Nasza planeta potrzebuje radykalnych działań. Bioróżnorodność terenów nieleśnych potwornie spadła w ostatnich latach. Zanikły bogate w gatunki łąki i pastwiska zamiast tego większość terenów trawiastych w Polsce to albo nisko koszone trawniki koszone co tydzień nawet albo zarośla zupełnie niekoszone porośnięte inwazyjną nawłocią kanadyjską. Na dodatek koszenie trawników produkuje olbrzymie ilości hałasu. Wręcz nie da się żyć po prostu w miejscowościach, gdzie zabudowa jest gęstsza, co chwilę słychać warkoczące kosiarki. Proponuję rozwiązanie bardzo proste: delegalizację kos spalinowych i kosiarek. Na dodatek proponuję zakaz koszenia jakichkolwiek terenów także traktorami do 1 czerwca. Umożliwi to odrodzenie się Flory Łąkowej zwiększenie bioróżnorodności trawników i zwiększy pokarm dla ptaków stworzy także kryjówki dla owadów. Nisko koszony trawnik jest ekosystemem prawie martwym. W bardzo krótko skoszonej trawie rozwija się tylko kilka gatunków pospolitych kwiatuszków i kilka gatunków traw. Tak krótka trawa nie może też być pokarmem dla gąsienic motyli, a takie organizmy jak mrówki czy koniki polne nie mogą się schować przed ptakami.
W miastach i na ich przedmieściach oraz na przydrożach mamy setki hektarów kawałków terenu bezsensownie często wykaszanych które nie służą produkcji żywności nie mają też jakiś specjalnych innych sposobów użytkowania po prostu są to martwe kawałki gruntu porośnięte trawą. Jeśli roślinność na tych terenach byłaby sensownie zagospodarowana na przykład koszono by ją tylko raz w roku, to wtedy bogactwo tych terenów byłoby dużo większe. Wzywam polski rząd do delegalizacji kos spalinowych i kosiarek elektrycznych.
Delegalizacja maszynowych kosiarek także umożliwi odrodzenie się zwyczaju koszenia kosą ręczną. Mechaniczne dozwoliłbym jedynie dla rolników którzy wykaszają większe tereny ale tylko po 1 czerwca. Okres do 1 czerwca powinien być wypełniony śpiewem ptaków a nie warkoczem kosiarek.
Niskie koszenie trawy wynika głównie z pobudek estetycznych. Trzeba po prostu zmienić estetykę. Naród Polski zamiast tuj i kosiarek powinien wreszcie zacząć kochać bioróżnorodność, kwiaty i śpiew ptaków.

Na zdjęciu powyżej bezsensowne koszenie połaci świeżo zakwitającej łąki na kampusie Uniwersytetu Rzeszowskiego (koło budynku D10). Takie obszary o niskiej intensywności użytkowania powinny w całym kraju być koszone dopiero w czerwcu lub lipcu.
Dla niedowiarków, nie wyobrażających sobie świata bez koszenia w maju, załączam filmik z lotniska Stanstead gdzie koszenie zaczyna się w II połowie czerwca: https://www.youtube.com/watch?v=GG_0Ij9OnF4
Zgadzam się w pełni z Pana postulatem i na pewno jest nas więcej. Każdy zdrowy człowiek choruje, kiedy kosiarki idą w ruch. Logika przegrywa jednak z uzależnieniem lokalnych dycydentów i wykonawców od wykonania jakiegoś planu, choćby najbardziej debilnego zakładającego ostrzyżenie piaskownicy. Jednak samym gadaniem nic nie wskóramy. Czy myśli Pan o spotkaniach z przedstawicielami rządowymi? Jak do Pana decyzji mają się władze Uniwersytetu Rzeszowskiego, które mogłyby dać przykład, a jak widać na Pana zdjęciach o ekologii nie mają większego pojęcia. Na Uniwersytecie w Cambridge zamienili tradycyjny trawnik na łąkę kwietną już kilka lat temu, ale ewidentnie nikt się tym u nas nie zainspirował.. Pozdrawiam
Do tego okropne podkaszarki i dmuchawy straszliwie hałasują śmierdzą spalinami i bezsensownie jest ich używanie.Wiecej bałaganu straty energii niż pożytku.Jola
Zakazy i nakazy to jest rozwiązanie typowe dla systemu komunistycznego. Społeczeństwo należy edukować i to będzie miało większą wartość, gdyż będzie trwałe. Każdy z pomysłów nakazowo-zakazowych rząd zawsze wykorzysta i opodatkuje mantami, karami itd. To taki ich pomysł na pozyskiwanie pieniędzy na marnotrawienie i kradzieże.
Kosiarki są bardzo przydatne, jeśli są używane z głową. Są też elektryczne, które mniej hałasują i tylko wtedy kiedy działają. Spalinowa warczy ciągle a elektryczna tylko kiedy kosi.
Co do koszenia po 1 czerwca to także nie powinno być przedmiotem nakazu. Przyroda jest zmienna. W tym roku moi sąsiedzi rolnicy zaczęli kosić trawę na siano i kiszonki już w zeszłym tygodniu, gdyż jest wystarczająco wysoka. U mnie natomiast zadomowiły się karczowniki i gdybym nie kosił trawy od wiosny to w czerwcu nie miałby żadnych drzewek, roślin cebulkowych czy krzewów. A tak widzę, gdzie kopią i przeganiam. Kosić można tylko fragmentami, np wykaszać ścieżki do drzewek, altanek i innych budowli.
W Polsce brakuje edukacji i myślenia.
No właśnie wczesne koszenie na kiszonki bardzo niszczy łąki
Nie głosujcie za tymi co są Grupą ,,Okrągłych Stołów”. Wybierzcie Niezależnych od tej Elity pracującej dla obcych.
Raczej – Grupą Okrągłych Dzbanów
Popieram, bo uzasadnienie prof. Luczaja jest w stu procentach prawdziwe i powrót, do częściowego chociaż koszenia tradycyjnymi kosami przyda się wszystkim, a najbardziej człowiekowi, który ucieka do Natury poza miasto, a tam warkocze bez ustanku, bo trawa ma już o centymetr za dużo. Zero zrozumienia dla bioróżnorodności. Popieram i sama koszę raz w roku teren dawnego gospodarstwa dziadków. A tam żerują sarny, jelenie, dziki, żurawie etc, etc. Pozdrawiam :)
Delegalizacja … To śmieszne hasło i absurdalne. Ze skrajności w skrajność.
A to nie lepiej zmusić ludzi odpowiedzialnych za tereny zielone do wyznaczenia odpowiednich obszarów pod łąki kwietnej czy dzikie łączki a tam, gdzie dobrze aby była niska trawa to niech se będzie? Nie lepiej walczyć z nikłą świadomością ludzi, że nie tylko trawa i tuje są piękne? Promocja pięknych dzikich kwietników, które nie wymagają dużo pracy dla zabieganych ludzi. Jest na prawdę spory wybór nasion, mieszanek, wszystko dostępne. Wystarczy odpowiednia reklama i odpowiedni przekaz – ludzie sami to zrobią.
Mam swoje prawie pół hektara. Mam na nim 30-letnie brzozy, cześć na nisko koszony troche dziki trawnik bo uwielbiam po nim chodzić boso, mam warzywa, kwiaty, łąkę kwietną, część jeszcze całkiem zapuszczona, drzewka owocowe, rabaty z korą i trocinami. Na wszystko znajdę miejsce. I na miejski, i na wiejski i na dziki charakter.
Więc wiem, że jeśli ktoś chce, to może. A ja z kosiarki bym nie zrezygnowała.
Co poleca Pan zamiast trawnika, caly czas poszukuje rosliny na dzialke, do chodzenia, do lezenia, do gry w pilke, cos czego nie trzeba kosic, po czym mozna chodzić boso i bez kleszczy. Pozdrawiam
polecam łąkę, kosić 2 x w roku, jeśli chcemy się położyć to się na niej kładziemy
Laka jest za wysoka dla nas. Cos nizszego potrzebuje. Jesli chce sie cos zabrac (trawnik) trzeba dac cos w zamian. Nikt nie potrafi mi konkretnie pomoc, więc nadal mam trawnik.
Karmnik ościsty
Piasek i posiać koniczynę mini. Nie dokarmiać…urośnie na parę cm.
Bardzo dziekuje. Wlasnie o cos takiego mi chodzilo. Wysieje, chociaz mam bardzo zyzna ziemie wiec zobaczymy. Nie ma sensu zakazywac trzeba promowac inne rozwiązanie np zmieńmy trawniki na koniczyne. Zwykla laka kwietnia nie sprawdzi sie w niektórych sytuacjach i nie przekona sie do tego większości osob.
Działka budowlana 1000 mkwadrat/ dom 100 mkwadrat/Płot żywy bez ogrodzenia: nasadzenia 1998r: brzozy ponad 20 sztuk, sosny ponad 20 sztuk/ jałowce ponad 20 sztuk.
Dziś: brzozy mają około 10 m/ sosny około 7 m / jałowce pod gołym niebem na słońcu …wielkie, około 4 – 5 metrów wysokości: cudo …nasze mazowieckie. Żadnych obcych roślin w moim krajobrazie oprócz roślin warzywnych…Ogród prowadzony: mieszanka różnych ziół. Pomagam wtedy, gdy jakaś roślina rozrośnie się ponad i zabiera życie innym.
Koniczyna zamiast trawnika: koszę raz w roku …po pszczołach…Koniczyna jest wspaniała: nie trzeba jej dokarmiać tylko pomóc w okresie suszy. Wrotycz, piołun, glistnik, babki, kurdybanek, podagrycznik…ale na przedwiośnie kwitną pięknie setki krokusów: co roku dokupuję około 50 – 100…Cudo, gdy jeszcze jest szaro i wszystkie rośliny jeszcze śpią.
Wszystko było przeze mnie zaplanowane i prowadzone z różnymi zmianami w trakcie życia.
Rosną nawet kozaki: ponad 500 sztuk :) był taki rok …na 50 m kwadrat wokół brzóz.
Dziki i sarenki zjadły mi kompost zostawiając liście brzozy :)
Pogadałem z nimi: ,,To My jesteśmy tutaj gospodarzami” – powiedzieli. Donoszę im żarcia.
Pozdrawiam TK 20250512 Mazowsze :)
Zgadzam się w 100%. Dodałabym, że w obliczu suszy rośliny są świetnym rezerwuarem wody.. W lecie obniżają temperaturę odczuwalną powietrza. Gdańk stosuje już takie rozwiązania(cześć obszarów w mieście nie jest koszonych m.in. na osiedlach mieszkaniowych).
Zamiast trawnika “beton “”w większości nie ma mowy o trawnikach tylko jakiś zlepek roślin służących za wychodek dla piesków Tak zaraz odezwą się Ci co “niby sprzataja” te nieczystości po swoich pupilach ale tylko jak ktoś obserwuje i to nie zawsze jest uprzątnięte widać to w blokowiskach szczególnie po okresie zimowym .Pozdrawiam ekologów łąkowych
Jesli chodzi o pieski to akurat uważam ze bardziej ekologiczne jest zostawic kupke, niech sie rozlozy niz kazda chowac do plastikowego worka i potem do duzego worka, to sie nie rozlozy. Tylko oczywiście musza miec swoje miejsce gdzies w krzakach
Równie halaśliwe są odkurzacze do wciągania liści i zatykam uszy jak idą w ruch. Dostałam w prezencie taki odkurzacz i nie przyjęłam go. Dostałam też kosiarkę i przyjęłam ją. Mój mąż używa kosy, bo potrafi sią nią posługiwać, ja raz lub dwa razy w roku włączam kosiarkę, aby dokosić miejsca, do ktorych mąż nie dociera. Zabronić kosiarek? Hmm, to prowokacyjny apel, ale jestem w stanie opuścić swoją strefę komfortową i nie korzystać z kosiarki, bo też jestem zdania, że nasza planeta potrzebuje radykalnych działań i trzeba je bardzo szybko wprowadzać w życie. Edukacja idąca w parze z zakazem może okazać sie dla następnych pokoleń przełomową decyzją w ratowaniu ziemi. Nasze dzieci i wnuki będą nam za to wdzięczne. Odstawienie kosiarki do lamusa byłoby dla mnie dobrym alibi, aby przymykać oczy na niedokoszone kąty, bo nie zawsze mam czas i ochotę chwycić za nożyce :)
W Polsce swiadomość klimatyczna rośnie; w niektórych krajach zachodnich widać co prawda więcej łąk w miejscach publicznych, ale w prywatnych, sterylnych ogródkach z tujami i kamykami mało kto chce coś zmieniać. No bo przecież odpowiedzialne są władze albo “ci inni”. Ci, którzy mają większe ogródki.
Od kilku lat swoje dwadzieścia kilka arów koszę ręcznie, kosą “alpejską” (ostrze i kosisko z Austrii, kupione w czeskim sklepie internetowym). To zupełnie inna ergonomia i lekkość pracy. A jaka frajda! Koszę na raty, po trochę od czerwca do jesieni, daję szansę zakwitnąć roślinom łąkowym. Tak wygląda poranny taniec z kosą:
https://youtu.be/Pe7FsaFznEI?feature=shared
Trzeba tylko nauczyć się klepać i prawidłowo ostrzyć, są filmy instruktażowe. W razie zapytań mogę pomóc :-)
Wow! Francja-elegancja. Inspiracja :-)