Od dwudziestu lat promuję ideę dzikiego ogrodu. Tylko co to znaczy dziki ogród, czy zawsze rozumiemy to tak samo?
A więc po pierwsze możemy mieć dziki ogród, w którym nie robimy nic. Po prostu mamy kawałek terenu, z którego robimy rezerwat. Pozwalamy naturze rządzić się samej. Z biegiem czasu takie miejsca na pewno zamieni się w las. Mogą jednak minąć wieki albo tysiące lat zanim porzucony kawałek ziemi zamieni się w las o takim samym bogactwie gatunkowym i składzie jak las trwający nieprzerwanie od tysięcy lat, jak rezerwat ścisły Puszczy Białowieskiej czy fragmenty naszej karpackiej puszczy. Przy okazji znikną zaś gatunki nie-leśne. Plusem takiego podejścia jest to, że wkładamy zero pracy i pozwalamy przyrodzie rządzić się samej. Minusem – zanik roślinności nieleśnej.
Wyobraźmy sobie jednak odwrotną sytuację – w ogród wkładamy maksimum pracy, a ogród nazywamy „dzikim” bo rosną w nim rodzime dla danego obszaru gatunki. Nie jest to do końca to o czym marzę. Właśnie tworzę dziki ogród po to, żeby za dużo nie pracować. Jeśli się jednak komuś pracować chce, wtedy taki ogród ma duży sens, gdyż rodzime gatunki roślin będę wspierać lokalną różnorodność, np. będąc siedliskiem i pożywieniem dla setek gatunków owadów, grzybów oraz innych organizmów. A dla tych organizmów wcale nie będzie to ważne czy rośliny rodzime posadzono, czy zasiały się same.
Mój ogród ma charakter pośredni między tymi dwoma skrajnościami. Pozwalam w dużym stopniu rządzić się przyrodzie samej, ale wykonuję różne drobne zabiegi, aby na swoim kilkunastohektarowym terytorium utrzymać maksimum różnorodności biologicznej.
Poniżej kilka działań i zjawisk zachodzących w moim niskonakładowym dzikim ogrodzie
A-Z minimalistycznego dzikiego ogrodu
ADAPTACJA
To mój ogród adaptuje się do mnie, a nie ja do niego. Stworzyłem go po to żeby się nim cieszyć. Jeśli jestem przemęczony nie zmuszam się do pracy w nim na siłę. Na przykład nie lubię pielić rabat – nie mam ich. Nie lubię sadzić warzyw – nie sadzę. Lubię sadzić drzewa. Lubię ścinać drzewa – więc ogrom „odchwaszczania” posadzonych okazów polega na pracy w zimie – wycince podrostu niechcianych gatunków i wykaszaniu lub wycinaniu jeżyn.
Wyobraź sobie sytuację, że masz mieszkasz w mieście i nie masz czasu przyjeżdżać do ogrodu wiosną. Więc zajmiesz się sadzeniem gatunków kwitnących na wakacjach, bo wtedy masz czas. A łąkę też będziesz kosić na wakacjach, bo wtedy masz czas. Dlaczego nie?
BEZWŁADNOŚĆ
Bardzo lubię w przyrodzie bezwładność. To że nie wszystko dzieje się od razu. Nawet jeśli masz łąkę, która zarasta lasem i nie miałeś czasu jej w tym roku wykosić, może nie zarośnie od razu. Czasem roślinność łąkowa trwa w danym miejscu kilkadziesiąt lat bez wykaszania (czasem, nie zawsze…).
CYKLICZNOŚĆ
Przyroda żyje swoim rytmem. Naucz się cieszyć tym rytmem i wtedy nie ważne jakie gatunki żyją w twoim ogrodzie. Zawsze będą mieć jakąś wiosenno-letnio-jesienną cykliczność, którą możesz kontemplować
DESTRUKCJA
Przyrodzie nie zaszkodzi odrobina destrukcji. Pisałem już w innym poście
o intermediate disturbance hypothesis, mówiącej o tym, że najwięcej różnorodności (w życiu też) tworzy umiarkowane zaburzenie. Ciesz się więc z kretowisk, powalone drzewa, które utworzyło w lesie, dzików, które rozorały Ci łąkę, czy małego pożaru, który strawił 20 arów lasu, ale udało się go zdławić. Ale przesadzaj z destrukcją, jej nadmiar nie jest dobry.
ELIMINACJA
Czasem najważniejszą rzeczą, którą dla swojej dzikiej ziemi możesz zrobić to eliminacja niepożądanych organizmów. W naszej przyrodzie jest kilkanaście gatunków szczególnie inwazyjnych, które pochodząc z innych terenów niż Europa są odporniejsze na szkodniki i zajmują całe hektary wypierając rodzime gatunki. Nie pozwól im dostać się na twoją ziemię. Nie sadź ich. A siewki niszcz, gdy są jeszcze młode. Przykładem takiego gatunku jest barszcz Sosnowskiego. O tym, że dominant może być bardzo groźny mówi zasada kompetytywnego wykluczania Gauzego. I znowu – piszę o tym w poniższym poście:
FRAGMENTACJA
Podziel swój teren na fragmenty różniące się od siebie. Na przykład jeden teren wykaszaj, inny zostaw zupełnie dziki. Jeśli przywozisz ziemię na trawnik, na jednej części działki daj więcej humusu, na innej mniej. Albo na przykład w jednej części działki daj przewagę drzewom liściastym, a w innej iglastym.
GRANICA LASU
Zastanów się jak ważnym miejscem jest granica, skraj lasu. Tu styka się las i tereny otwarte. Na małym skrawku mamy nagromadzenie wielkiej bioróżnorodności. Skraj lasu możesz wykorzystać jako naturalną rabatę z wysokich bylin połączoną ze szpalerem krzewów. Zauważ, że na skraju południowym posadzisz gatunki ciepło i sucholubne, a na północnym gatunki lubiące środowisko bardziej wilgotne i cieniste. Południowy skraj lasu to środowisko dla takich krzewów jak róże, głogi, ligustr, berberys, dereń jadalny czy tarnina, a północny na przykład dla bzu czarnego, koralowego, kaliny czy leszczyny.
HARMONIA– efekt skali, losowość
Zauważ jak harmonijnie wyglądają naturalne zbiorowiska. To co podziwiasz w naturze to często populacje jednego gatunku występujące w dużych ilościach osobników. Więc jak wiesz że jakiś gatunek dobrze u ciebie rośnie, nie jest inwazyjny, a chcesz go mieć, to posadzić tysiąc osobników a nie jeden egzemplarz. Zauważ, że okazy w populacjach okazy są rozrzucone nieco „chaotycznie”. Nie sadź w rządkach i na planie szachownicy. Rozsyp cebulki kwiatów na trawniku i posadź je tam, gdzie upadły.
INFEKCJA
Czasem odnajdziesz gatunek, który jakby bardzo „chce” być na twojej ziemi, ale jeszcze nikt go nie wprowadził. Nie mówię o obcych inwazyjnych gatunkach. Mówię o gatunkach rodzimych, które pasują do danego ekosystemu i jakoś ich wcześniej w tym miejscu nie było, a na przykład są w sąsiedniej wsi oddzielonej pagórkiem. Czasem wrzucisz garść nasion, dajesz im szansę a efekty są wspaniałe, bo bardzo odpowiada im siedlisko. I wtedy małym nakładem pracy „pójdą” jak burza. W moim lesie takim gatunkiem jest gwiazdnica wielkokwiatowa. W wielu miejscach, gdzie ją posadziłem bardzo szybko się rozprzestrzeniła, co nie jest typowe dla wolno rosnących gatunków leśnych.
Szczególnie zdatne do „infekowania” różnorodnością są gatunki pasożytnicze, bo i tak nie można ich sadzić w pustym polu. Mam na przykład na myśli szelężnik i pszenice. Pisałem o nich w innym poście.
Podsiewki udało mi się u siebie z sukcesem zrobić także z innych gatunków. Na przykład z dzikiego pasternaku, kozibrodu i kminku, których na mojej łące wcześniej nie było. Ot, rozsypałem reklamówkę nasion, a po paru latach mam łąkę z pasternakiem, kminkiem i kozibrodem
KONTRASTY
Doceniaj kontrasty. Kontrast między wielką otwartą przestrzenią łąki, a zwartą ścianą lasu jest czymś estetycznie doniosłym. Zadbaj, aby u ciebie były i takie miejsca.
LUKI
Luki, małe prześwietlenia w lesie mogą bardzo zwiększyć różnorodność. Czasem tworzą się same, ale może je także prowokować. W moim lesie zauważyłem kilkumetrowe dzikie grusze i głogi. Gdybym się nimi trochę nie zaopiekował uschłyby w cieniu zagęszczającego się górnego pietra drzew. Wystarczy jednak co 10 lat usunąć znad nich po jednym, najbardziej zacieniającym je drzewie – i rosną pięknie i owocują we wnętrzu lasu.
MARTWE DRZEWA
Martwe drzewa to osobne bogate i tajemnicze królestwo pełne grzybów, roślin i owadów na nich żyjących. Nie bądź chciwy jak leśnicy niszczący Puszczę Białowieską. Zostaw trochę drewna robakom. Na gnijącym drewnie żyją setki gatunków. Kłody o różnym wieku mają różną florę i faunę. Jej skład zależy też od gatunku drewna. Więc nie zostawiaj w lesie do zgnicia tylko najmniej cennych (z punktu widzenia wartości opałowej i handlowej) osik i wierzb. Odżałuj czasem kawałek kłody dębu czy buka. Na takim twardym drewnie rozwijają się najciekawsze puszczańskie drewnojady.
NASIONA
Zbieraj nasiona. Ja zbieram je odruchowo, do kieszeni, „a może się do czegoś przydadzą”. Kiedyś byłem na Węgrzech i nazbierałem w parku dwie garście nasion leszczyny tureckiej. Potem gdzieś tam porozrzucałem je w zaroślach olchy i zapomniałem o tym. Dopiero w tym roku odkryłem dwie kilkumetrowej leszczyny tureckie… (nie jest to gatunek inwazyjny).
OGRANICZANIE DOMINANTÓW
Warto eliminować gatunki dominujące. Wyobraź sobie, że zasiało Ci się na działce 100 drzew. Masz 96 buków i po jednym dębie, grabie, klonie i jesionie. Oczywiście warto wtedy usunąć część z buków, które rosną najbliżej nich, żeby zwiększyć szanse przeżycia innych gatunków. Dominanci nie są zawsze źli, ale mogą czasem bardzo ograniczyć różnorodność innych gatunków, wręcz zupełnie ją zredukować.
POKRZYWA
Polub pokrzywy. Dla niektórych są oznaką zaniedbanego ogrodu. Oczywiście nie chcesz żeby cały ogród Ci nimi zarósł. Są to jednak cenne rośliny jadalne, można z nich też tkać płótno i robić papier. Są siedliskiem wielu gatunków owadów wyspecjalizowanych w ich jedzeniu. To prawdziwa owadzia stołówka. Z pokrzywą związane są na przykład przepiękne motyle – rusałki, i to aż kilka gatunków, na przykład pawik, pokrzywnik i kratnik.
RYTUAŁ
Uczyń z życia ze swoim dzikim ogrodem rytuał. Nie spiesz się. Może twoim rytuałem będzie na przykład to, że co rano idziesz do lasu ze swoją kawą. Albo idziesz tam boso. Albo codziennie sadzisz jedną roślinę. Albo zrywasz garść dzikich roślin na jajecznicę. To są akurat moje rytuały. Ale ty możesz mieć inne.
STARE OKAZY
Powinieneś szczególne opieką otoczyć najstarsze okazy z danego gatunku drzewa. Nadają one specjalny „magiczny” charakter ogrodowi. Nie wycinaj ich. O ile oczywiste jest, że nie będziemy chcieli wyciąć najstarszego dębu czy klonu, to może chodzić o gatunki bardziej „banalne”. Na przykład jakże rzadko daje się dożyć do końca starym olchom czy głogom. Zwykle są wcześniej wycinane. Bardzo ciekawie wyglądają stare okazy krzewów. Ja mam w swoim lesie 70-letni okaz derenia świdwy. Każdy z konarów tego krzewu ma grubość dwóch ramion. Warto też dlatego chronić stare kaliny, leszczyny czy trzmieliny. Jeśli rosną w lesie – wycinamy trochę innych gatunków w otoczeniu, aby dać im światła.
TRANSPLANTACJA
Ciekawym sposobem na wzbogacenie swojego ogrodu jest transplantacja kawałka darni z podobnego siedliska, ale bogatszego w gatunki. Na przykład na wysianej łące kwietnej możesz wkopać kilkadziesiąt małych kawałków darni z wielogatunkowej naturalnej łąki z okolicy (pod warunkiem że masz zgodę jej właściciela). Przeniesiesz wtedy dodatkowe gatunki, oraz wartościową glebową florę i faunę. Podobnie trochę bloków ziemi z kłączami z dębowo-grabowego lasu posadzone w olszynie, która wyrosła na opuszczonym polu przyspieszy bardzo sukcesję.
UZUPEŁNIANIE
Przy pomocy literatury staraj się dowiedzieć jakie jest charakterystyczne zbiorowisko roślinne dla twojej ziemi. Zrób sobie listę gatunków, które już są u Ciebie. A teraz zrób sobie drugą listę – tych które rosną w okolicy na podobnej glebie, ale jakoś nie dotarły. To są pierwsi kandydaci do posadzenia. Są miejscowi i przystosowani do podobnych warunków.
WPŁYW GLEBY
Pamiętasz, że nie przeskoczysz olbrzymiego wpływu gleby. Ciężko jest na przykład utrzymać gatunki napiaskowe na glebie gliniastej. Chyba że nawieziesz kilka ciężarówek piasku… Gleba ma olbrzymi, niedoceniany wpływ na to co w ogrodzie będzie rosło. Czasem nie da się tego przepracować. Polub swoja glebę. Jeśli masz piaski – wykorzystaj gatunki, które to lubią. Jeśli gliny też. Jeśli masz glebie wapienne – ciesz się podwójnie, gdyż z jakichś mało znanych powodów na glebach bogatych w wapń i magnez wykształcają się najbogatsze w gatunki zbiorowiska łąkowe i leśne.
ZADEPTYWANIE
Chodzenie ścieżką to nie tylko niszczenie roślin i ich zgniatanie. To też ubijanie gleby. Tworzenie nowego zbiorowiska znoszącego takie warunki. Na wydeptywanych miejscach na słońcu wyrasta babka zwyczajna, rdest ptasi, koniczyna biała, a w miejscach cienistych na przykład rdest ostrogorzki i głowienka pospolita. Taka drobna rzecz, a zmienia różnorodność. Przy twoich ścieżkach sadź najciekawsze okazy – będzie największa szansa, że będziesz miał czas je podziwiać na spacerach.
ZWIERZĘTA
Często czynnikiem różnicującym florę są zwierzęta. Może warto zaprosić do ogrodu owce sąsiada? Zwierzęta roślinożerne wygryzają jedne rośliny, a zostawiają te które są gorzkie albo kolczaste. Pastwisko nie jest równe łące. Choć część gatunków może rosnąć tu i tu (na przykład krwawnik, koniczyna i wiele traw), to będą się różniły florą. Warto to wykorzystać. Zwierzęta mają wiele innych funkcji. Dziki rozorują glebę i tworzą miejsca do kiełkowania dla gatunków lekkonasiennych. Na swoich zębach przenoszą kłącza leśnych roślin, na przykład żywca. Żywiec po angielsku to „toothwort” – „zębowe ziele”, bo ma „zębate kłącza”, które są tak zbudowane, że bardzo łatwo nabijają się dzikom w zęby i między racice i przenoszone są dalej. A sójka? Fantastyczny ptak, który sadzi las. Jeśli w jakimś charakterystycznym miejscu np. na szczycie pagórka, przy kapliczne, czy pod samotną brzozą wyrósł buk lub dąb to prawie na pewno to robota sójki. Sójka chowa w zimę w ściółce owoce dębu i buka. Jednak o połowie schowanych owoców zapomina i kiełkują, i wyrastają w drzewa. Często wybiera miejsca łatwo rozpoznawalne, żeby ułatwić sobie potem ich odnalezienie.
Super post! Mnóstwo informacji w jednym miejscu. Doczytam i na pewno skorzystam!
Najlepszym przykładem dzikich ogrodów są ogrody angielskie wzorowane na naturze;)
Jak widze ogrody angielskie, to malo maja w sobie z 'dzikosci’. To chyba zupelnie inny typ ogrodu niz ten, o ktorym pan Lukasz pisze i promuje – tak na moje wyczucie przynajmniej.
Panie Łukaszu! Pana teksty zawsze prowadzą mnie do zaczarowanego, ale jakże realnego ogrodu, są wspaniałą lekturą przed snem, wyciszają, pobudzają wyobraźnię. Co cenię sobie w nich jeszcze, to wielki szacunek dla każdego żyjątka i dla każdej roślinki… Pozdrawiam, Krystyna
Swietne uwagi, marze wlasnie o takim dzikim skrawku i takie podjescie – drobna, ale przemyslana ingerencja w ogrod – jest mi bardzo bliskie.
Dziekuje, ze dzieli sie Pan swoja niespotykana i obszerna wiedza! Gdyby mogl ja Pan zawrzec w ksiazce z radami o prowadzeniu dziekiego ogrodu…
A zdjecie imponujace – coz to za wielkie drzewo musialo byc…
Panie Łukaszu.Od pięciu lat mamy działkę w Wylatkowie pod Powidzem.Ziemia jest piaszczysta,to było pole zbożowe i jest przy lesie iglastym.Co próbujemy sadzić zdarza się nam straty.Chciałabym mieć na niej projektowany w stylu wiejskim.Ale nie mam pomysłu jak to wszystko ustawić i jakie rośliny nadają na taką ziemię?Chciałabym mieć równiez krzewy owocowe.Sadziliśmy rokitnik i byłam zdziwiona,kiedy one nam uschły.Czy trawa łąkowa nadaje się na taką ziemię?Wdodatku jeszcze dzieli nam działka od zamieszkania 150 km.Więc w tym roku mogę być całe wakacje,a w przyszłym roku nie wiem.
Mazowsze, południowa strona Bugo-Narwi, gdzie lodowiec nie doszedł, piaski, a na nich, gdzieś tam, można wypatrzyć: dziko rosnąca trawa: cieniutka, długa. Piękna, wspaniała, cudo. Zbierałem, i zbierałem, i zbierałem… przez pewien czas nasiona. Wysiałem wokół domu na piasku. Wyrosła piękna, wspaniała, cudo. Nie trzeba podlewać! Raz w roku, na początku lipca koszę. Przedtem zbieram nasiona i dosiewam. Sąsiada maszyna burczy przez parę godzin w czwartek co tydzień, drugi sąsiad warczy w piątki, trzeci w soboty, czwarty w niedzielę. W Warszawie jest ciszej. Wszystko byłoby dobrze ale dzika trawa też potrzebuje jeszcze opieki. Brak czasu: ,,jutro zrobię”… i muszę zacząć jej pomagać. Walka z mchem. jak to robić? Robią się puste miejsca i nawet dosiewanie lipcowe nic nie daje. Chyba trzeba dosiać w innych terminach: jesienno-wiosennych. Rozmnażać z gotowych sadzonek? Może się Sz. Pan zająć: umacnianie terenów zieleni przy drogach? Zarobić na potrzeby w ciekawie opisanym przez Pana temacie.
Specjalista od ziół, to specjalista od nalewek… jako profilaktyka i jako poczęstunek dla miłych gości, aby lepiej się trawiło i przyjemniej czas spędziło.
Do dzieła! Panie Łukaszu. Pomożemy, kupimy.
Ps Ludzie przerzucają się na swoje, bo ,,te tamte’ na chemii robione i głowa boli, tylko ładne butelki sprzedają z napisami.
Podobno mamy dużo robaków w sobie i innych rzeczy. Nie ma czasu na robienie takich nalewek-lekarstw, na ziołach trzeba się znać: ile kieliszków tej nalewki mogę się napić, przez jaki okres czasu, itp….Pan pomyśli. Pozdrawiam Lachów najechanych przez Lechów i skolonizowanych skutecznie. ,,Na Lachy” krzyczeli, wołali sąsiedzi Rusini. Nie krzyczeli: ,,Na Lechów”. Mała literka, a jednak wielka różnica. Nie mylcie ,,goj” ,,gej”, bo ktoś zrobi Wam coś.
Pozdrawiam!
Moi przodkowie byli Lachami. Ja urodziłem się na Mazowszu. Wakacyjne dzieciństwo spędzałem na dawnych ziemiach Lachów, między Wisłą, Sanem, Bugiem…i też po drugiej jego stronie. Żadna Ukraina: Lachy, Rusini i inne słowiańskie ludy żyjące na tych terenach od zawsze! Parę lub dużo więcej tysięcy lat. To inni przyszli w gości. nie dajmy się skłócić. Najpiękniejsze są Laszki i ziółka i zdrowe nalewki i z sąsiadami można się dogadać na wesoło.
Życzę sobie, by mi się przyśnił taki dziki ogród. Pięknie napisane!