Śmierć palm – kolejna nadciągająca katastrofa w biosferze

Uderzyło mnie to już dwa lata temu w Chorwacji. Koło Dubrownika widziałem wiele palm z zaschniętymi liśćmi. W tym roku na wyspie Prvić robiąc wywiad z jedną z mieszkanek zapytałem o pień ściętej palmy w jej ogrodzie, a ona z płaczem w głosie odpowiedziała, że musiała ściąć swoją ukochaną palmę, którą posadziła 50 lat temu, bo uschła z powodu szkodnika. Podobna sytuacja powtarza się na całym wybrzeżu Chorwacji. Wczoraj przyleciałem na wyspę Korfu w Grecji. Wszędzie, wszędzie pnie martwych palm daktylowych. Palmy daktylowe mają się źle w wielu miejscach świata, atakuje je aż kilka szkodników, ale w Europie za tę prawdziwą tragedię odpowiada chrząszcz ryjkowiec Rhynchophorus ferrugineus (Olivier, 1790) . Podobno przeniesiono go do Grecji z Egiptu w 2004 r. kiedy nasadzono w Atenach dużo palm aby przyozdobić miasto z okazji igrzysk olimpijskich. Ryjkowiec palmowy pochodzi z południowej Azji i Melanezji, gdzie jest częstym szkodnikiem palm, szczególnie kokosowych. Jego naturalny zasięg obejmuje Bangladesz, Kambodżę, Chiny, Indie, Indonezję, Japonię, Laos, Malezję, Myanmar, Pakistan, Filipiny, Sri Lankę, Tajwan, Tajlandię i Wietnam. W ojczyźnie jego larwy (jak też innych gatunków z tego rodzaju zasiedlających Nową Gwineę i Australię) są prawdziwym rarytasem kulinarnym. Jego ekspansja na zachód rozpoczęła się w latach 1980ych, gdy osiągnął Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskiej w roku 1985. W roku 1994 dotarł do Hiszpanii, a w 1999 do Izraela. W roku 2011 dotarł do Chorwacji, wcześniej w 2010 r. do USA. Wszędzie sieje spustoszenie wśród palm.

Lista znanych roślin żywicielskich obejmuje większość najważniejszych gospodarczo gatunków palm: Areca catechu, Arenga pinnata, Borassus flabellifer, Caryota maxima, C. cumingii, Cocos nucifera (palma kokosowa), Corypha gebanga, C. elata, Elaeis guineensis, Livistona decipiens, Metroxylon sagu, Oreodoxa regia, Phoenix canariensis, P. dactylifera (palma daktylowa), P. sylvestris, czy Sabal umbraculifera.. Może to oznaczać zagładę chyba najważniejszej gospodarczo tropikalnej rodziny roślin, a przynajmniej znaczne ograniczenie uprawy palm o jadalnych owocach lub sokach poza Azją Pd-Wsch., gdzie tamtejsze gatunki są odporniejsze na rodzimego szkodnika.

Niestety główną metodą walki z ryjkowcem są opryski chemiczne….

Inwazja Rhynchophorus i zanikanie palm to jeden z wielu symptomów zanikania światowej flory drzew. Przenoszenie szkodników pomiędzy kontynentami powoduje ich ekspansję w nowych miejscach, gdzie nie mają wrogów i zagrażają egzystencji całych ekosystemów – wszak drzewa i palmy są roślinami budującymi ekosystemy leśne. W Polsce w tej chwili wymierają jesiony (z powodu innej choroby). Ale wyobraźcie sobie jakby nagle zamarły wszystkie sosny czy brzozy! I teraz postawcie się w sytuacji mieszkańca saharyjskiej oazy, gdzie zamarły palmy… Niestety zaczęły też teraz zamierać cytryny i drzewa oliwne, a od dawna zamierają kasztany jadalne. Wkrótce rolnictwo południa Europy czeka śmierć.

Jedynym ratunkiem dla ludzkości jest teraz zamrożenie handlu międzynarodowego i podzielenie świata na strefy handlowe. Szczególnie ważne dla Europy jest zamrożenie handlu roślinnego z Chinami i Azją Wschodnią, gdyż stamtąd pochodzi większość inwazyjnych szkodników drzew w Europie. Nie zaszkodziłoby jednak zamrozić też handel z Ameryką. Te restrykcje powinny dotyczyć wszelkich żywych roślin, a nawet drewna, gdyż np. chorobę jesionów do Europy przeniesiono na drewnianych paletach z Chin. Kilka lat temu zdarzyło mi się przywieźć z podróży do Azji nasiona kilkunastu gatunków roślin, jednak gdy zrozumiałem zagrożenie, które niosę, zdecydowałem się zaprzestać przywożenia żywych roślin spoza Europy. W praktyce ograniczenie handlu roślinami może budzić jednak liczne problemy i dylematy praktyczne, np. czy zakazać też importu suszonych roślin, jak na przykład przypraw? W każdym razie w tej chwili powinniśmy się zwrócić po pomoc do Australii i Nowej Zelandii, które mają bardzo dobrze rozwinięte procedury fitosanitarne.

Poniżej film i zdjęcia z greckiej wyspy Korfu.

19 komentarzy

  • Bartosz pisze:

    Łukaszu, człowiek zawsze transportował różne gatunki roślin i zwierząt, obecnie ten transport jest szybszy i na dużą skalę. Czy restrykcję coś pomogą? Australia czy NZ otoczone wodą mogą sobie pozwolić na dość restrykcyjne przepisy choć czasem absurdalne (ostatnio urzędnicy spalili 18 wieczny zielnik który był wysłany do Australii). Lepiej nie wywoływać wilka z lasu, bo za chwilę okaże się nie będziesz mógł wyjechać do Azji bo aby potencjalnie czegoś nie zawleczesz.

  • Włościanka pisze:

    Brzozy już umierają i to przez propagowane przez Ciebie spuszczanie soku. Chciwiec odchodzi a sok płynie dalej, dziura gnije… Poszukaj oprysku na złodziei rabujących po cudzych i państwowych działkach. Po mojej działce ciągle szabrują; brzozy schorowane a inne rośliny ta obrzydliwa ludzka zaraza wdeptała w ziemię.
    We Wrocławiu usychają tuje, zaczęły też usychać inne iglaki; przede wszystkim modrzewie.
    A coraz słabsze kasztanowce?
    U nas jest jeszcze gorzej niż tam.

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      brzozy nie umierają od spuszczania soku, rana sama zamyka się po kilku dniach. Znam brzozy, gdzie sok spuscza się nawet 10 lat pod rząd. W Rosji robi się to nagminnie i nie brakuje tam brzóz.

    • Łukasz S pisze:

      Z tego c ja zauważyłem to brzozy zamierają sle od suszy- zwłaszcza w tym roku jest to widoczne w centrum kraju.

  • Julian pisze:

    Panie Łukaszu.
    Interesują mnie bardzo pana rozsądne i fachowe informarmacje.

    Po takim wstępie jednak chcę zadać pytanie, które powstało po obejrzeniu powyższego filmiku – tak, pan rozumie, jakie ryzyka niesie globalizacja. Ale, jak to mówią Niemcy, w hintergrundie czuje niewypowiedziany respekt przed zdobyczami tejże globalizacji.

    Oprócz oczywistych konsumpcyjnych korzyści – cóż takiego dobrego niesie globalizacja ostatnich 2 wieków?
    I proszę nie zamykać pytania, mówiąc o realiźmie, o nieodwracalnych procesach. Tu chodzi o ocenę, o powrót do pierwotnego pytania – co jest dobrym, a co nie.

    W komentarzach już był podany argument – możliwość podróży. Utrata bądź ograniczenie tej możliwości jest już wśród wielu odbierane jako atak na bożka wolności.

  • Dominik pisze:

    Jaka to choroba naszych jesionów? Może można coś zrobić zanim zaatakują te w moim mieście.

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      choroba grzybowa zaatakowała większość jesionów wyniosłych. Jesiony pensylwańskie są dużo odporniejsze na nią.

  • Zofia pisze:

    Ciekawe spostrzezenia.Dziekuje!

  • Janko pisze:

    Jako zainteresowany nabyciem (bez możliwości realizacji) sadzonek z Ameryki Północnej, jestem przeciw zakazom przywozu. Rozumiem restrykcje wobec przywożeniu roślin z innych kontynentów, ale gdy moge coś kupić w Finlandii, to absurdem jest zakaz przywożenia z sąsiedniej Ukrainy. No bo jeśli jakieś choroby występują we Lwowie, to na pewno są też w Przemyślu

  • Janko pisze:

    Nie lubie zakazów, bo chętnie kupiłbym sadzonki w Ameryce Północnej. Rozumiem restrykcje wobec sprowadzania roślin z innych kontynentów, ale absurdem jest to, że moge przywieźć z Finlandii, lecz z sąsiedniej Ukrainy już nie. Jeśli jakieś choroby występują we Lwowie, to na pewno też w Przemyślu.

  • Permakulturowiec pisze:

    Koniec handlu żywnością to też koniec handlu paszami. A ten jest odpowiedzialny za wycinkę lasów w krajach tropikalnych, przede wszystkim Ameryki Płd. 2016, 2017 – rekordy deforestacji… lwia większość soi idzie potem do Chin i Europy, by skończyć w żołądkach zwierząt mięsnych…
    Taki koniec handlu przyniósłby od razu ulgę dla lasów.

    • Sara pisze:

      Pewnym rozwiązaniem jest przejście na dietę wegańską/wegetariańską.
      Obecnie ok 4,2 mln ha w Polsce jest przeznaczone pod uprawę roślin na pasze dla zwierząt.
      A same tylko warzywa są uprawiane na powierzchni 177,6 tys ha, które przeznaczone są dla ludzi.
      Wnioski nasuwają się same.
      Pewnym rozwiązaniem jest przejście na dietę wegańską/wegetariańską.

  • sylwia pisze:

    tylko sie zalamac

  • Łukasz Filipczak pisze:

    Niestety, zmiany klimatyczne + inna działalność ludzka powodują że planeta stepowieje. Nie na darmo mówi się już o nowej erze w dziejach Ziemi zwanej antropocenem. Terraformujemy tę planetę dla wygody jednego stepowego gatunku jakim jest człowiek.
    Wydaje się że w tych zmieniających się warunkach wiedzie się tylko kilku grupom organizmów:
    -rośliny zielne i trawy
    -wiele grup owadów
    -grzyby
    -bakterie

  • CK pisze:

    Palmy oprócz chrząszy wcinają również inwazyjne ćmy Paysandisia archon.

  • AS.. pisze:

    Witam .Chorwacę odwiedzilem 15lat temu ale odwiedzalem ją 1raz a czasami 2razy w roku.interesowaja mnie też rosliny i zwierzęta. No i przeglądajac zdjęcia zzauwazylem to samo.Palmy z roku na rok te same bo miejsca są charakterystyczne i niestety zauważyłem zamieranie palm.pierwsze spostrzeżenia to to źe był okres trudny gospodarczo i zaniedbano podlewanie .niszczona instalacja wodna. Nie bylo gospodarza do tej inwestycji, inwestowano w turystykę ale trochę po ma coszemu miasto potraktowalo roślinność. W tamtym roku uzupełniono brakujace elementy i woda ruszyła. No tak ale czy to odrzyje! No i dowiedzialem się od Pana o szkodnikach.No miejmy nadzieję jeszcze.na razie mogę pooglądać dawne fotki.Ale to nie tylko Chorwacja, Albania,Czarnogura,Bułgaria Hiszpania.woda,woda,i jeszcze raz woda systematycznie podleewanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.