wiadomo mięta tylko na żołądek, lipa w przeziębieniu, a melisa na sen…). Tymczasem, ja po prostu lubię miętę, szczególnie świeżą, ma bardziej orzeźwiający smak niż napar z suszonej mięty. Inne zioła też mi smakują, lubię herbaty owocowe. Na wakacjach „za granicą” piję tylko herbaty ziołowe, bo tam mają ich całe bogactwo, można trafić na smak, którego dotąd się nie poznało, więc warto próbować. U nas niestety prym wiedzie czarna z zieloną, a jeśli proszę o owocową, to też często okazuje się, że owocowy jest w niej jedynie aromat „identyczny z naturalnym”, a sama „herbata malinowa” to czarna herbata aromatyzowana.

  • Szymon pisze:

    A ja bardzo lubię zioła, tym bardziej ziołowe mieszanki herbat. Stosuję dość regularnie przy okazji różnych dolegliwości. Kiedyś znajoma poleciła mi sklep nowoczesneziola.pl i teraz regularnie się tam zaopatruję.

  • Olga pisze:

    Witam. Drugi rok juz sama próbuje fermentowac liscie drzew owocowych, krzewow i roslin zebranych „w polu” na herbatki. Najbatdziej poszukiwaniy Iwan czaj, chociaz rzadkość na Mazowszu, ale jak juz sie uda uzbierać gdzies na wyzynach gorskich to zapewnia ucztę herbaciana na całą zime! I w mieszankach zioliwych, i sama kipszyca wierzbówka to samo zdrowie) polecam spróbować! Dziękuję za bloga, bardzo pozyteczne i czekawe artykuly))

  • Jastine pisze:

    Fermentuję sobie sama kilka herbatek, dzięki internetowi i różnym wielbicielom natury. Robię sobie 2 herbatki fermentowane: Iwan czaj z wierzbówki kiprzycy oraz herbatka z bzu lilaka (smak prawie karmelowy), obie są niesamowite. Tak je lubię, że na razie nie szukam innych alternatyw. A czarnej i zielonej herbaty nigdy nie lubiłam i nie polubię.

  • Piołun pisze:

    Z moich skromnych obserwacji wynika, że kultura picia ziół w Polsce powraca i zatacza coraz szersze kręgi. Tylko się cieszyć!

    • I.S. pisze:

      to prawda, ziola staly sie modne albo ludzie po prostu zauwazyli ze jednak skutki uboczne farmy sa czesto dramatyczne. Z ziolami jednak trzeba uwazac, nie wszystko mozna popijac niczym herbate. Cieszy mnie bardzo powrot do tego co sprawdzone przez setki a nawet tysiace lat.

  • Marcin pisze:

    U nas króluje lipa i mięta. Samych mięt jest 50 gatunków… U nas rośnie w tej chwili 17 i ludzie są w szoku, że tak to może smakować   a zapach… szkoda, że ludzie sięgają do ziół jak do lekarstw, tylko w razie problemów. U nas czarna herbata gości może raz na miesiąc…

  • I.S. pisze:

    Polacy zostali okradzeni z Herbapolu przez „wizjonerow”-filantropow (najczesciej powiazanych ze SB), ziola produkowane przez nich trafialy w znacznej czesci na eksport. Choc ostatnio sie to zmienia bo nawet zorganizowano gale Herbapol esencja natury (tak, tak, to nie zart!) wiec moze i jelity zauwarzyly ze trendy sie zmieniaja…Polecam ziola runo bio (chyba tak to sie nazywa) i mniej juz dary natury. dary natury maja ogromny problem z jakoscia. Ped do zysku i tego jegomoscia sprowadzil na manowce. Herbata z owocow lesnych z robakami jednak jest odpychajaca. Pamietam z dziecinstwa ze babcia wysylala mnie po lipe i rozne inne rosliny ktore potem suszylismy. Wazne zeby poczytac troche co i jak suszyc, robimy to w koncu dla jak najwiekszych korzysci dla naszego organizmu.

Skomentuj Borowka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.