Jak zbierać owoce derenia jadalnego? Jeden prosty patent

Dereń jadalny staje się coraz częstszą rośliną owocową, jednak mało osób wie jak go zbierać.

Są różne odmiany derenia jadalnego – jedne dojrzewają już w połowie sierpnia, inne dopiero pod koniec września. Około 10 września przypada u nas na południu Polski kulminacja zbiorów tych wspaniałych owoców. Najlepsze derenia na nalewkę zbiera się z ziemi. Dopiero kiedy opadną stają się słodkie. Aby uniknąć grzebania w trawie (co jest naprawdę mozolne), najlepiej rozłożyć pod dereniem plastikową plandekę lub agrowłókninę. Agrowłóknina ma tę zaletę, że przepuszcza wodę. Jeśli zależy nam na zebraniu wszystkich owoców, utrzymujemy ją permanentnie od ok. 20 sierpnia do końca zbiorów,  i co parę dni strzepujemy. Jeśli chcemy to zrobić na szybko, rozkładamy ją w szczytowym momencie dojrzewania (kiedy opadło ok. 10% owoców) i potrząsamy krzakiem. Czynność możemy potem powtórzyć ze dwa razy w odstępach 3 dni.

Patentu tego nauczyłem się od dyrektora Arboretum w Bolestraszycach koło Przemyśla, dr Narcyza Pióreckiego. Dr Piórecki i Arboretum od wielu lat bada różne odmiany derenia, a dzisiaj 11 września odbywa się tam doroczny Międzynarodowy Festiwal Derenia, na które serdecznie zapraszam (choć sam niestety nie zdążę się wybrać).

A co do nalewki – są dwie szkoły. W jednej zasypuje się owoce cukrem i dopiero kiedy puszczą sok zalewa się je alkoholem, w drugiej wpierw zalewa się owoce alkoholem, a dopiero potem słodzi. Ciekawe do której szkoły wy należycie?

A tu krótki film instruktażowy:

Więcej o dereniu pisałem już wcześniej:

Gdzie dereń jadalny rośnie dziko?

dsc01641_1024x680pół wiaderka… w 10 minut

8 komentarzy

  • Zuzanka pisze:

    Dereń nie tylko na nalewkę, ale i na sok, przecier i konfiturę. Sok wyciskam w wyciskarce wolnoobrotowej, lekko dosładzam i wrzący wlewam do buteleczek 200ml. Przecier to zagotowane z cukrem owoce przetarte przez sito, pestki zostają na sicie, a wrzący przecier wędruje do słoiczków (do przekładania ciast, nadziewania rogalików i do herbaty). Nie chce mi się drylować owoców derenia, więc jeśli konfitura, to np. kawałki zimowych jabłek podduszone w syropie dereniowym.
    Owoce derenia na nalewkę zalewam spirytusem ok 40-50%, po kilku tygodniach, a nawet miesiącach (pestki są bezpieczne :)) odlewam, zasypuję cukrem i potem mieszam oba odsączone płyny. Pycha!!!

  • Dorunia pisze:

    Posadziłam derenia jadalnego w ogrodzie. Owszem kwitnie od 3 lat ale owoce nie dojrzewają. Coś mu nie pasuje albo popełniam błąd w uprawie.Na wszelki wypadek w tym roku posadziłam nowe drzewko. No, uparłam się żeby go mieć. Pozdrawiam

  • EDGAR pisze:

    Pan Łukasz zapytał o „szkołę” robienia nalewek. Mój „patent” jest taki: 1- wsad (orzechy, czy owoce, czy nawet kminek… rozdrobnić, jeśli pestkowe to wydrylować, 3/4 słoja 3 litrowego. 2 – zalać spirytusem 60% i dopełnić prawie pod zakrętkę. 3 – Wstrząsać lub mieszać co kilka dni 4 – Trzymać w cieple, ale w cieniu ! 5 – 3 miesiące cca. 5 – zlać przez sito do innego słoja. 6 – owoce przetrzeć drewnianą gałką na sicie i zalać tym razem wódką. 7 – po kilku dniach owoce z wódką przecedzić oddzielić do kolejnego słoja. 8 – oba płyny teraz zmieszać. 9 – jedna szklanka letniej przegotowanej wody rozpuścić ćwierć szklanki miodu (jak ktoś chce dosłodzić). 10 – wymieszać, zabutelkować, odstawić 11 – po 2 tygodniach ściągnąć klarowny płyn do nowych wyparzonych butelek, zakręcić i do piwniczki. PS. Opis jest długawy, ale dokładny. NIGDY nie zasypuję cukrem ani przed, ani później. Co najwyżej ten wspomniany miód. Smak i aromat zachowany w 100%. Kolor tych nalewek jest tak intensywny, że widoczny w pełnej krasie dopiero pod światło. De facto są to ekstrakty alkoholowe i nie pije się szklankami. Jeśli komuś zależy na „cudownym rozmnożeniu” – nic nie stoi na przeszkodzie, zawsze można z jednej takiej esencjonalnej butelki zrobić dwie… Smacznego i pozdrawiam

  • Józef pisze:

    Ja preferuję zalewanie alkoholem i dopiero poźniej po zlaniu „zalanie” miodem. Potem zmieszać frakcje i dla smaku większego i uciechy niezmiernej alkoholem wzmocnić. Soki z derenia i udzial temperatury to zbrodnia dla tego owocu (chociaż smakowo wytwor przedni!. Ja po odlaniu tego drugiego wyciągu na miodzie (warto kilka uli mieć!), owocow broń boże nie wyrzucam, tylko maceruję je czymś takim jak do mieszania kleju do plytek z wiertarką (tylko krawędzie tego mieszadla „pokaleczyć”), Otrzymaną miazgę przecieram na takim sitku na korbę (można bylo kupić w Lidlu za 40 zl.). Przecier uzyskany z ciągle alkoholem pakuję w sloiki i sam lub z udzialem bliźnich spożywam np. oglądając programy z udzialem polityków (powoduje to brak negatywnych reakcji). A co do zbioru to plandeka – lecz widzialem o kogoś rozpiętą pod drzewkami siatkę z drobnymi oczkami (nie wiem skąd ją zdobyć!). Podwieszona tak że owoce dojrzale!! zsypują się w jedno miejsce w ktorym derenia „doimy” co 2-3 dni. Z dobrze prowadzonego krzaka można kilkanaście kg pozyskać! Mam kolegę z okolic Stalowej Woli, ktory jest szpecem od odmian, sam produkuje siewki i szczepi. A odmian jest mnóstwo – w tym prawie czarne a dereniówka z nich iście „ziemiańska”!

    • JK pisze:

      Też należę do grupy słodzącej na koniec. Siatkę można przygotować z szerokiego, kwadratowego podbieraka wędkarskiego, trzeba tylko wszyć suwak sięgający do środka, aby łatwo zakładać go na pień i wybierać owoce. W zeszłym roku z czteroletniego drzewka odmiany Szafer zebrałem 4 kg.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.