Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi) jest co roku roku bohaterem wakacyjnych wydań gazet i portali. Jest to ogromna roślina zielna, która zyskała złą sławę przez to, że kontakt z nią wywołuje silne oparzenia. Barszcz Sosnowskiego pochodzi z Kaukazu. Został do nas sprowadzony w czasach socjalizmu (lata 1970. i 1980.), gdy chciano w PGR-ach zwiększyć produktywność z hektara. Rośnie bowiem bujnie i dobrze reaguje na nawożenie. Niestety mleko od krów karmionych barszczem miało niezbyt przyjemny smak, a sama roślina zaczęła wywoływać kłopoty rozsiewając się dookoła i powodując oparzenia u ludzi.
Razem z tym gatunkiem sprowadzono też barszcz olbrzymi (Heracleum mantegazzianum) – o węższych łatkach liści i podobnych właściwościach. Oba gatunki są blisko spokrewnione i krzyżują się.
W naszej rodzimej florze występuje barszcz zwyczajny (Heracleum sphondylium) i jego podgatunek barszcz syberyjski (dawniej uznawany za gatunek). Są to gatunki niegroźne. Mogą powodować jedynie niewielkie podrażnienia skóry u osób wrażliwych.
Część 2 filmu:
Jak odróżnić barszcz kaukaskie od „naszych” barszczy?
Barszcze kaukaskie są:
– większe (dorastają do 2-4 m a nie do 1-2 m)
– mają grubszą łodygę
– mają liczne czerwono-rdzawe plamki na łodydze i ogonkach liściowych (u barszczu zwyczajnego plamek nie ma lub są BARDZO nieliczne)
– liście są jasnozielone, w lecie nawet żółtawe – a u barszczu zwyczajnego żywo/ciemnozielone
Uprawa barszczu Sosnowskiego jest obecnie w Polsce prawnie zakazana. Reguluje to Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 9 września 2011 w sprawie listy roślin i zwierząt gatunków obcych, które w przypadku uwolnienia do środowiska przyrodniczego mogą zagrozić gatunkom rodzimym lub siedliskom przyrodniczym. Roślina może być zawleczona do naszej wsi nawet przez przeniesieniu kilku nasion. Takie przypadki zdarzają się, gdy ludzie zbierają jesienią wielkie łodygi do suchych bukietów. Nieopatrznie przeniesione nasiona mogą potem wykiełkować na trawniku. Coś takiego zdarzyło się u mnie wiele lat temu i potem musiałem zabijać siewki we własnym ogrodzie (na szczęście z sukcesem).
Nie każda WIELKA roślina baldaszkowata jest barszczem Sosnowskiego. Wielkie łodygi wytwarza też arcydzięgiel (Angelica archangelica). Jest to gatunek leczniczy, w Polsce występuje naturalnie jedynie w wysokich górach i nad Bałtykiem, pospolity na północy Europy. Arcydzięgiel jednak różni się od barszczu:
– ma sinozielone łodygi
– łodygi są gładkie (w przekroju okrągłe) a barszczów są rowkowane.
W górnej części artykułu zamieściłem dokładną mapę rozmieszczenia barszczów kaukaskich w Polsce opracowaną przez naukowców z Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania w Warszawie (uczelni w której kiedyś miałem okazję pracować przez 2 lata) przez Izabelę Sachajdakiewicz i Piotra Mędrzyckiego.
Dokładne informacje o zagrożeniu barszczem znajdziesz na stronach:
Ładna mapka. Pocieszające, że są jeszcze jednak w Polsce spore „barszczowe białe plamy” :)
Arcy ma też oczywiście inny pokrój liścia – bardziej dzięglowo-podagrycznikowy, niż barszczowy. Kwiatostan zaś ma bardziej kulisty, niż „talzrzowaty” jak barszcz. Opatrzyłem się z nim, bo występuje bardzo obficie nad Zalewem Szczecińskim i przy ujściach rzeczek w tej zlewni (Zalewu Sz.). W ostatnich latach widziałem skupiska na ujściu Płoni – nie pamiętam, by był tam kiedyś, 15-20 lat temu, gdy bardzo dużo łowiłem na Płoni, także na ujściu. Mogłoby to świadczyć o tym, że przeżywa swój okres ekspansji – wygląda na to, że trafił w to miejsce (ujście Płoni) wraz z niecierpkiem-himalajem, również kolonizującym od lat ujście Odry. Takie moje spostrzeżonko :)
Raz widziałem arcydzięgiel we Wrocławiu nad kanałem – pewnie nasionko przypłynęło z gór, np. znad Nysy…
Panie Łukaszu, czym by Pan posmarował oparzenie? Nigdy nie widziałam barszczu, ale dziś chyba to był on, zbierałam wierzbówkę w krzakach. Mam niewielkie niebolesne zaczerwienienie na łokciu. Chyba nie mam się co martwić, bo to nic wielkiego, ale… Co Pan by zastosował?
tego się chyba nie smaruje, a odczyn alergiczny może być po wielu roślinach
Czytał ja, że skutki kontaktu z „borszczem” łagodzą miejscowe kortykoidy. W przypadku AZS nauczyłem się zastępować miejscowe kortyko całą gamą smarowideł ziołowych w różnych zestawieniach, od podbiału i lipy po psiankę słodkogórz i żarnowiec. Skuteczność fantastyczna i nawet, tak wyszło, wykazana została w testach klinicznych. Nie wiem, czy na „borszcze” to podziała tak samo jak na AZS, ale przypuszczam że tak :)
Właśnie czytam książkę z 1959 roku napisaną przez M.Wierzlina „Śladami Robinsona”. Autor cytuje w niej Uspienskiego, który, będąc na Kaukazie, jadł świeże łodygi barszczu kaukaskiego, naśladując tym samym miejscowe niedźwiedzie. Twierdził, że smakują jak ogórki.
ciekawa obserwacja. rzeczywiście badania naukowe pokazują że niedźwiedzie lubią barszcze… Tyle że na Kaukazie występuje wiele gatunków barszczu i są rzeczywiście przez ludność tam wykorzystywane. I w ogóle na całym Kaukazie ludzie w górach jedzą łodygi różnych baldaszkowatych, także z innych rodzajów. Odsyłam do artykułu o Dagestanie Iwony Kołodziejskiej-Degórskiej: http://www.ethnobiomed.com/content/pdf/s13002-015-0047-x.pdf