Mszenie chaty

Mszenie chaty to zapomniana sztuka, którą chciałem trochę przypomnieć. W całej wschodniej i północno-wschodniej Europie dominującym typem budownictwa były chaty z drewnianych bali. Potrzeba jednak zawsze jakiegoś innego materiału aby uszczelnić szpary między belkami. Biorąc udział w budowie dwóch drewnianych domów (w tym swojego) miałem okazję, żeby porozmyślać nad utykaniem tych szczelin.

Obecnie tak zwany góralskie chaty utykane są różnego rodzaju sznurami oraz tworami robionymi/uplatanymi z wiórów drzewnych. Jednak w moich okolicach, w okolicach Krosna i Jasła zawsze belki utykano głównie mchem.

Kiedy dowiedziałem się o tym i kiedy podjąłem decyzję, że swój dom też będę utykał mchem sytuacja wydawał mi się prosta. Jednak potem okazało się, że trudno znaleźć osoby, które jeszcze potrafią to robić. W końcu w swojej wsi znalazłem dwóch panów, którzy znają tę sztukę, a jednego z nich namówiłem na pomoc w tych pracach. Przekazał mi też bardzo cenną wiedzę o mszeniu domów.

Po pierwsze nie każdy mech nadaje się do tego. Nie nadają się zupełnie krótkie mchy o niskich plechach, np. z rodzajów Bryum czy Mnium (nie mówiąc o Leucobryum!). Nie nadają się też płonniki, np. najczęściej w lasach występujący złotowłos strojny (Polytrichastrum formosum, do niedawna Polytrichum attenuatum). Po prostu słabo uszczelniają.

Mchem, który najchętniej stosowano jest fałdownik nastroszony Rhytidiadelphus squarrosus (Hedw.) Warnst. Mech ten rósł dawniej obficie na ubogich pastwiskach, na tzw. murawach bliźniczkowych. Jednak obecnie po zaniechaniu wypasu po prostu jest go za mało, żeby zebrać wystarczającą ilość. Tymczasem na pastwiskach przed wojną był tak liczny, że jedna kobieta nawet zawodowo zbierała ten mech w workach i sprzedawała innym ludziom do mszenia chat. Do mszenia nadaje się świetnie także rokietnik pospolity (Pleurozium schreberi (Willd.) Mitten.), stara nazwa Entodon schreberi (Willd.) Mnkm). Jest to mech rosnący obficie w borach sosnowych. W mojej okolicy rośnie w większej ilości tylko w jednym miejscu, ale mieszkaniec Łęk Strzyżowskich opowiadał jak jego ojciec woził ten mech wozem z Pietruszej Woli do mszenia chaty.  Niestety zarówno fałdownik jak i rokietnik są pod ochroną częściową. Czyli o zgodę na zbiór musisz pytać Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Myślę, że warto pytać jeśli budujesz chatę i akurat masz te gatunki pod ręką, Nikt ci nie odmówi zbioru kilku metrów sześciennych. Swoją drogą ochronę tych pospolitych gatunków uważam za TOTALNY NONSENS blokujący tradycyjne użytkowanie lasu. Mchy były w Polsce użytkowane od setek lat do mszenia chat i nie wyginęły.

Dużo jest różnych gatunków mchów, nie chodzi o to żeby je wszystkie znać. Po prostu nadają się na mszenie gatunki o drobnych plechach, tworzące wysokie miękkie kępy. W praktyce okaże się, że użyjesz mieszanki różnych gatunków…

Mchu potrzebujemy dużo. Mi do omszenia chaty 5 x 10 m (łączna długość szczelin to 400 m) poszło 10 samochodów marki Fiat Seicento wypełnionych workami wypchanymi mchem, koło 80 worków. Mech najlepiej zbierać jak jest sucho w lesie, bo i tak trzeba go całkowicie wysuszyć. Szuszymy go rozkładając cienko na podłodze w przewiewnym miejscu (mój mech zajął 200 m kw.).

Przed samym utkaniem go między belki kropili go delikatnie wodą, tak jak się kropi czasem ubrania przed prasowaniem albo jak ksiądz kropi kropidłem ludzi w kościele. Chodzi o to, żeby go trochę uelastycznić, żeby się nie kruszył przy ubijanie (informacja od mojego informatora).

Do mszenia szczeliny między belkami należy zostawić o wysokości 5 cm – jest to idealna wysokość, zapewniająca dostęp do szczeliny. Nie zostawiajcie mniejszych szczelin, bo wtedy bardzo ciężko zapewnić szczelność. Garść mchu wkłada się między belki i dobija mocno tzw. „trzósłem”. Trzósło to kawałek metalu dł. ok. 40 cm. Nieco spłaszczony, trochę jak raczki do wyciągania gwoździ, ale grubszy, krótszy i bardziej spłaszczony. Dobijamy mech MOCNO. Naprawdę mocno, „na full”. Tylko to nam zapewni szczelność.

Mchu właściwie w ogóle nie trzeba niczym pokrywać. Zapewnia wystarczającą wiatro i ciepłochronność. Jednak czasem wyciągają go ptaki zakładające gniazda, więc lepiej go oblepić gliną zmieszaną z plewami lub trocinami. Od wewnątrz można go pokryć paskami z gipsu szpachlowego. Wpierw nakładamy paski z siatki używanej do łączenia płyt gipsowych (przymocowujemy je takerem), a potem na to szpachelką nanosimy gips. Widziałem to już w kilku domach, trzyma się świetnie latami i ładnie wygląda.

Uwaga, mech najlepiej zebrać podczas budowy domu, oby omszyć go w tym samym roku, kiedy budujemy dom. Potem dom się „zsiada” – szpary się zwężą i będzie ciężko do nich dojść.

Na Podlasiu spotkałem się jeszcze z utykaniem mchu między belki ułożone na ciasno. Po prostu od razu przy budowie domu kładzie się warstwę mchu na belce i przykrywa kolejną belką. Potem zsiadające się belki dogniatają mech. W Estonii zaś widziałem chaty niczym nie utykane gdyż w okrągłych belkach robi się tam wgłębienie pasujące do wypukłości kolejnej belki.

A co jak mchu nie było? Jak mchu nie było używano siana. Nie było to jednak byle jakie siano, Musiało to być siano z dosyć ubogiej łąki i to tylko z drugiego pokosu. Takie siano miało drobniejsze źdźbła, w których skład wchodziła głównie mietlica pospolita oraz kostrzewa owcza i czerwona.  Było o no też elastyczne i nie kruszyło się jak siano z pierwszego pokosu. Też ładnie wygląda i trzyma ciepło choć starzy ludzie mówią, że mech jest lepszy. Mech jest bardzo trwały i wytrzyma nawet kilkaset lat!

Spotykamy się często z uszczelnianiem belek pianką poliuretanową. Jest to jednak podejście naganne. taka pianka nie oddycha i nie sprzyja konserwacji drewna. I wykrusza się często już po kilku latach.

Kiedy w roku 1992 byłem na studenckim stypendium Erasmus w Bangor w Walii zapisałem się na kurs briologii (nauki o mchach) do dr Anthony Smitha (1935-2012) jednego z najsłynniejszych wówczas briologów na świecie. Byłem bardzo pilnym briologiem amatorem i przez wiele tygodni oglądałem mchy rosnące na walijskich murkach pod lupą. I nie wiedziałem że wiedza o mchach przyda mi się w codziennym wiejskim życiu w Polsce…  Ucz się dziecko ucz.

23 komentarze

  • drTrutek pisze:

    Czy rodzaj Sphagnum (torfowce), nie był stosowany i dlaczego?

  • Regina pisze:

    Czytałam z wielkim zainteresowaniem, teraz pod innym kątem będę obserwowała mchy. Nada się czy się nie nada :)

  • Liliana Hilsberg pisze:

    Całe dziesięciolecia temu widziałam nowy dom z bali, we wschodniej Wielkopolsce bodaj, uszczelniany zwitkami słomy żytniej maczanej w pokoście. Nieźle to wyglądało.

  • Małgorzata pisze:

    Dziękuję za ten wpis. W mojej okolicy (opolszczyzna) uszczelnia się chaty wełną owczą. Sama dostarczałam jej gospodarzom. Niestety niektórzy niczym jej od środka nie zabezpieczają i mole mają używanie.

  • Anastazja pisze:

    świetne zdjęcia! Uwielbiam takie stylizacje! :)

  • Aneta pisze:

    Super artykuł Łukasz

  • PS pisze:

    „Do mszenia szczeliny między belkami należy zostawić o wysokości 5 cm – jest to idealna wysokość” 5 cm to szczelina gdzie można rękę włożyć, czy nie chodziło 0,5 cm?

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      No właśnie ok. 5 cm, na dwa cale, na dwa palce, jak jeden z majstrów powiedział, będę wulgarny, „na dwa palce, na szerokość piz..y”. Chodzi o to żeby można było mech ubijać. W jednym z domów, które mszyłem zrobiliśmy szczelinę na 1 cm i zanim zebraliśmy mech belki trochę opadły i nie dało się ubić, powstają wtedy trudne do uszczelnienia szpary. Można uszczelniać belki na ciasno, ale wtedy układamy mech PRZED położeniem górnej belki.

  • Borys Horoneskul pisze:

    Chyba odstęp 5 mm a nie cm?

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      No właśnie ok. 5 cm, na dwa cale, na dwa palce, jak jeden z majstrów powiedział, będę wulgarny, „na dwa palce, na szerokość piz..y”. Chodzi o to żeby można było mech ubijać. W jednym z domów, które mszyłem zrobiliśmy szczelinę na 1 cm i zanim zebraliśmy mech belki trochę opadły i nie dało się ubić, powstają wtedy trudne do uszczelnienia szpary. Można uszczelniać belki na ciasno, ale wtedy układamy mech PRZED położeniem górnej belki.

  • Barbara pisze:

    Mech wytrzymuje nawet kilkaset lat – taka mizerna roślinka, aż nie do wiary. Kolejny ciekawy artykuł.

  • Basi pisze:

    Mój dom jest również uszczelniony mchem a pod tynkiem jest jeszcze ułożona palma.

  • maria hehmann pisze:

    moja mama mieszkala wlasnie w takim domu z bali i co jakis czas trzeba bylo go ogacic..robili to moi pradziadkowie…ale w czasie wojny dom zostal rozebrany przez sowietow na opal…

  • Kron pisze:

    czy w okolicach Brzozowa znajduje się mech nadający się do marzenia?

  • Kron pisze:

    Do mszenia*🙂

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      Słabo… dawniej zbierano na Pogórzu mech z pastwisk. Teraz to pozostaje pojechać pod Kolbuszową, tam jest dużo dobrego mchu w lesie.

    • Zee pisze:

      Będę montować okna drewniane w starym domu i sprawdzam jakie są najlepsze opcje. Taśmy rozprężne, mnie rozwaliły bo takie o odpowiedniej szerokości kosztowały by mnie kilkaset złotych za okno. Pomyślałem o mszeniu i dotarłem tutaj. Bardzo dziękuję za ten wpis bo jest spora szansa, że tak właśnie uszczelnię okna.
      Dodam tylko jako ciekawostkę, w szkutnictwie do uszczelniania szczelin używano pakuł konopnych bądź lnianych impregnowanych żywicami sosnowymi. Niby nie na temat ale w sumie chodzi o uszvzelnienie przestrzeni pomięfzy belkami.

  • stary dom pisze:

    kolbuszowa spoko bo mieszkam w gorlicach to nie jest daleko, wlasnie remontuje 100letni dom z bala . O jakiej porze roku sie go zbiera?

Skomentuj Łukasz Łuczaj Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.