Kiedy zbierać dziką różę? Jest za późno czy za wcześnie?

Owoce róży to surowiec na jedną z najwspanialszych dzikich herbatek. Ceniona przez Słowian od zarania dziejów. W wielu krajach słowiańskich, jak np. w Chorwacji, Bośni, czy Serbii, dalej się ją zbiera i pije. Szkoda, że u nas ten zwyczaj zanikł. Warto jednak wiedzieć kiedy to robić. Owoce (właściwie niby-owoce) róż zbieramy kiedy są dobrze wybarwione i jędrne. Nie ma co się spieszyć i zbierać niedojrzałych. Ale też nie wolno odkładać tego, aż staną się pomarszczone, czy zbrązowieją. W naszym kraju występuje dziko kilkanaście gatunków róż (lub nawet więcej – zależnie od klasyfikacji…).

Najwcześniej dojrzewają owoce róży jabłkowatej (Rosa villosa), na przełomie sierpnia i września. W połowie września już nie na dają się do zbioru! Podobnie wcześnie dojrzewają owoce róży pomarszczonej (Rosa rugosa), u nas uprawianej i zdziczałej. Tymczasem róża psia (Rosa canina) – czyli najpospolitsza dzika róża i jej krewniacy z sekcji Caninae (np. róża rdzawa), dojrzewają dopiero pod koniec września – i zbiera się je dopiero wtedy, lub nawet później – w październiku.

Warto zaznaczyć, że ciemne, prawie czarne owoce róży gęstokolczastej (biedrzeńcolistnej) – Rosa pimpinellifolia, są gorzkie i niesmaczne i nie należy ich zbierać.

Zapraszam do filmui obejrzenia galerii zdjęć wybranych gatunków, tych do których miałem dostęp:

 Rosa canina i Rosa rubiginosa_001

Róża dzika (psia) Rosa canina i róża rdzawa Rosa rubiginosa. Ta druga, po prawej, ma wyraźne gruczołki na szypułkach owoców (i ma pachnące liście)

Rosa pendulina (1)

Róża alpejska Rosa pendulina. U nas tylko w Karpaatch i Sudetach. Ma mało kolców i podłużne owoce.

    Rosa rubiginosa (1)

Róża rdzawa Rosa rubignosa

Rosa rugosa (1)

Róża pomarszczona Rosa rugosa. Pochodzi ze Wsch. Azji. U nas bardzo często uprawie. Największe owoce ze wszystkich róż.

DSC00287b

Róża jabłkowa (jabłkowata) Rosa villosa

Rosa rugosa i Rosa villosa (2)

  Porównanie dwóch róż o największych owocach: po lewej róża pomarszczona, po prawej róża jabłkowa

Rosa glauca (2)

Róza czerwonawa Rosa glauca. U nas tylko zdziczała z parków

Rosa pimpinellifolia

Róża gęstokolczasta (biedrzeńcolistna) Rosa pimpinellifolia – ma gorzkie owoce, nie zbierać. U nas zdziczała z uprawy

56 komentarzy

  • AB pisze:

    A która ma najwięcej witaminy C ?

  • MMM pisze:

    Zastanawiam się, czy jest właściwe uprawianie, a poprzez filmy także promowanie uprawy, róży pomarszczonej (rosa rugosa)? Przecież to gatunek b. ekspansywny i przy tym obcy?

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      nie jest aż tak ekspanywny, nie przesadzajmy! ja nie promuję uprawy, ale jak już jest to można go wykorzystać!

      • MMM pisze:

        Może się mylę, nie jestem fachowcem… Pamiętam tylko łany tej róży, które widziałem np. na zdjęciach brzegów Bałtyku. I czytając o różach w internecie, trafiam co i rusz na informacje w stylu http://uroczyskosup.nazwa.pl/instalator/wordpress/?page_id=85 „Róża pomarszczona zarasta duże powierzchnie zagłuszając inne rośliny. Największe zagrożenia stwarza dla płatów muraw kserotermicznych, na których może tworzyć własne monokultury.”. Wiem też, że silnie rozrasta się przez korzenie tworząc odrosty, w formę łanów – i co ważne trudno ją wytępić. Moim skromnym zdaniem, opisując sposoby jej wykorzystania, w sposób trzeba przyznać niezwykle ciekawy, chcąc nie chcąc zachęca Pan do jej uprawy. Proszę jednak nie traktować mego wpisu jako atak, ale jako rozmowę. Uważam po prostu, że bardzo musimy dbać o to co zastaliśmy. Czeremcha amerykańska, dąb czerwony, by nie wspomnieć o nawłoci kanadyjskiej, kolczurce, rudbekii czy rdestowcach. One wszystkie pięknie wyglądają, można je też wykorzystywać do różnych celów, ale przecież jednocześnie masakrują rodzimą przyrodę, zmieniając ją – i zubażając – często bezpowrotnie. Pozdrawiam

  • AB pisze:

    Na wydmach ekspansywność róży pomarszczonej to zaleta. Celowo jest tam sadzona, aby umacniać wydmy. Dzięki róży morze zabiera nam mniej lądu. Wydmy są bardziej stabilne, wiatr ich nie rozwiewa i woda nie wdziera się w głąb lądu. Nie mamy naszych rodzimych roślin, które sprawowałyby się w tej roli tak dobrze jak róża pomarszczona. W tym przypadku wykorzystanie obcego gatunku jest słuszne.

  • MMM pisze:

    Nie zgadzam się. „Róża pomarszczona zasiedla w Polsce głównie wybrzeża, jest gatunkiem masowo porastającym wydmy, ujemnie wpływającym na bioróżnorodność,. Rośnie także na siedliskach ruderalnych i poboczach. Często – zwłaszcza na wydmach tworzy zwarte, wielohektarowe pokrywy z którymi trudno walczyć – wykarczowana odrasta bardzo szybko.” http://okiemprzyrodnika.blog.pl/tag/rosa-rugosa/
    a w poprzednich dwóch mailach, które nie znalazły uznania gospodarza haha i nie zostały opublikowane cyt. ze strony http://projekty.gdos.gov.pl/roza-pomarszczona, więc teraz tylko raz jeszcze b. krótko: inwazyjna, trudna do usunięcia, stanowi zagrożenie dla rodzimej roślinności wydm, ale nie powinna też być sadzona gdzie indziej – rozprzestrzenia się nie tyle przez nasiona, co odrosty korzeniowe. Nie ukrywam, że zaszokowało mnie stwierdzenie ze strony http://projekty.gdos.gov.pl/roza-pomarszczona – „pozostawienie nawet fragmentów korzeni może spowodować pojawienie się nowych odrostów”. To prawie jak rdestowiec.

  • AB pisze:

    Być może pan MMM zmieniłby zdanie gdyby mieszkał nad morzem i widział zimowe morskie sztormy. Ja przeżyłam wiele zim nad morzem, widziałam wiele sztormów, widziałam 10 metrowe, a nawet wyższe, ściany wody, które z hukiem zwalały się na ziemię wyrywając wielkie drzewa z korzeniami, porywając i przenosząc wielkie betonowe bloki. Morski żywioł ma niewyobrażalną siłę, żeby zrozumieć trzeba to przeżyć. I żeby to jeden sztorm.W zimie jest sztorm za sztormem. Morze w różnych miejscach ma różną ekspansywność. W niektórych miejscach trzeba wylewać setki ton betonu, aby ochronić brzeg, w innych wystarczy wydma z różą. I tak po każdej zimie wydmy muszą być umacniane. Nie na wszystkich wydmach musi rosnąć róża. Są miejsca,gdzie morze jest na tyle mało ekspansywne, że nasze rodzime rośliny wydmowe dają radę. Tam róży nie ma. Pamiętam jak dawniej, kilkadziesiąt lat temu wyglądały nadmorskie wydmy i jak były żałośnie zdemolowane po każdej zimie. W przypadku róż na wydmach ciśnie mi się na usta powiedzenie „Nie szkoda róż gdy płonie las”. Lepiej mieć różę na wydmach niż wielką demolkę. Oczywiście można mieć wydmy umocnione blokami z siatki wypełninonymi kamieniami, ostanio często tak się robi.

  • MMM pisze:

    Pan jest gospodarzem. Kończąc zatem dyskusję przywołuję trzy cytaty z ww. linku
    http://projekty.gdos.gov.pl/roza-pomarszczona:
    „W Polsce odnotowano dużą liczbę stanowisk tego gatunku. Znajduje się m.in. w Słowińskim Parku Narodowym, rezerwacie przyrody „Mewia Łacha” oraz obszarach Natura 2000 „Zalew Wiślany i Mierzeja Wiślana” oraz „Zatoka Pucka i Półwysep Helski”, a także w Wigierskim Parku Narodowym.”
    oraz
    „ Obszary, na których nie należy uprawiać gatunku:
    -w pobliżu wydm, lasów i cieków wodnych,
    – przynajmniej 50 km od wybrzeża morskiego,
    – w otwartym krajobrazie,
    – na obszarach chronionych i w ich otulinie.”
    Jak więc widać – to nie tylko problem wydm, czy obszarów nadmorskich.
    oraz
    „pozostawienie nawet fragmentów korzeni może spowodować pojawienie się nowych odrostów (…)
    po zakończeniu uprawy usunięcie rośliny, najlepiej wraz z korzeniami (ponieważ tworzy odrosty korzeniowe)”.
    Jak więc widać ekspansja nie następuje (tylko) przez nasiona, ale też przez odrosty.
    Rugosy nie należy użytkować, trzeba ją usuwać.
    Tak samo jak np. nawłoć czy rdestowiec. O ich użytkowaniu (bo i te gatunki można użytkować) też, np. co poniektórzy pszczelarze, jedynie piszą, a kończy się to pisanie tym, że potem gatunki te są sadzone, niszcząc naszą, rodzimą florę, której ochrona jest naszym obowiązkiem.
    Mam nadzieję, że niniejszy mail zostanie przez Pana opublikowany, w ten sposób czytelnicy będą mieli możliwość zapoznać się z różnymi punktami widzenia i wyrobić sobie własne zdanie. Byłoby to uczciwe, a ja jak napisałem – zgodnie z Pana życzeniem – kończę dyskusję.

  • Monika pisze:

    A czy to prawda, że lepiej nie jeść pestek dzikiej róży?

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      Tak, absolutnie! Zjedzenie pestek nie jest groźne, ale powoduje swędzenie odbytu przy ich wydalaniu. Prztestowałem osobiście. Stąd nazwa ukraińska 'sverbihuza’ czyli świerzbidupa.

  • Renia pisze:

    Witam serdecznie..
    Jest koniec listopada i narwałam owoce dzikiej róży (zdziczałej szlachetnej) . Jesteśmy po
    -4-ro stopniowych mrozach, niektóre owoce są miękkie a chciałam zrobić nalewkę (pierwsza moja nalewka z róży). Moje pytanie brzmi…czy są one dobre?

  • Renia pisze:

    Jeżeli moje zmysły zawiodą to poddam się instynktowi jak dobra gospodyni ;)…. Z pozdrowieniami i podziękowaniem Renata

  • Aneta pisze:

    Porwałam się w tym roku na róźę z nadzieją na ususzenie jej na herbatę niestety jeszcze nie było przymrozków i wybieranie nasion ze świeźych owoców mocno mnie zniechęciło. Czy są jakieś szybsze i prostsze sposoby? A drugie pytanie czy po ususzeniu i zaparzeniu róźy zostaje coś jeszcze z wit. C?

  • Aneta pisze:

    Dziekuję za odpowiedź! W takim razie czy jest sens używania jej suszonej do herbaty? Tzn czy posiada inne wartości odźywcze w takim użyciu czy może lepiej w inny sposób ją przyrządzać, żeby skorzystać z jej dobrodziejstw?

  • Rodobolski pisze:

    Odkryłem dla siebie herbatę z dzikiej róży. Suszone owoce stłuczę w moździerzu i zalewam wrzątkiem. Świetny smak kwaskowy.
    Ilości wit C śladowe w tej herbacie, ale przecież to nie jest jedyny prozdrowotny składnik tej rośliny???

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      oczywiście że nie jedyne. Są np. różne flawonoidy, kwasy organiczne itp. I to nie ginie w suszonej róży.

      • Marian pisze:

        Czy mógłby Pan napisać jak Pan suszy dziką różę bo można zgłupieć od różnych pomysłów ile zbieraczy tyle rodzai suszenia. Jedni że w piekarniku przy około 40 st. C inni przy 90 inni znowu bez piekarnika. Przy jednej metodzie zostaje wit C przy innej ucieka. Poprostu zgłupiałem. Proszę o opinie fachowca.

  • Sebek pisze:

    Witam serdecznie:) Kiedy jeszt najlepsza pora na siew dzikiej róży z nasion pozyskanych owoców? Jest sens teraz na jesieni, czy np we wreześniu?

  • Krzysztof pisze:

    Witam, najcenniejszą rzeczą w Dzikiej Róży jest naturalna witamina C, której nasz organizm potrzebuje sporo bo wg. najnowszych badań 500mg dziennie. Tylko pojawia się problem jak pozyskać domowym sposobem tą bezcenną witaminę z róży. Wygląda na to, że nie ma sposobu. Po zerwaniu owoce schną i tracą skutecznie witaminę. Nalewki, to kolejna obróbka która niweczy Witaminę C.
    Zna Pan może jakiś sposób, żeby pozyskać z róży witaminę C, tak niezbędną na okres zimowy.
    Ps. Pisze Pan, że owoce pomarszczone jakby nie nadawały się do zbioru.Skądinąd czytałem, że pomarszczone to właśnie w pełni dojrzałe owoce przybierają wtedy nawet lekko słodkawy smak. Czy, pomarszczone nie posiadają witaminy C, flawonoidów, kwasów organicznych ? Tu by sięgnąć do jakichś rzetelnych badań na ten temat. Bo może te lekko pomarszczone (a, dzisiaj widziałem dużo takich na krzakach) może są jak najbardziej pełnowartościowe ?

    Pozdrawiam

  • Marysia pisze:

    Witam Pana serdecznie!
    Mam do Pana prośbę. Chciałabym zrobić nalewkę na płatkach róży ale nie wiem kiedy najlepiej zbierać płatki: rano czy po południu, w dni słoneczne czy pochmurne? Czy deszczowa pogoda wpływa na zawartość olejku eterycznego? W książkach Pana autorstwa”Dzika kuchnia” i Dzikie rośliny jadalne” nie znalazłam tych informacji. Bardzo dziękuję za odpowiedź.

  • Ewelina pisze:

    Jeśli ktoś nie ma czasu na zbieranie dzikiej róży, to można ją kupić w proszku :D Ja kupuje i sprawdza się, dodaję ją do napojów i koktajli jest super :) Podaje link gdzie można ją kupić (na allegro chyba tez jest, chociaz nie jestem pewna). A mam pytanie, czy dziką różę można posadzić w ogródku ? jeśli tak to skąd ją wziąć ?

  • Witold pisze:

    Zauważyłem, że dzika róża, którą obserwowałem rosnącą na łące zrobiła się już dosyć miękka sprawiając wrażenie zepsutej chociaż z zewnątrz wygląda jeszcze całkiem ładnie i nie zmienia koloru. Czy taka róża nadaje się jeszcze do spożycia?

  • Natur sklep pisze:

    Według mnie dzika róża jak jest miękka jest dużo smaczniejsza. Jako dziecko – pamiętam, że zbierałem i jadłem zmarznięte, miękkie owoce. Co to był za smak.
    Dziękuje za artykuł – naprawdę bardzo dobra robota.

  • Adam pisze:

    Czyli na winko albo nalewkę jeszcze mogę zebrać owoce dzikiej róży?:)

  • Jim Raynor pisze:

    Cześć. Dr Julian Aleksandrowicz opisywał dziką różę w odmianie królewskiej. Niestety nic w googlach na ten temat nie mogę znaleźć. Czy znasz tą nazwę?

  • basia pisze:

    Świetny artykuł! Wlasnie tych informacji potrzebowałam. Jakbyś miał jakieś staropolskie przepisy to bardzo bede szczęśliwa bo tez zajmuje sie tradycyjna staropolska kuchnia polską oraz ziołolecznictwem na przełomach wieków

  • Tomasz pisze:

    Witam. Czy róża gęstokolczasta, pomimo gorzkiego smaku nadaje się na surowiec do produkcji wina? Bez domieszki innych odmian. Gdzieś w innym miejscu przeczytałem, że tak, ale nie jestem przekonany, a właśnie w moich okolicach licznie owocuje a mnie zwolnił się balon. Ewentualnie, czy może ją najpierw zasuszyć?

  • Edyta pisze:

    jaki gatunek róży nadaje się najlepiej na nalewnki?

  • Ilona pisze:

    Dzien dobry! Duzo osob pytalo o to kiedy zebrac owoce rozy zeby nie bylo za poznom a ja bym chciala sie dowiedziec czym ryzykuje zbierajac owoce za szybko? Przetwory, np konfitura, beda niesmaczne?

  • EWA pisze:

    Czy dziką różę rosnącą przy drodze można zbierać?
    Czy raczej unikac ze względu na metale ciężkie?

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      tera się ołowiu nie używa ale przy dużych drogach jest ołów z dawnych lat, więc tylko przy małych wiejskich bym zbierał

  • Elzbieta pisze:

    Panie Lukaszu mam jeszcze na krzewie pelno owocu rozy (rugozy) jako ze lato caly czas u nas upalne,owoce sa lekko suche i lekko pomarszczone ale nie ciemne i nie zgniłki,czy mogę jepozbierac i do reszty ususzyć na cherbatke??

  • Nalewka z dzikiej róży, czy zawiera dużo witaminy C? pisze:

    Czy nalewka z dzikiej róży zawiera witaminę c? Z różnych komentarzy w internecie można przeczytać że jej tam nie ma albo w bardzo małej ilości. Na stronach internetowych natomiast można poczytać że jest jej dużo
    „Owoce dzikiej róży są wykorzystywane w kulinariach, nalewkarstwie i medycynie ludowej od wieków. Słyną z tego, że zawierają rekordowe ilości witaminy C, i to w łatwo przyswajalnej formie. Nalewka z róży także zawiera dużo tej witaminy, ponieważ spirytus jej nie zabija (stąd jej lecznicze właściwości).
    Jaka jest więc prawda? Czy są jakieś badania na ten temat? jakieś sprawdzone źródła informacji?

  • Iza pisze:

    U mnie co roku są prawdziwe zbiory dzikiej róży, bo nalewka z niej – nie dość, że smaczna, to bardzo pomocna. Babcia odkąd pamiętam – codziennie wypija kieliszek nalewki (z rana) z dzikiej róży i ma się naprawdę dobrze. Oczywiście wiem, że to nie jest vademecum na całe zło tego świata, ale imponują mi takie rytuały u starszych osób. Dzisiaj większość kupiłaby 5 reklamowanych suplementów, zamiast sięgać po czystą naturę

  • Ian pisze:

    Uzbierałem co nieco owoców róży w listopadzie. A że widzę, iż są jeszcze na krzewach całkiem dobre, to będę zbierał je też w tym tygodniu.
    Zalewam owoce dzikiej róży alkoholem (60%) i po około dwóch miesiącach zlewam rubinowy płyn.
    Jest to dość mocny trunek. Rozcieńczony smakuje niezbyt, nierozcieńczony smakuje też niezbyt (można dostać zgagę).
    Więc w razie ochoty na różę – wlewam około 50-100 ml do kieliszka/szklanki i pozostawiam na około 12 godzin przy grzejniku. Gdy alkohol odparuje, to pozostaje w kieliszku/szklance zagęszczony syrop, który jest bardzo smaczny (słodko-kwaskowaty) i pozbawiony większości C2H5OH.

  • Waldemar pisze:

    Panie Łukaszu, dziękujemy za dzielenie się pana wiedzą z czytelnikami. Mam pana książkę.
    Z inspiracji zasadziłem 3000szt róży rugosy, i właśnie w tym roku będę robił 2 zbiór jadalnych owoców.
    Pozdrawiam i życzę niegasnącego zapału w pana pracy.

  • Waldemar pisze:

    Panie Łukaszu, dziękujemy za dzielenie się pana wiedzą z czytelnikami. Mam pana książkę.
    Z inspiracji zasadziłem 3000szt róży rugosy na skarpie, i właśnie w tym roku będę robił 2 zbiór jadalnych owoców.
    Pozdrawiam i życzę niegasnącego zapału w pana pracy.

  • totemat pisze:

    Ale jak obrać te owoce, w jaki sposób robić to wygodnie i najlepiej. Czy dziergać pojedynczo nad jednym z osobna na przykład nożem, czy jest inna metoda?

  • Robert pisze:

    Bardzo lubię dziką różę ale jak juz jest gotowa, czyli zrobiona przez kogoś. Przymierzam się często do zbierania samemu ale jakoś nie ma na to pomysłu i sposobu..
    Chyba jestem już z pokolenia nieco leniwego :)

Skomentuj Łukasz Łuczaj Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.