Czasem dostaję zapytania o łąkę kwietną, która jest niska jak trawnik i ma wiele gatunków kwiatów. Dlaczego taką mieszankę trudno zdobyć? Dlatego, że w naszej florze większość roślin zielnych ma 50 do 150 cm, te mniejsze to raczej rośliny siedlisk skrajnych, np. wysokogórskich lub wczesnowiosenne. Są to rośliny wolniej rosnące, więc drogie w produkcji. Oczywiście możemy skomponować kilka gatunków kwiatów, które będą rosły w trawniku, ale tylko kilka z nich jest masowo produkowanych, np. koniczyna. Dużo łatwiej więc zebrać kilkanaście czy kilkadziesiąt gatunków roślin typowo łąkowych, z łąk koszonych jeden lub dwa razy w roku. Typowe gatunki jednoroczne ozdobnych łączek kwietnych też na trawniku nie będą rosły bo nie znoszą koszenia.
O doborze gatunków na dzikie trawniki pisałem już w innym poście:
Wiele z nich można wprowadzić do ogrodu przekopując kilka okazów z innego trawnika i pozwalając się im samemu rozsiewać, np. stokrotce, fiołkom wonnym, czy bluszczykowi kurdybankowi, .szczególnie dobrze sprawdza się w sadach lub miejscach leciutko zacieniony
Natomiast w typowej łące kwietnej, koszonej 1-2 razy w roku wysokość roślin w dużej mierze zależy od wilgotności i żyzności podłoża. Z tej samej mieszanki może powstać łąka, która ma 20 i 120 cm. Sytuacja, że wszystko rośnie wielkie powyżej kolan pomimo skoszenia łąki w czerwcu lub lipcu powinna nas trochę niepokoić bo to oznacza że nasza gleba może być za żyzna. Zdarza się tak często przy domach, szczególnie, gdy kiedyś było tam gospodarstwo rolne i w glebie gromadził się azot z moczu zwierząt gospodarskich i ogólnie nawóz zwierzęcy. Nad taką łąką ciężko zapanować. Zdarza się, że nawet po 3 koszenia w roku utrzymują się pokrzywy. W takim wypadku takie miejsca radzę zamienić na ogród leśny (są świetne dla roślin wczesnowiosennych) lub na ogród warzywny i NIE WALCZYĆ NA SIŁĘ. Takie przenawożone miejsca są świetne dla roślin cebulowych np. narcyzów, śnieżyczek i krokusów.
Oczywiście możemy zrobić dziką rabatę z roślin wysokich, no ale chodzić po niej nie będziemy. Z utrzymaniem takiej rabaty jest u nas ten problem, że często wchodzą w nie inwazyjne nawłocie, które trzeba ręcznie usuwać. Ale jeśli nie mamy nawłoci w okolicy to możemy coś skomponować. Pamiętam historię z założenia pewnej łąki w mojej okolicy Pewna Pani wysiała moje nasiona mieszanki Polska Łąka Kwietna. Po 3 miesiącach powiedziała, że martwi się o łąkę. Że kwitnie tylko jeden gatunek, który ma 2 metry. Gdy przyjechałem okazało się że rósł tam cały łan bielunia dziędzierzawy. Od II wojny światowej był tam trawnik. Musiał skiełkować jeszcze z przedwojennych nasion! Na szczęście po skoszeniu bielunia skiełkowanym siewkom łąki kwietnej udało się wyrosnąć.
Jedną więc ze wskazówek jak użytkować łąkę kwietną jest – koś ją, gdy wyrośnie do kolan. Wtedy sam zobaczysz czy masz ją kosić 1, 2 czy 3 razy w roku. Myślę że ludzie teraz koszą trawniki za często bo nie chce walczyć się im z przerośniętą trawą. Więc warto kupić kosę i nauczyć się nią kosić. Wtedy możemy w małym ogródku małą łąkę kosić wtedy kiedy tego wymaga, kiedy wyrośnie do kolan. Oczywiście dostępne są kosy spalinowe, ale one strasznie hałasują. O ile piękniejsze byłoby życie pod miastem gdyby wszyscy kosili kosami ręcznymi! Bez hałasu i wydawania pieniędzy na paliwo i kosiarkę. Jeśli masz w sąsiedztwie dobrego kosiarza, koniecznie go zatrudnij!
Koszenie łąki, gdy jest po kolana ma tę wadę, że niszczymy piękne wysokie rośliny, których przykładem jest dziewanna. Warto więc kosić inteligentnie. Jeśli coś jest piękne i jeszcze kwitnie, warto zostawić kępę czegoś wysokiego lub nawet jedną wysoką dziewannę, aby rozsiała się w kolejnym roku. Ogrodu należy słuchać, nie bać się kosić łąki, ale też nie trzeba trzymać się kurczowo dat. Czasem dobrze posłuchać własnego ogrodniczego instynktu.
Z jednej strony jest moda na łąki i chęć wprowadzenia do modernistycznych i skrajnie funkcjonalnych budynków odrobiny natury (romantyzmu) Z drugiej strony chcemy ten efekt natychmiast, zgodnie z obrazkiem na opakowaniu (lub wizualizacją u architekta) i pod kontrolą (jak trawnik). Dzięki takim artykułom człowiek uczy się, że nie tędy droga i problem nie jest tak naprawdę z łąką tylko z nami. Od lat funkcjonujemy w środowisku w którym ufamy wyłącznie technologii a z naturą walczymy. Łąka na posesji to nic innego jak przywrócenie porządku i ponowne obdarzenie zaufaniem przyrody.
Bardzo ciekawy wpis .:) Łąki kwietne są bardzo popularne, ale nie na każdym podłożu chce ona wyrosnąć.