Ten dziwny rok

Rok 2017 był bardzo dziwny z punktu widzenia zbieracza roślin. Wpierw obawiałem się o to jak zareagują rośliny na kilkudniowe mrozy poniżej -20 (z jedną nocą u mnie -30 C). Okazało się, że zniosły to całkiem dobrze. Przeżyły nawet jujuba, opuncje i część pieprzy syczuańskich. Jednak prawdziwych zniszczeń dokonał przymrozek do -4 C, który pojawił się u mnie 7 maja (a wszystko w tym roku rozwinęło się bardzo wcześnie).

Był to więc rok prawie bez owoców. Martwa jesień, wpierw okropnie wilgotna, potem z pięknymi kolorami, ale bez zapachu jabłek i orzechów. Nie pamiętam w moim ponad 40 letnim życiu takiej jesieni.

Zaciekawiło mnie to, które gatunki jednak wydały owoce.

W moim ogrodzie nie było: gruszek, jabłek, czereśni, śliw węgierek, orzechów, jarzębów, dzikiej róży, porzeczek i o dziwo świdośliw!

Śliwa renkloda i purpurowa ozdobna śliwa wydała 1 kg owoców, zaowocowała tylko jedna z pięciu ałyczy. Niektóre inne gatunki też zaowocowały tak na 5% tego co zwykle: czeremcha późna, winorośl, kasztan jadalny.

Jak głupie natomiast owocowały derenie jadalne, derenie japońskie, borówki amerykańskie i jabłoń Siebolda.

Ogólnie wyszło tak, że najsłabiej owocowały drzewa, które zwykle dobrze rosną w klimacie Europy Środkowej (jabłonie, grusze, czereśnie) oraz orzech. A o dziwo dobrze zaowocowały niektóre rośliny z bardziej ciepłego klimatu, które kwitły PO PRZYMROZKACH (kasztan jadalny, dereń japoński, winorośl). I wciąż nie wiem dlaczego tak dobrze przymrozek zniósł dereń jadalny.

Ten rok daje nam wiele do myślenia w kontekście bezpieczeństwa żywnościowego. Pokazuje jak ważna jest dywersyfikacja upraw. Także ze względu na aberracje klimatyczne, które pojawiają się coraz częściej. Obecnie rozchwianie klimatu polega w Polsce w dużej części na tym, że mamy dużo ciepłych zim, kiedy rośliny rozwijają się zbyt wcześnie, a potem przychodzą przymrozki. Może powinniśmy sięgnąć po amerykańskie odmiany drzew owocowych? W Ameryce Pn. przymrozki są większym problemem niż u nas i wyhodowano wiele ciekawych późno kwitnących odmian dobrze je znoszących. Będę wdzięczny za komentarze czytelników, którzy znają ten temat lepiej.

W dywersyfikacji chodzi o to, żeby sadzić drzewa i krzewy owocowe zarówno mrozoodporne (na wypadek syberyjskich mrozów w zimie) – jak grusze, czeremchy, borówki, świdośliwy, porzeczki, jak też te z rejonów cieplejszych, które mogą lepiej znieść późne przymrozki, czy suszę.

Niektóre głody w XIX-wiecznej Europie (np. na Słowacji w latach 1870-ych) spowodowane były przymrozkami czerwcowymi, które niszczyły nie tylko owoce, ale nawet zboże. Wtedy ratować nas mogą dzikie warzywa, bardziej odporne na przymrozki. Mówili mi o tym chińscy wieśniacy, którzy wiedzą, że owoce nas mogą zawieść, ale młode pędy pokrzywy nigdy.

Więcej o europejskich latach głodowych przeczytasz w fenomenalnej książce Adama Maurizio „Pożywienie roślinne w rozwoju dziejowym”: http://kow.net.pl/oferta/szczegoly/pozywienie-roslinne-i-rolnictwo-w-rozwoju-dziejowym-adam-maurizio.html

17 komentarzy

  • Piotr Banaszczak pisze:

    Łukasz, co masz na myśli pisząc „dereń japoński”? Cornus officinalis, czy C. kousa? Zwykle tej nazwy używa się w stosunku do tego pierwszego, a on kwitnie w kwietniu.

  • Ewa pisze:

    W naszym rejonie (woj. lubuskie) ten rok też prawie bez owoców. Zaowocowały niektóre stare odmiany jabłoni, słabiej niż zwykle, ale jednak : Grochówka, Piękna z Herrnhut, Roter Trierscher Weinapfel.

  • Rok rzeczywiście nie-owocowy. I nie-kwiatowy: pszczelarzom, a raczej ich pszczołom, zabrakło na wiosnę robinii (tzw. akacji), które nie kwitły. Ale z owoców u mnie (Milanówek, k. Warszawy) obrodziła pigwa! Bardzo południowy gatunek i ciepłolubny.

  • Barbara pisze:

    Mój dereń kwitł około 20 marca – z tego dnia mam zdjęcie; wydaje mi się to oczywiste, że późniejsze przymrozki nie spowodowały opadania zawiązków – przecież wczesne kwitnienie to u niego normalka.
    Podobnie leszczyna – miała sporo owoców.

  • Kompostella pisze:

    U mnie (świętokrzyskie) rzeczywiście w tym roku owocowały tylko aronie i borówka amerykańska – ale za to szaleńczo, szpaki nie były w stanie przejeść. Jabłonki, grusze, wiśnie, czarna porzeczka – po jednym owocu na drzewo. Zasadziłam na grządkach facelię dzięki temu owady pszczołopodobne miały co jeść. Zaskoczyło mnie, że zupełnie nie owocowała w tym roku jagoda kamczacka. Sądząc z nazwy powinna być odporna na tegoroczne warunki.

  • Liliana Hilsberg pisze:

    Na Wysoczyźnie Płońskiej dzika róża ma mnóstwo owoców. Orzechy włoskie w czasie kilkukrotnego kwitnienia uszkodziły przymrozki – tam, gdzie dotarły (na niektórych drzewach są orzechy). Ale brak ałyczy, wiśni i węgierek to wina zbyt niskich temperatur (nie przymrozków) w czasie kwitnienia, dość obfitego. Temperatura powietrza w ciągu dnia nie przekraczała 6-7 st. C i kwiaty nie wydzielały nektaru; pszczoły polatywały i nie miały pożytków.

  • Janusz Baka pisze:

    u mnie niczego nie było, nawet Aronii której miałem w zeszłym roku 10kg a w tym 2.5 kg

  • Adam Młynik pisze:

    Cieszę się, ze wznowiono genialną pracę prof Adama Maurizio, bo pożyczałem ją aż ją utraciłem. W tym roku skosztowałem czarny , więzienny chleb, i potwierdza się informacja o zaobserwowanych w obozach jenieckich kłopotach żołądkowych wśród pilnujących, karmionych tylko białym pieczywem, gdy internowani nie mieli tego typu problemu, bo dostawali z kolei tylko pieczywo z pełnego przemiału

  • Fugi pisze:

    W tym wypadku bezpieczne wydaje się sąsiedztwo morza i mniejsze wahania temperatur; w tym roku nazbierałem najwięcej kasztanów jadalnych nad Bałtykiem z drzew tam uprawianych w ogródkach … i jako alternatywę można zbierać grzyby; takiego wysypu jak w tym roku długo nie zapomnimy.

  • Janko pisze:

    moj region to płd Wlkp, ale to prawie centrum Kraju bo blisko Łódzkiego. Też jest mało śliwek, jabłek, orzechów. Natomiast w moim ogródku pojadłem sobie jagód kamczackich (te nic nie robią sobie z zimy i największych przymrozków wiosną), potem jagód świdośliwy i porzeczkoagrestu. Z Ameryki ciekawią mnie mieszańce morwy. Mam na razie jedną – Illinois. Lecz najbardziej interesuja mnie oliwniki. Właśnie ze Stanów przyszły do Europy fajne i podobne odporne odmiany baldaszkowate. Mam 2 takie kupione w Holandii. Za wschodnią granicą UE są dużo tańsze odmiany oliwnika wielokwiatowego, ale przywiezienie ich do Polski to ciężki temat. Podobno na granicy nie przepuszczą. Zostaje chyba tylko szukać zimowych sztobrów, albo polować na nie na Litwie. Oliwniki czeka chyba duża przyszłosc ze względu na małe wymagania i zdrowe owoce

  • Paweł pisze:

    U mnie zaowocowały terenie jadalne borówka i robotnik zwyczajny.

  • Paweł pisze:

    U mnie zaowocowały derenie jadalne borówki amerykańskie i rokitniki zwyczajne.

  • Zbyszek pisze:

    Na Mazowszu też,wszystkiego mało albo wcale.Orzechów włoskich nie było,i nalewke robiłem z orzecha szarego.Pigwowiec miał trochę owoców ale trzeba było dosypać do nalewki dzikich gruszek żeby wystarczyło,a i te ciężko było znaleźc.Tylko aronia,kalina ,i czeremcha późna ,naprawdę dopisały.Sporo pozjadały ptaki,np.świdośliwke.Rzucały się na wszystko czym mogły urozmaicić swój jadłospis,oprócz kaliny.

  • Witold pisze:

    To i ja się dołączę [powiat Busko- Zdrój] Robinia akacjowa kwitła, róża dzika wydała owoce i to sporo, tak jak i: aronia, czarna porzeczka, agrest czerwony mający coś koło 50 lat [ale mniej niż po inne lata], winorośl [jakaś łotewska odmiana].Brak zupełny tarniny, mirabelek, jabłek, gruszek [ale dzikie wersje wydały owoce], orzechów włoskich, śliw, był wiśnie, ale szpaki na surowo objadły….Chmiel dobił śnieg Wielkanocny i przymrozki, ledwo się odbił ale szyszki wydał.

  • Maciej Puchara pisze:

    Szczerze mówiąc jestem dość nowy w tematyce roślin i niestety trochę mi ich padło dzięki majowym przymrozkom tego roku. Jednak słyszałem o pojęciu „zimnych ogrodników”, co wskazywałoby na pewną powtarzalność tego zjawiska. Jeśli nie jest ono nowe to znaczy, że natura umie sobie poradzić z takimi sytuacjami. W Zielonkach pod Krakowem jabłek też nie było wiele, tak samo śliwek. Jednak np. truskawki gorzej zniosły sezon 2016 niż tegoroczny.

    P.S. Czarnej porzeczki i czerwonego agrestu były spore ilości, nawet nalewki z tego pierwszego owocu udało się zrobić sporo, bardzo polecam na kiepskie samopoczucie zimą. ;)

  • m.a.l.a_sarenka pisze:

    Ten rok rzeczywiście był wyjątkowy i u mnie:szaleństwo grzybowe, jagód minimum, dereń dał czadu jak nigdy, nie zdążyłam z czarnym bzem przed ptakami, aronia i czeremcha amerykańska tak soczyste i słodkie, że jadło się je garściami prosto z gałęzi. Tylko liście sosny na przekór wszystkiemu tak samo żywią i bronią :-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.