Czas na surówkę z mniszka

Mniszek lekarski, zwany często mleczem, nieczęsto gości na naszych stołach. Dużo popularniejsze jest robienie miodków i napojów z kwiatów mniszka. Wynika to myślę z tego, że zwykle próbujemy go jeść za późno. Mniszek ma bardzo gorzkie liście. Liście te są jednak kilka razy mniej gorzkie przed kwitnieniem tej rośliny, która przypada u nas między 20 kwietnia i 5 maja, zależnie od regionu i pogody. A więc teraz jest czas żeby mniszka jeść, teraz czyli w pierwszej połowie kwietnia!

Na południu Europy do sałatek ścina się całe rozety. Warto więc wziąć ze sobą nóż, wtedy zbiera się mniszka szybciej i nie trzeba tarmosić liści.

Zobacz z resztą jak ja go zbieram tutaj:

Liście koniecznie trzeba albo bardzo dokładnie opłukać albo wrzucić na minutę do wrzątku. Trawniki, gdzie zbieramy mniszek są często skażone jajami robaków z kału psów. No i wybierajmy trawniki ponad 50 m od szos. Gdyż przy szosach wciąż w glebie zalegają duże ilości ołowiu i kadmu.

W rodzinie złożonych występuje wiele gatunków, których młode rozetki liściowe smakują jak te od mniszka i mogą być jadane w podobny sposób (surówki, sałatki itp.). Na miejscach ruderalnych w całej Polsce, oprócz pn-wschodu, występuje sałata kompasowa Lactuca serriola. Sałatnik leśny Mycelis muralis występuje w lasach całej Polski. Na trawnikach, łąkach i pastwiskach znajdziemy też takie gatunki jak brodawnik zwyczajny i jesienny (Leontodon hispidus i Leontodon auumnalis), prosiecznik szorstki (Hypochoeris radicata) i pępawa dwuletnia (Crepis biennis). W krajach, gdzie jada się surówki z młodych rozetek tych i pokrewnych gatunków (Włochy, Chorwacja, Grecja) przeciętny zbieracz ich nie rozróżnia. Zbiera się i jada wszystko co ma kępki zębatych listków (także dziką cykorię i rośliny z rodziny kapustowatych, których rozetki też mogą wyglądać podobnie).

Mniszek, najczęściej nazywany mleczem, jest też mylony z roślinami z rodzaju mlecz. Mlecz (Sonchus) jest wyższy (dorasta do 1 m), ma mniejsze kwiaty i sinozielone, sztywne, lekko kłujące liście. Kilka gatunków z tego rodzaju (najczęściej mlecz polny Sonchus arvensis, mlecz zwyczajny Sonchus oleraceus i mlecz kolczasty Sonchus asper) występuje na polach i przydrożach, choć nie tak pospolicie jak mniszek. Ich liście są jadalne i podobne w smaku do liści mniszka. Szczególnie smaczny jest mlecz zwyczajny, powszechnie zbierany na południu Europy, w przeciwieństwie do mniszka, jada się go po ugotowaniu przez przynajmniej kilka minut, podając z oliwą i solą. Historie o tym, że mlecz jest trujący wywodzą się tylko stąd, że trzeba go ugotować.

Ogólnie grupa mniszkopodobnych roślin na trawnikach i łąkach, wytwarzająca rozetki „zębatych” liści jest bardzo bezpieczna w użytkowaniu, nie udokumentowano przypadków pomyłek z roślinami trującymi.

Mniszek nie był w naszym kraju popularnym artykułem żywnościowym. Używano jego liści w dwóch kontekstach: głodowym i dworskim. Na Podhalu liście gotowano z mlekiem, serwatką bądź ziemniakami. Na Orawie mlec wchodził w skład polewki warmuz. Pasterze na Babiej Górze piekli łodygi mniszka, zwanego tam pępawa, na gorących kamieniach. Rodzaj szpinaku przyrządzano też z mniszka w okolicach Uścięcic (Wielkopolska). Przypadki jedzenia liści (i korzeni) mniszka jako pożywienia głodowego spotykano także w innych rejonach Polski. Na dworach i w „dobrych domach” jedzono czasem mniszek naśladując Francuzów. Także wiele osób wracających z emigracji we Francji w połowie XX w. przeniosło ze sobą zwyczaj robienia surówek z mniszka, który jednak u nas się nie rozpowszechnił, chyba z powodu braku akceptacji gorzkiego smaku tej rośliny.

Żółte kwiatostany mniszka są obecnie wykorzystywane do wyrobu słodkiego syropu, który potem służy jako miód do chleba i ciast, lub jako półprodukt do wyrobu wina mniszkowego. Jest to już zjawisko powszechne, ale przypuszczalnie o rodowodzie z końca XX wieku, gdyż przygotowanie tego syropu wymaga dużej ilości cukru, który wcześniej był produktem drogim. Zresztą, wzmianek o syropie z mniszka nie ma w żadnych starszych źródłach etnograficznych.

Liście mniszka są powszechnie używane w niektórych krajach, szczególnie na południu Europy, np. Francji i Chorwacji, do sałatek. Podaje się je surowe lub sparzone wrzątkiem, okraszone oliwą lub jakimś sosem na bazie tłuszczu.

W Japonii też jada się liście mniszków, zwane tam tanpopo. Młode liście zerwane wiosną, zanurza się na chwilę w gorącej wodzie i podaje w potrawach aemono (gotowana sałatka z pastą sezamową, sosem sojowym i cukrem) i w o-hitashi (potrawa z podgotowanych zielonych warzyw, moczonych w rosole rybnym przyprawionym sosem sojowym i alkoholowym sosem mirin, podawana schłodzona). W Chinach miejscowy gatunek mniszka Taraxacum mongolicum, zwany tam pu gong ying, jest stosowany wiosną jako warzywo do różnych smażonych potraw warzywnych i mięsnych.

 W wielu krajach prażonych korzeni mniszka można używać jako dodatku do kawy zbożowej.

Tutaj trochę o różnych jadalnych roślinach na trawnikach:

A tu nieśmiertelny napój z kwiatów mniszka, który zrobisz jak zakwitnie, za dwa tygodnie:

13 komentarzy

  • Regina Łuska pisze:

    Moja mama urodziła się we Francji, więc w naszym domu zawsze jadło się surówkę z liści mniszka. Mama opowiadała, że we Francji liście mniszka zawsze zbierano do jedzenia, szczególnie wiosną. Czasami w ogrodzie przykrywano takie młode rozety aby dalej rosły bez dostępu światła, wtedy liście były żółte i mniej gorzkie. Hodowano go też w doniczkach w piwnicy z tego samego powodu. Ścinało się też całe rozety, najlepiej wtedy kiedy jeszcze nie ma pąków kwiatowych, albo są bardzo małe, Potem płukanie w zimnej wodzie. Do tej sałatki robiłyśmy sos winegret z czosnkiem. Do miski wrzucić 1-3 ząbki czosnku, płaska łyżeczka cukru, sól i pieprz do smaku, na to 2-3 łyżki octu, wszystko to wymieszać i ucierając dodawać małymi porcjami dobry olej, tyle ile potrzebujemy sosu. Sos robi się gęsty jak majonez. Opłukane listki mniszka wrzucałyśmy do centryfugi, żeby odwirować wodę, wtedy lepiej łaczy się z sosem. Taka sałatka była robiona przynajmniej godzinę przed obiadem, żeby dobrze się listki zmacerowały. Do ziemniaczków z jakimś sosem wyśmienite.

  • Świetny artykuł, zwłaszcza rozszerzenie o konteksty kulturowe z różnych stron świata. Ciekawe jest też zagadnienie nie/lubienia czy tolerancji określonych smaków. Już mi się gdzieś to obilo o uszy, że polacy nie lubia gorzkiego… Ciekawe skad to sie bierze, że we Francji ok, a tu nie. Pozdrawiam!

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      tak, Polacy jak większość ludów i narodów nie lubią gorzkiego. Myślę, że tolerancja na gorzki rozwinęła się na południu Europy z dwóch powodów: 1. używanie lekko piekącego oleju z oliwy 2. większość dzikich roślin jadalnych strefy śródziemnomorskiej należy do rodziny złożonych i jak mniszej jest lekko gorzkawa, oni się po prostu MUSIELI przyzwyczaić. My za to mamy nad-tolerancję na kwaśne kiszonki i marynaty.

  • Borowka pisze:

    Z powodu tej goryczy mam własny przepis na syrop z mniszka. Uważam, że każda jego zielona część jest gorzkawa, więc wyskubuję z koszyczków same płatki i – to łatwa praca, dzieci ją lubią, nawet maluchom idzie to łatwo. Robię gęsty syrop z cukru i wody, wrzucam płatki (Im więcej tym lepiej), na końcu dodaję sok z cytryny. Po odcedzeniu gorący syrop zamykam w słoiczkach. Ma on piękny kolor i doskonały smak.

  • krystyna pisze:

    Bardzo interesujaca stronka ! Jestem tu pierwszy raz i bardzo sie ciesze, ze trafilam ! Nasz ogrod jest nieco dziki i rosna w nim rozne rosliny .Z pewnoscia odnajde pare w tym bogatym zielniku. Dziekuje za
    pierwsza porcje o mniszku. Pozdrawiam wiosennie :))

  • Artur pisze:

    Moim przysmakiem z mniszka są nierozwinięte jeszcze pączki kwiatowe. Super smakują w jajecznicy, albo dodane do surówki z pomidorów, posypane pieprzem ziołowym.

  • Ja mam wielką ochotę zrobić sobie małą uprawę mniszka. Czy wystarczy zebrać nasiona i posiać. To jest pytanie z serii głupich, ale dzikie rosliny jakoś żle rosną w uprawach. Ta na trawniku koszone nie maja takich fajnych rozetek.

  • A co z sałatą jadowitą i być może innymi podobnymi trującymi astrowatymi? Ich nie ma na zachodzie Europy?

  • Argumental.pl pisze:

    Hej. Liście mniszka „drugiej młodości” ;-) jem również latem od tych roślin, którym ściąłem rozetki. Nie są zbyt gorzkie, no, ale to zapewne kwestia tolerancji. Myślę, że nielubienie gorzkiego smaku „wypracował” przemysł spożywczy, skutecznie odzwyczajając ludzi od goryczy, serwując skrajnie słodkie i słone smaki.

Skomentuj ogrody Ewy (blog w zielonej formie) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.