Jedną z najbardziej fascynujących książek, które przeczytałem w ostatnich latach, jest A Hermit’s Cookbook: Monks, Food and Fasting in the Middle Ages Andrew Jotischky’ego. Autor w swoim szczegółowym opisie chrześcijańskiego monastycyzmu poświęca cały rozdział o jedzeniu z natury. W szczególności opisuje kategorię mnichów znaną jako boschoi (dosłownie „pasący się”), która występuje we wczesnej literaturze bizantyjskiej. Najwcześniejsza wzmianka o nich pochodzi z IV wieku, spisana przez Efrema Syryjczyka, który opisuje ojców pustyni zamieszkujących syryjskie góry, noszących wory i pasących się na ziemi jak jelenie. Traktowali całą ziemię i wszystkie góry jak swój stół. Później, w 425 rne, historyk Sozomen pisze o pustelnikach używających sierpów, aby mogli ścinać sobie rośliny do jedzenia jak zwierzęta roślinożerne. Sozomen mówi: „Ci mnisi z Syrii byli nazywani boschoi, kiedy po raz pierwszy rozpoczęli życie filozoficzne, ponieważ nie mieli mieszkań, nie jedli ani chleba, ani mięsa, ani nie pili wina. Kiedy nadchodził czas jedzenia, każdy brał sierp, szedł w góry i żywił się tym, co tam rosło, jak zwierzęta na pastwisku” (Cyryl ze Scythopolis 1991, za Jotischky 2011).
Jotischky podkreśla, że odżywianie się dzikimi roślinami było dość powszechne w Syrii i Palestynie i nie powiodło się wśród egipskich mnichów ze względu na fakt, że Egipt jest bardziej jałowy. Później opisuje więcej pustelników żyjących z dzikich roślin. Na przykład, kiedy Euthymius i Theoctistus po raz pierwszy osiedlili się w jaskini na Pustyni Judzkiej, żywili się dzikimi jadalnymi roślinami. Później, gdy Eutymiusz opuścił cenobium w pobliżu Morza Martwego i wrócił do samotnego życia, ponownie zaczął jeść dziką roślinę zwaną meloa. Inny mnich, Sabas wraz z Eutymiuszem, żyli na melagrii (identyfikowanej jako Asphodelus microcarpus). Jak pisze Jotischky: „Kiedy Sabas żył samotnie na Pustyni Judzkiej, jego torba z jedzeniem zawierała najwyraźniej tylko asfodela i trzcinę oraz małą kielnię używaną do wykopywania asfodela z ziemi”. Jotischky pisze także o innej dzikiej roślinie spożywanej przez mnichów z Bliskiego Wschodu, meloa. Nazywa go salt bush, formą ślazu. Jest to trochę sprzeczne, ponieważ saltbush to Atriplex z rodziny Chenopodiaceae, a nie malwy z rodziny Malvaceae. Podejrzewam, że meloa w tekstach o pustelnikach może odnosić się właśnie do dzikiego ślazu pospolitego (Malva sylvestris) we wschodniej części Morza Śródziemnego (np. Meloa jest na przykład wspomniana przez Cyryla ze Scytopolis w „Żywocie Eutymiusza”, który opisuje mnichów ze wspólnoty Eutymiusza. Inne rośliny również służyły jako pokarm dla mnichów. Samas zbierał owoce chleba świętojańskiego (Ceratonia siliqua). Jan Cycylijczyk, inny pustelnik opisany przez Cyryla, donosił o spotkaniach ze starymi mnichami, żyjącymi przez siedemdziesiąt lat tylko na dzikich warzywach i daktylach. Egipski mnich Jan z Lycopolis żywił się według literatury wyłącznie surowymi owocami.
Pisarz z V wieku, Teodoret z Cyrrhus, opisuje innego zbieracza mnicha imieniem Jakub z Nisibis, który spędzał większość roku na świeżym powietrzu i schronił się w jaskini tylko w najzimniejszy dzień w roku. Tak opisuje swoje pożywienie (cytat za Jotischky): „Za pożywienie nie miał tego, co mozolnie sieje i zbiera, ale to, co samo rośnie”. Zbierał spontaniczne owoce dzikich drzew i ziół, które wyglądały jak warzywa, iz nich dawał ciału środki niezbędne do życia, wyrzekając się używania ognia. Mnisi z Bliskiego Wschodu używali również niektórych roślin rosnących w pobliżu wody. Jotischky nazywa je „trzcinami” („reeds”), chociaż wątpię, czy były to trzciny w sensie Phragmites czy Arundo, ponieważ te prawdziwe trzciny są dość twarde, a moment, w którym ich młode pędy stają się miękkie, jest bardzo krótki. Podejrzewałbym raczej, że mnisi poszukiwali pałek (Typha) lub jakiejś innej rośliny o pożywnych pędach lub częściach podziemnych. Pałka była używana jako pokarm we współczesnym Iraku (Prendegerats i in. 2000). To Sabas zbierał wewnętrzne części pędów „trzciny” i zachowywał je na później. Cyryl ze Scythiopolis donosi również, że Sabas był w stanie jeść surowe cebule, normalnie niejadalne bez gotowania (słowo cebula użyłem za Jotischky, zakładam, że mogło to być coś w rodzaju Scilla, Muscari lub może Ornithogalum, chociaż inne jednoliścienne rośliny bulwiaste, które zwane „cebulami” są spożywane między Morzem Śródziemnym a Kaukazem (Łuczaj et al. 2017; Pieroni et al. 2017). W rzeczywistości liczba „pasących się” mnichów na obszarze dzisiejszej Palestyny i Syrii była znacznie większa. Na przykład inne dzieło monastyczne, The Spiritual Meadow (Moschus 1992), wspomina o piętnastu takich mistykach. Na przykład mnich Sofroniusz, który przez siedemdziesiąt lat żył wyłącznie dzikimi roślinami i cały czas chodził nago.
Wielka Brytania ma również swojego mnicha jedzącego dziką dietę. Był to Godryk z Finchale. Był dwunastowiecznym angielskim anachoretą. Żywił się głównie dzikimi warzywami w swojej pustelni w hrabstwie Durham. Był także pod wpływem Ziemi Świętej. Odbył tam pielgrzymkę, a po niej naśladował drogi pustelników z okolic Jerozolimy, pragnąc żyć jak Jan Chrzciciel.
Jan Chrzciciel był właściwie wzorem dla wspomnianych pustelników. Według Biblii żywił się szarańczą (owadami przypominającymi duże koniki polne) i dzikim miodem. Jednak prawdziwe jedzenie Jana Chrzciciela jest dyskusyjne. Księga Kapłańska (11, 22) faktycznie zezwala Żydom na jedzenie konika polnego, szarańczy i chrząszczy, jednak większość chrześcijańskich mnichów nie jadła mięsa. Budzi to pewne wątpliwości co do tego, że Jan jadł koniki polne, ponieważ to samo słowo akrides zostało użyte do opisania szarańczy i chleba świętojańskiego. Podobne wątpliwości budzą wykorzystanie dzikiego miodu, który być może nie był tak łatwy do zdobycia na półpustyniach Bliskiego Wschodu. I tu znowu spotykamy się z grą słowną. Mela agria oznacza po grecku dziki miód, ale melagria to asfodel z jadalnymi cebulkami [patrz zdjęcie powyżej], znacznie bardziej prawdopodobnym źródłem kalorii. Oczywiście nigdy nie dowiemy się na pewno, gdzie dokładnie jadał Jan Chrzciciel. Dzikie pszczoły mogły również jeść miód dzikich pszczół. Miód jest ulubionym pożywieniem łowców-zbieraczy w wielu częściach tropików. Na konferencji łowców-zbieraczy, w której uczestniczyłem w Liverpoolu, była nawet specjalna sekcja poświęcona zbieractwu miodu. W niektórych społecznościach łowców-zbieraczy, którzy umierają w wyniku upadku podczas wspinaczki po miód, styl Kubusia Puchatka jest jedną z najczęstszych przyczyn śmierci mężczyzn.
Bardzo interesujący artykuł. Takie były czasy polegające na umartwianiu ciała by dojść do doskonałości ducha. Patrząc z odległości setek lat taki sposób bycia nie ma jakiegokolwiek sensu. Jest ciekawostką z przeszłości świadczącą o dawno minionej epoce. Od tysięcy lat uprawiamy ziemię czerpiąc z tej działalności korzyści. Od równie dawna doskonalimy metody uprawy. To jest właśnie kultura.
Z pozyskiwaniem miodu kojarzy mi się fragment książki Bzyczące Thora Hansona, gdzie jak pisze w Afryce ludzie podążali za ptakiem miodownikiem o łacińskiej nazwie Indicator – ten co wskazuje. Ptak, ludzie i pszczoły żyli w komitywie. Pszczoły były użytkowane ekstensywnie – w taki sposób, żeby mogły się podnieść po rabunku. Jest to doceniane zjawisko kulturowe. Prawdopodobnie zastrzyk energetyczny ze spożytkowanego miodu pozwolił rozwinąć się mózgowi do bliższej współczesnej postaci – teoria.