Psie mięso

Jedzenie psiego mięsa budzi przerażenie w Europie, ale jest częścią kultury kulinarnej wielu krajów. Spożywanie mięsa psów i innych drapieżników (np. kotów) ma wg medycyny chińskiej i także naszej ludowej ma pomagać ludziom osłabionym. Działa rozgrzewająco w zimie, jest szczególnie korzystne dla osób chorujących na oskrzela, płuca itp. Nie powinno się ich jeść w lesie, ani łączyć z takimi gorącymi pokarmami jak czosnek, imbir czy alkohol. Psy jadano też w niektórych plemionach Indian Ameryki. Podobno u Lakotów ceremonię sweatlodge czasem kończono posiłkiem z psa.

Najczęściej psy jada się w Azji wschodniej, ale nie wszędzie. Większość Chińczyków nigdy psa nie jadła i jest przerażona na samą tę myśl. Natomiast jada się je często w chińskich prowincjach Heilongjiang, Guangdong i Guangxi, a także w Korei i Wietnamie. Od kilkunastu lat w Chinach istnieje silny ruch na rzecz zakazu jedzenia psiego mięsa. Nie jestem zwolennikiem zabijania zwierząt, ale osobiście nie widzę różnicy między psem i świnią.

Psiego mięsa próbowałem tylko raz, w restauracji koreańskiej w Pekinie. Smakowało jak wołowina. W tym roku byłem w południowych Chinach na targu psów. Psy sprzedaje się tam całe, połówki lub ćwiartki. Widziałem tam na sprzedaż psy różnych ras, głównie rosłe beżowe lub łaciate kundle. Okropny to widok! Poniżej fragment filmu, który nakręciłem. Jak czyta to ktoś z TV, to chętnie odsprzedam całość filmu. Ze względu na ochronę dziedzictwa kulinarnego Chin nie ujawnię z jakiej miejscowości pochodzi.

5 komentarzy

  • TomSlaV pisze:

    Gdyby głód przypilił to pewnie pieska bym zjadł, jednak mam nadzieję, że nigdy nie będę aż tak zdesperowany. To jest trochę dziwne bo jadłem różne „dziwne rzeczy” ale mięso psa jakoś mnie obrzydza.

    • Agnieszka pisze:

      Wiele jest w mediach wiadomosci o tym ze wczesniej w Szwajcarii jadalo sie kocieta. Znalezc mozna w internecie przepisy na potrawke z kociat. Trzeba pamietac ze jakies sto lat temu Szwajcaria byla bardzo biednym krajem ..

  • Łukasz pisze:

    Kiedy miałem 6 lat wytrąbiłem całego w formie „pitnej” tj. trochę psiego smalcu rozpuszczali mi w mleku + miód… Byłem bardzo chorowity na oskrzela po tej terapii podobno jak reką odjął…

    Były to czasy 1983-84 kiedy antybiotyk to był ale dla „poukładanej” czerwonej zarazy czyli towarzyszy Gierków i innych takich… Więc każdy radził sobie jak mógł… Zresztą w tym wieku to niewiele miałem do powiedzenia co do mojej diety…

    Dzisiaj natomiast bardzo chętnie skosztował bym psa, po pierwsze żeby zobaczyć jak to smakuje, a po drugie ze nie uważam żeby pies był wyżej w hierarchii niż swinia (schabowy) krowa (wolownia), osiol (salami) koń (kabanosy) itd…

    Mogę dyskutować nad wyższością diety wegetariańskiej nad mięsną i odwrotnie, ale nie rozumie argumentacji, że pies lub koń to coś lepszego od świnii albo krowy…

  • Agnieszka pisze:

    Co kraj to obyczaj, więc nie mozna krytykować zwyczajów innych kultur . Polskie przecież także nie każdemu mogą odpowiadać.
    Blog naprawdę interesujący.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.