Jeśli masz 50, czy 60 lat pewnie zauważysz, że kiedyś jak jechało się przez polską wieś to łąki były kolorowe od kwiatów, a dzisiaj w czerwcu głównie zieleni się sama trawa. Widuję nawet łąkę, gdzie nie ma ANI JEDNEGO kolorowego kwiatu? Jak to możliwe?
Po pierwsze wynika to zwykle z tego, że łąki obecnie kosi si zwykle raz, pod dopłaty unijne, a pozostawiony pokos często zostaje na łące. Takie użytkowanie powoduje samoużyźnienie gleby, gromadzenie materii organicznej. Podobny proces następuje w trawniku, z którego nie zbieramy skoszonej trawy. Dodatkowo rozrastające się kępy traw nie dopuszczają siewek roślin dwuliściennych. Dawniej wiele łąk, które dzisiaj są koszone raz było wypasanych w lecie, lub koszonych drugi raz. To zabierało nutrienty z gleby. Ruń łąki była niższa. Łąki i pastwiska wyjaławiały się tak, że problem był odwrotny – trzeba było je nawozić. Na łąki wywożono nawet krowi nawóz (a teraz rozsypuje się nawozy sztuczne)!
Po drugie dodatkowo podsiewa się łąki pastewnymi trawami. Są to specjalnie wyselekcjonowane odmiany gatunków lubiących nawożenie. Kupkówka czy tymotka rosną silnie na żyznych łąkach i tłumią kwiaty.
Po trzecie zdarza się, że rolnik opryskuje łąkę herbicydem przeciw dwuliściennym, żeby mieć samą TRAWĘ. Tak, znam takie przypadki!
Po czwarte właściciel łąki rozsypuje na niej nawozy sztuczne. Pamiętam jak mieliśmy łąkę za domem, na której było dużo firletki. Jak tylko sąsiad, który ją dzierżawić rozsypał na niej nawóz, firletka znikła. Ten fakt mnie tak zasmucił jak dziecko, że postanowiłem potem ratować i odtwarzać łąki!
W dalszym procesie użyźniania gleby trawy mogą wyginąć i być zastąpione przez gatunki miejsc bogatych w azot, takie jak pokrzywa, bylica pospolita, jasnota biała czy łopian.
Niestety w ogrodach mamy do czynienia bardzo często z glebami zbyt żyznymi dla typowych mieszanek łąk kwietnych imitujących półnaturalne łąki i murawy kserotermiczne. Z czego to wynika? Po prostu w ogrodzie często wcześniej dążyliśmy sami do użyźnienia. Nawieźliśmy humus, rozsypujemy kompost itp. Dodatkowo jeśli jest to miejsce po starym gospodarstwie to gromadził się tam nawóz od krów i koni. Pojedyncze rośliny, oczyszczone od chwastów rosną na glebach ogrodowych bujnie. Gorzej jak zostawimy je samopas – wtedy po prostu zarosną pokrzywami. Zdarza się, że właściciel łąki kwietnej zachwyca się metrowej wysokości margerytkami, by zaraz wyrywać włosy, że zarosły pokrzywami…
Oczywiście wysokość runi łąkowej zależy też od wilgotności, więc możemy mieć sytuację, że nawet na dosyć ubogiej glebie, jeśli rok jest wilgotny rośliny będą wyższe niż zwykle.
Co więc zrobić aby teren istniejącej lub przyszłej łąki kwietnej „odżyźnić”. Są na to dwa sposoby i na pewno nie należy do nich opryskiwanie pokrzyw herbicydami.
Pierwszy sposób to koszenie łąki dwa lub trzy razy w roku i regularne usuwanie całego siana z terenu łąki. Możemy je kompostować i użyć w innej części posesji. Też miałem kiedyś przeżyźnioną łąkę i już po 5 latach takiego użytkowania zauważyłem redukcję wysokości runi łąkowej o połowę.
Drugi sposób to zerwanie warstwy humusu spychaczem i wysianie łąki kwietnej w czyste podłoże gliniaste czy piaszczyste. Łąka kwietna wysiana w takim miejscu na początku wygląda rachitycznie ale potem w kolejnych latach nie będzie z nią problemu. Ja wysiałem swoją łąkę kwietną koło domu w czystą glinę po spychaczu, nawet nie była niczym spulchniona. I efekt był przepiękny przez 10 lat. Dopiero po tym okresie zaczęła mi przerastać trawą i będę musiał bardziej rygorystycznie usuwać całe skoszone siano. Z resztą sami popatrzcie na efekt:
Dwa lata po założeniu:
6 lat po założeniu:
8 lat po założeniu:
11 lat po założeniu:
To wszystko bardzo ciekawe co pan pisze o tych łąkach i roślinach . Ja pamietam takie łąki . A teraz wiem jak i co robić by mieć taka . Super 😀. Dzięki za ta wiedzę .
Ja mam łąkę naturalną na pewno od 18 lat. Sądzę, że moja łąka naturalna ma co najmniej 24 lata, bo zanim ją kupiłam nie była użytkowana przez co najmniej 6 lat.
Jeśli kogoś stać na zerwnie i wywózkę humusu to polecam taką powierzchnię przemieszać z grubą warstwą wapna węglanowego. Na takiej glebie będą rosły przepiękne gatunki kserotermicze, kalcyfity.
Tak gwoli ścisłości nie wiem co to jest wapno węglanowe (mimo że jestem chemikiem).
Spotkałem się z wapnem palonym, gaszonym (radzę jednak nie używać ich w zbyt dużych dawkach bo są to bardzo silne zasady i mogą spalić wszystko do „gołej ziemi”), węglan wapnia, wodorowęglan wapnia, a nawet kreda, kalcyt czy dolomit (minerały wapnia, ten ostatni z dodatkiem węglanu magnezu), ale nigdy z wapnem węglanowym.
Czy to jest jakaś nowa nazwa handlowa nieznanego mi preparatu?
Będę wdzięczny za informację.
Wapnem węglanowym rolnicy nazywają węglan wapnia.
Drzewka owocowe pięknie wyrosły przez ten czas :)
Mam przed domem kawałek takiego trawnika, na którym nic nie chce rosnąć. Co roku robimy dosiewkę, dorzucamy ziemi i najpierw rośnie, a potem nic. Na wiosnę zamierzamy zrobić tam kwietną łąkę, dziękuję za mnóstwo przydatnych informacji!
Przepiękna łąka! Taka naturalna..idealna! :)
Mam podwórko nawożone latami przez kury i mulczowanie, wszystko się zgadza, główny zestaw to trawa, pokrzywy, łopian i bylica, tylko jasny białej jakoś nie widzę chociaż jest w okolicy, za to bzu czarnego mogę mieć ile chcę.