Dn. 1 października 2023 w mediach społecznościowych ukazał się post Inicjatywy Dzikie Karpaty pokazujący zrąb w Magurskim Parku Narodowym w starym dojrzałym drzewostanie i jego olbrzymie zniszczenia. Jako członek rady naukowej Magurskiego PN poczułem się zobowiązany zapytać władze parku co się dzieje. Wysłałem 9 października 2023 e-maila do rady naukowej. Po kilku dniach uzyskałem odpowiedź od Dyrekcji Parku.
Jednocześnie ze mną zbulwersowanych dewastacją jest więcej polskich przyrodników, m.in. botanik dr Dominik Wróbel, który dokonał wizji lokalnej. Uważamy, że odpowiedź władz parku jest kuriozalna i nie zgadzamy się z taką interpretacją. Według nas dokonano zwyczajnej dewastacji parku narodowego. Bardzo prosimy media i instytucje ochrony przyrody o reakcję na tę sytuację.
Poniżej odpowiedź Dr Dominika Wróbla, wyjaśniająca mydlenie oczu opinii publicznej i skalę dewastacji parku narodowego:
Szanowny Panie Dyrektorze,
Szanowni Członkowie Rady Naukowej MPN,
Sposób sformułowania przesłanego do nas pisma i zawarte w nim wyjaśnienia traktuję jako manipulację i próbę zaciemnienia rzeczywistości. Ilość mętnych tłumaczeń jest w tym krótkim piśmie tak wielka, że dla jasności odpowiem w punktach:
1. Drzewostan 120 letni nigdy nie ma w całości wyłącznie 120 lat, chyba, że pochodził z odnowienia sztucznego, a nawet 40% udział drzew 120 letnich świadczy, że co najmniej od 120 lat kształtuje się tam siedlisko leśne, które właśnie zostało zdewastowane. Na taki stan w początkach XX w. wskazuję również mapy historyczne.
2. Nie wiem co ma według Pana Dyrektora Kiecia „wyglądać w rzeczywistości inaczej”, skoro na tej powierzchni nie ma na pewno żadnego dorosłego drzewa!
3. Miotany różnymi wątpliwościami odwiedziłem to miejsce i wykonałem własną dokumentację zdjęciową, której część załączam, a która świadczy o tym, że dokumentacja przesłana Radzie przez Pana Dyrektora jest czystą manipulacją, żadne bowiem zdjęcie nie pokazuje całości powierzchni poddanej zabiegowi. Proszę porównać zdjęcia wykonywane plecami do powstałego zrębu, które przesłał Pan Dyrektor, z moimi zdjęciami, które wykonałem przodem do powstałej polany.
4. Kształtowanie korzystnych warunków dla jodły nie polega na wyrębie jednolitej, prawie 1 ha powierzchni, a jeśli Pan Dyrektor uważa inaczej, to proszę przedstawić na jakiej podstawie naukowej tak twierdzi.
5. Dentario glandulosae-Fagetum (w piśmie z MPN zawarto błędną nazwę) ukształtowało się w tym miejscu w typowy sposób i udział jodły był tam właściwy, a jej promocja wymagałaby co najwyżej małego prześwietlenia. W drzewostanie D.g.-F. w niektórych płatach dominuje jodła, w niektórych buk, a czasem oba gatunki współtworzą drzewostan i nie ma powodu by w to ingerować w taki sposób, tym bardziej, że jest to siedlisko z załącznika I dyrektywy siedliskowej i wskutek tych prac zostało ono zniszczone na powierzchni 1 ha.
6. Nie ma sensu pisać (kolejne zakamuflowane kłamstwo), że zabieg został wykonany na 10 ha, bo wielkość oddziału leśnego nie ma znaczenia a cięcia zostały wykonane tylko na jego części. Tak więc proszę przyznać jednoznacznie, że wycięto drzewa na blisko 1 ha! Otaczający miejsce wycinki las nie nosi wyraźnych śladów pozyskiwania drewna, dlatego nie ma znaczenia dla przedmiotowej sprawy.
7. Opisany sposób określenia wyciętego drzewostanu wskazuje na próbę dalszego motania faktami. Proszę okazać członkom Rady szacunek i napisać ile wycięto drewna, zamiast opisywać ile go przyrośnie za 10 czy 20 lat. Chyba wiadomo ile pozyskano, skoro w opisach taksacyjnych zasobność drzewostanu określano na prawie 500 kubików na ha (!). Spodziewam się, że pozyskano mniej więcej taką ilość.
8. Jakie cięcia wykonywano tam wcześniej skoro był to kolejny nawrót? Na powierzchni wyciętej nie znalazłem starszych pniaków, które wskazywałyby na wcześniejsze prace. Proszę o przedstawienie dokumentów potwierdzających prace sprzed lat.
9. O brednie ociera się stwierdzenie jakoby prace wykonano w taki sposób aby chronić młode jodły przed uszkodzeniami. Proszę sprawdzić jak wyglądają młode drzewka po wycince i jak wiele z nich jest połamanych i uszkodzonych.
10. Nie można uzasadniać względami BHP wycięcia drzew w odległości 200 m od szlaku i to kilkadziesiąt metrów w dół zbocza. Rozumiem, że do odległości równej wysokości drzew w wydzieleniu można takie prace prowadzić i są do tego bardzo dobre wzorce w lasach gospodarczych LP więc można było to wiedzieć.
11. Proszę wyjaśnić, Panie Dyrektorze, jak według wspomnianych zasad BHP zachowują się drzewa na stoku. Szlak pieszy biegnie w najwyższym punkcie wzniesienia, a wycinka ciągnie się 200 m w dół. Jak sobie Pan wyobraża upadek drzewa? Proszę wyjść do lasu i zobaczyć, że drzewa spadają ze zbocza w dół a nie do góry, więc wycinka w odległości ponad 25 m od szlaku była niepotrzebnym nadużyciem i przekroczeniem wszelkich zasad.
12. Kolejne bzdury zawarto w odniesieniu do zrębu. Otóż Panie Dyrektorze, fakty są takie, że wycięto wszystkie dorosłe drzewa i jak Pan to nawet opisze jako sadzenie lasu to i tak nadal pozostanie to zrębem zupełnym na powierzchni blisko 1 ha. A jeśli ma Pan inną definicję zrębu to proszę o przesłanie. Jeśli, jak Pan twierdzi, jest to działanie „pielęgnacyjne” to proponuję opublikować tę koncepcję jako pielęgnację drzewostanu przez całkowitą wycinkę! Bzdura!
13. Co do pierśnicy usuwanych drzew to nic nie można stwierdzić na pewno, bo całość drewna została wywieziona i jest to kolejny dowód na całkowitą niekompetencję w zakresie ochrony siedlisk, które wymagają pozostawiania martwego drewna! Niemniej jednak niektóre pozostałe pniaki pozwalają wątpić w podany limit pierśnicy wycinanych drzew.
14. Przedstawione modyfikacje działań na przyszłość nie są wystarczające ani nie stanowią odpowiedniej kompensacji dla dokonanej wycinki. Usuwanie w taki sposób buka powinno być całkowicie wykluczone poza względami bezpieczeństwa przy szlakach i drogach. Przyjęcie odległości między gniazdami równej wysokości drzewa powoduje, że gniazda będą mogły być wycinane co 25 m, a w warunkach górskich nawet gęściej, bo drzewostan nie wszędzie osiąga 20 m. Zapisy takie tak naprawdę sankcjonują przyjęty błędny sposób gospodarowania, którego cele rozmijają się z przyrodniczymi potrzebami siedliska.
Uznaję, że przesłana korespondencją nie czyni zadość oczekiwaniom Pana Profesora Łukasza Łuczaja, z którym rozmawiałem o tym bulwersującym zdarzeniu, ani mnie, a jak sądzę również części pozostałych członków Rady. Nie pada tu przekonywające wyjaśnienie dlaczego podjęto takie a nie inne działania, kto zdecydował o działaniu wbrew zapisom działań ochronnych i wbrew dobrej praktyce leśnej. Nie pada również odniesienie do wyjaśnień przedstawionych członkom Dzikich Karpat, jakoby wycinka poprawiała walory widokowe. Uważam sprawę za niezakończoną.
Z wyrazami szacunku
Dominik Wróbel
Poniżej fotografie autorstwa dr Wróbla.
To bardzo smutny widok. Kiedyś myślałam, że Parki Narodowe są nietykalne… Szkoda, że górę biorą partykularne interesy, a lasów jest coraz mniej.
Moi rodzice byli leśnikami. Miłość do lasu wyssałam z mlekiem matki. Dlatego bardzo przeżywam każdą bezsensowną wycinkę , zwłaszcza w Parkach Krajobrazowych. Podobna sytuacja jest w okolicach Gdyni. Idąc szlakiem, uprzednio zacienionym, jesteśmy obecnie narażenie na palące słońce, wszystko błyskawicznie wysycha. Nie wiem jak sobie poradzą odsłonięte małe drzewka w okresach suszy. Szkoda
Tragedia !Serce pęka kiedy patrzy się na to co robią z lasami! Nie dojść, że wycinania wszystko jak leci zostawiając tylko drzewa grubości zapałki to zabrali się za parki narodowe … Najgorsze jest torze nie ma iść do kogo na skargę i nie można ich powstrzymać… Bo jak ???? :(
Wspaniale, ze mamy was!!!
Nie kumam tego za bardzo.
W piśmie stoi, że zabieg był wykonany w wydzieleniu, które ma 10 ha, a objął 1ha.
Robią to, żeby było bliżej jakiejś idealnej, wymyślonej przez homo sapiens proporcji gatunków. Pewnie główną winę ponosi fakt, że nie jest to rezerwat ścisły, więc homo sapiens coś tam sobie odgórnie organizacyjnie ustala, jakąś „pielęgnację”, „zabiegi”, „doglądanie”.
Sami przyznali, że trochę przesadzili i podejmują środki zaradcze.
Nie widzę gruntu, że odpowiedź na to pismo jest napisana tak… konfrontacyjnie. Nie możecie się do siebie więcej uśmiechać w trakcie wyjaśniania różnych kwestii? :)
Poprostu potworny widok. Gdzie jako ludzie skończymy gdy tak będziemy traktować naturę. Przykro mi bardzo
Tragedia !Serce pęka kiedy patrzy się na to co robią z lasami! Nie dojść, że wycinania wszystko jak leci zostawiając tylko drzewa grubości zapałki to zabrali się za parki narodowe … Najgorsze jest torze nie ma iść do kogo na skargę i nie można ich powstrzymać… Bo jak ???? :(
Takie wycinki drzew to dosłownie plaga.W lasach gospodarczych-zrozumiałe, ale w parku?? Komu wierzyć? A w niektórych miastach jest wiele niepotrzebnych wycinek i nazywamy to rzezią drzew. Nie pomagają artykuły w gazetach, chodzenie do Ochrony Środowiska, Ligi Ochrony Przyrody, itd, itd. Na cmentarzach ponoć zagrażają odwiedzającym. Znikają z miast urocze alejki obsadzane drzewami, a wybetonowane rynki miast latem odstraszają. Czy jest jakiś urząd nadrzędny, który by pomógł zaprzestać tej dewastacji, bo władze lokalne są niereformowalne. Panie Doktorze nie odpuszczajcie -oby Wasz głos odniósł pożądany efekt.
Zgadzam się z tym,że ta odpowiedź to mydlenie oczu.
Sama obserwuję przyrodę i widzę. Ochrona pomników przyrody to też sprawa kuriozalna.
W mojej miejscowości są pomniki przyrody. 300-letni tulipanowiec, lipa, dęby.
Jakiś czas temu wichura odłamała część wiekowego dębu. owszem zjawiły się jakieś służby posprzątały te części które zagrażały ludziom i ogrodzeniu. Reszta pocięta tak by nie wystawała za ogrodzenie MPWiK Rzeszów leży nadal do dziś – czyli od czerwca tego roku.
Ochrona nawet pomników przyrody to też mydlenie oczu.
Pozdrawiam Panów. Janina.
A za 20 – 30 lat zaczną wycinać jodły żeby powrócić do lasów bukowych. kasa kasa tylko kasa się liczy.
LASY PAŃSTWOWE TO BANDA ZŁODZIEJI LUDZKIE CZY WY TEGO NIE ROZUMIECIE?TUTAJ KASA SIĘ LICZY I ICH WYSOKIE PENSJE .
Od pracowników innego PN dowiedziałem się, że minister Moskwa powiedziała dyrektorom, by sami znaleźli środki na podwyżki dla pracowników. Plotka, ale może w tym rzecz.
Byłem w Magurskim w maju i widziałem wiele pni leżących przy podejściu na Wysoką. Boże, w ukochanym Parku Narodowym wycinają to co wydawało się nienaruszalne i zabezpieczone przed ingerencją leśników traktujących lasy, zwłaszcza ostatnio, jak fabryki desek…
Wyjechałem zrozpaczony.
Mam nadzieję, że wynik wyborów sprawi, że ten myśliwy na stanowisku dyrektora MPN przestanie wreszcie szkodzić Beskidowi Niskiemu.
Powinno się wreszcie zrównać płace w parkach narodowych z leśnikami i to Lasy powinny utrzymywać pracowników parków narodowych.
Brak szacunku i rzeź naszej własnej przyrody dobitnie świadczy o tym jak prymitywnym narodem jesteśmy i jakie prymitywy są na stanowiskach.
Problem nie dotyczy tylko niszczonych lasów, w Beskidach, pod Wielką Cisową Grapą były ruiny szałasu pasterskiego zabytek etnograficzny (w dobrym stanie). Można przeczytać prace na jego temat, wystarczy wpisać tematykę. Niestety, został zniszczony przez drwali, którzy wycięte drzewo przeciągnęli przez ściany. Mam zdjęcia, gdzie widać ślady opon.Zgłaszałam problem do władz, do PTTK, lecz szkody nie da się naprawić, a wręcz usłyszałam, że może to turyści.
To nie wszystko w Rumi koło Zalewu Zegrzyńskiego pszy ul Wczasowej wycieli cztery chektary lasu w Arciechowie wycieli 5 chektaruw a to tylko ta sama okolica
Szanowny Panie Profesorze,
to znacznie bardziej złożony problem. Polega na elementarnym niezrozumieniu sensu ochrony przyrody przez osoby, od których ta ochrona w praktyce zależy. To wynika z poważnych braków wiedzy, umiejętności i kompetencji zawodowych, które powinny być efektem studiów na kierunkach przyrodniczych, m.in. na biologii, ochronie środowiska czy leśnictwie. Byłem wykładowcą na na tych i innych podobnych studiach, co pozwala mi na krytyczne podejście do koncepcji dzisiejszego kształcenia. Biologię zdominowały modne, punktodajne, wąskie specjalizacje naukowe, słabo powiązane z wiedzą o środowisku przyrodniczym, a więc i dydaktyką na ten temat. Na ochronie środowiska jest zlepek pofragmentowanych wiadomości z różnych półek, z których najważniejszą jest łatwa do przekazywania i zabijania zdolności do myślenia kalkowana litera prawa. Na leśnictwie wciąż dominuje idea dziewiętnastowiecznej gospodarki surowcowej, gloryfikującej zysk ze sprzedaży drewna. Do tego dochodzi urzędnicze lenistwo i wygodnictwo, wyrażające się brakiem aktywności w autentycznej ochronie przyrody, a zamiast tego dynamicznym pobudzeniem infantylnej, chwilowo opłacalnej i doraźnie bezpiecznej, nierzadko podyktowanej politycznie, propagandy medialnej, mającej za nic naukowe podstawy tej ochrony. Nic więc dziwnego, że w instytucjach odpowiedzialnych za ochronę przyrody jest (oprócz przedstawicieli, zanikającej, reliktowej i skrajnie zagrożonej wyginięciem grupy fachowców) sporo przypadkowych pracowników, z dyplomami, lecz bez odpowiedniego wykształcenia. Jeśli tego nie da się zmienić, nasza przyroda będzie coraz bardziej narażona na zniszczenia powodowane przez ludzką niekompetencję.
Z poważaniem
prof. Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu dr hab. Władysław Danielewicz, od ponad 45 lat usiłujący pokazać nie tylko adeptom leśnictwa istotę środowiska leśnego i jego bezcenną wartość dla wszystkich.
Pani Profesorze, jest jeszcze gorzej, dyrektor nie ma wykształcenia przyrodniczego…
Panowie profesorowie, jest po wielokroć gorzej! Ryba psuje się od głowy, a głowy za wielką wodą wymyśliły że… drzewa odpowiadają za ocieplenie klimatu, bo produkują więcej dwutlenku węgla niż absorbują. Trzeba je zatem wyrżnąć, a gałęzie zakopać pod ziemią. Krowy też należy wyrżnąć z racji puszczania bąków psujących klimat (rolnictwo ma być zero azotowe, więc też zero zwierzątek do zjedzenia, a co za tym idzie zero kotków i piesków też), spaliny przemysłowe wtłaczać pod ziemię! Dyrektywy poprzez Davos płyną do Eurokołchozu, później do nas. Zero-jedynkowe społeczeństwa celowo wykształcone na testach i wychowane bezstresowo dla łatwości zarządzania nimi, kupią każdą głupotę jaką im telewizor wciśnie.
Na podsumowanie luźny cytat ze słów zdaje się króla Arabii Saudyjskiej- ,,Ciężkie czasy tworzą mocnych ludzi, mocni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, słabi ludzie tworzą ciężkie czasy… ‘’
To cicha tragedia a jak olbrzymi skandal? Co za tym stoi? Gdzie jest nasza racja stanu? Prawo? A może Pan E. Marszałek coś poradzi
O kształtowaniu składu drzewostanów w parkach narodowych powinna decydować sama natura. To jaki ma udział w tym miejscu jodła, buk, czy inny gatunek drzewa. Tam gdzie ma rosnąć i dominować jodła tak jest – znam takie uroczyska w Beskidzie Sądeckim. Działania na siłę to według mnie kiepski pomysł. Szczególnie, kiedy tak kolą w oczy.
Skandal ! Wycinka bez sensu , osoba która to zrobiła powinna ponieść karę !!!