Wodorosty kojarzy się głównie z kuchnią japońską. Rzeczywiście są tam wszędobylskie, a w postaci sprasowanego „papieru” do sushi zna je już prawie każdy mieszczuch. Tymczasem były one kiedyś (i są dalej czasem) jadane na Wyspach Brytyjskich. Jako, że wodorosty są niezwykle bogate w mikroelementy, a szczególnie w jod, warto się przyjrzeć możliwości ich samodzielnego pozyskania.
Wodorostami określa się duże, wyrośnięte glony. Niestety w Polsce, w wodach słodkich występuje niewiele dużych glonów, a jakość stojących wód, w których rosną, często pozostawia wiele do życzenia. Prawdziwych wodorostów należy szukać w morzu. Najlepiej wodorosty zbierać na wybrzeżach Wielkiej Brytanii i Francji. Znajdziemy je tam w wielkich ilościach na skalistych wychodniach, które wyłaniają się przy odpływach. Podczas odpływu Atlantyk obniża się o nawet 10 m i wtedy można łatwo je zbierać jak trawę w ogródku. W Morzu Śródziemnym, nawet jak znajdziemy wodorosty, odpływy są tak nieznaczne, że ciężko się do nich dostać. Bałtyk zaś jest morzem jedynie z nazwy – zasolenie jest w nim wiele niższe niż w oceanach czy Morzu Śródziemnym, więc flora wodorostów jest dosyć uboga, na dodatek z powodu braku rytmu silnych przypływów i odpływów ciężko je zbierać.
Tak się złożyło, że reszta mojej rodziny przeniosła się do Szkocji (nie martwcie się, ja zostaję w Polsce!) i teraz odwiedzam ten kraj od czasu do czasu. Dzięki okresowemu pobytowi w Glasgow poznałem czołową specjalistkę od dzikich roślin jadalnych w Szkocji, Monikę Wilde (http://www.monicawilde.com), która zaprosiła mnie parę dni temu na swoje warsztaty wodorostowe (najbliższe podobne warsztaty w tym miejscu 30 kwietnia). Warsztaty odbyły się ok. godzinę jazdy od Edynburga.
Poniżej kilka porad, które należy sobie przyswoić przy zbieraniu wodorostów w Wielkiej Brytanii
- Sprawdź godzinę odpływu. Służą temu specjalne kalendarze. I uważaj: gdy poziom morza znów zacznie rosnąć – zbieraj się do brzegu, żeby Cię nie zalało. Dobrze nie być samemu, na wypadek, gdybyś na przykład poślizgnął się na kamieniach.
- Wodorosty występują strefowo – najbliżej brzegu morszczyn (najmniej jadalny), dalej krasnorosty, najniżej duże brunatnice.
- Wszystkie europejskie wodorosty są podobno jadalne. Nie wszystkie są jednak równie smaczne.
- Nie odrywaj wodorostów z gruntu. Weź ze sobą nożyczki i obcinaj je na 1/3 wysokości, wtedy odrosną.
- Większość wodorostów jest twarda i wymaga długotrwałego gotowania lub smażenia lub suszenia.
- Świetnym sposobem na przechowywanie wodorostów jest pokrojenie ich, wysuszenie i sproszkowanie w młynku. Stanowią wtedy świetną przyprawę do zup i sosów.
- Żaden z wodorostów nie jest pod ochroną :)
Tu krótki filmik:
Laver (nazwa walijska, czytaj ‘lawe’) – Porphyra umbilicalis To ciemny krasnorost. Ma dosyć miękką plechę. Wykorzystywany jest od wieków do robienia walijskiej potrawy laverbread (czytaj lawebred). Jest to czarna pasta uzyskana przez wielogodzinne gotowanie tego gatunku. Po ugotowaniu kroi się go i mieli. Pastą tą smaruje się chleb lub podaje się jako przystawkę do mięs i owoców morza.
Dulse (czyt. dals), red dulse – Palmaria palmata. To czerwony krasnorost podobny do laver tylko bardziej jaskrawy. Często jedzony w Irlandii.
Pepper dulse – Osmundea pinnatifida. Najsmaczniejszy z wodorostów. Krasnorost. Delikatne i kruche plechy łatwo jeść nawet na surowo lub wrzucać do dowolnych potraw. Smak wyrazisty, pieprzowo-grzybowo-oliwkowy. Są to drobne glony o wys. kilka cm, które powoli się zbiera, ale jest to warte wysiłku! Trochę jak pieprznik jadalny wśród grzybów.
Sweet kelp, sugar kelp – Saccharina latissima. Gatunek z grupy brunatnic. Taśmowata plecha charakterystycznie pomarszczona. Można go smażyć na oleju, aż doprowadzimy do formy kruchych czipsów. Smakują jako pocukrzone czipsy ziemniaczane!
Kelp (po japońsku kombu) – Laminaria digitata – laminarie to największe z brytyjskich wodorostów, należą do brunatnic. Ich skórzaste plechy najlepiej kroić na drobne kawałki i dodawać do gotowanych długo bigosopodobnych dań.
Sałata morska (sea lettuce) – Ulva. Zielenica. Plecha zielona, miękka. Kilka gatunków o różnym kształcie i szerokości plech. Wyróżnia się na skałach swoją żywo-zieloną barwą.
Sea spaghetti, thongweed Himanthalia elongata – wiosną z tych guziczków wyrosną kłęby spaghetti
Carrageen – Chondrus crispus. Krasnorost, z którego otrzymano zagęszczacz do żywności karagen (E407).
Więcej o wodorostach dowiecie się na warsztatach Moniki Wilde: http://www.monicawilde.com
Książki o wodorostach: Irish Seaweed Kitchen (autorka – Prannie Rhatigan) – do książki dołączony wodoodporny klucz (!), Simply Seaweed (Leslie Ellis) i Seaweed in the Kitchen (Fiona Bird).
Najmłodsza uczestniczka warsztatów, czyli twarde zimne wyspiarskie wychowanie
Spieszę donieść, że również w Hiszpanii konsumuje się wodorosty (kombu, sałata morska, spaghetti, pokrzywa…). Trudno mi powiedzieć, na ile jest to tradycja, na ile nowa moda. Algi zbierane są oczywiście na wybrzeżu atlantyckim, zwłaszcza w północnej Galisii. W sprzedaży dostępne są świeże, w soli, suszone oraz produkty np. makaron albo herbatę. Liderem na rynku jest firma Porto Muinos (dystrybuuje również w Polsce), która nie tylko zbiera wodorosty, ale również eksperymentuje z ich uprawą. Lud hiszpański rzecze, że skoro zasoby ryb i owoców są już poważnie wyeksploatowane, to przyszedł czas na roślinność akwenów – teraz człowiek zabierze się za wykańczanie tychże. Mnie osobiście bardzo te morskie warzywa smakują. Chciałabym wziąć udział w kursie zbierania, zdaje się, że organizują je koło A Coruni.
Nie tychże, tylko tejże ;)
Ostatnio pojawił się w handlu polski morszczyn w postaci suszonej, niesproszkowanej. Niestety dość drogi (w supermarkecie zapłaciłam ok. 15 zł za torebkę bodajże 100 g). Z wyglądu przypomina japońskie wakame, ale jest o wiele twardszy i wymaga obgotowania. Miło by było zebrać samemu, tylko nad morze daleko. ;) Kocham glony!
no to muszę się załapać na taki kurs! ;-)
Uwielbiam czerwone wodorosty – pycha guma do żucia ;) a prosto z 'wody’ smakuje najlepiej. Bardzo fajny podstawowy wpis na temat wodorostów. Dzięki