Żółciak siarkowy (Laetiporus sulphureus) to ciekawa jadalna huba. Owocniki wyrastają na żywych lub martwych drzewach liściastych. Zwykle są to drzewa wolno rosnące – w parkach, sadach i przy drogach. Szczególnie często występują na starych czereśniach. Owocniki pojawiają się od wiosny do jesieni, ale najczęstszą porą ich pojawiania w Polsce jest połowa maja. Warto wtedy przejść się po starym parku – prawie w każdym znajdziemy jakieś drzewo przez niego zaatakowane.
Żółciak jest nazywany po angielski chicken-of-the-woods czyli „kurczakiem leśnym”. Jednak nie smakuje jak kurczak, ale bardziej jak tofu czy styropian z lekkim grzybowym posmakiem! Jest to bowiem grzyb jadalny. Najlepiej pokroić go w drobną kostkę. Ładnie się komponuje wtedy z zielonymi składnikami potraw – wygląda jak marchewka lub papaja.
Ania Słowik – redaktorka mojej książki Dzika Kuchnia oraz uczestniczka pierwszej edycji studium ziołoznawczego w Instytucie Biotechnologii Uniwersytetu Rzeszowskiego w Weryni, szczęśliwa znalazczyni wielkiego żółciaka
Żółciak jest grzybem dosyć ciężkostrawnym. Pomimo, że jego owocniki są wielkie – nie zjadajmy ich całych! Lepiej podzielić się nimi ze znajomymi. Grzyb ten podobno jest niejadalny na surowo. Jednak byłem świadkiem pewnego eksperymentu. Kiedy powiedziałem grupce ludzi, że jest żółciak jest jadalny – oni w jednej sekundzie zjedli go na surowo (cztery osoby). Żadna nie miała problemów żołądkowych. Od tego czasu wprowadziłem zakaz próbowania surowych rzeczy na warsztatach zanim powiem „to jest jadalne…. także na surowo”.
I pamiętajmy nie jedzmy startych żółciaków. Owocniki utrzymują się na drzewie przez kilka tygodni, ale jemy je tylko wtedy kiedy są wilgotne i mają żywą pomarańczową barwę. Potem smakują jak makulatura.
Młodziutkiego (najlepszego żółciaka) można rozpoznać po tym, że nie wytworzył jeszcze płaskich półkowatych owocników i wciąż ma formę bardziej owalną
U nas nie ma tradycji jedzenia tego grzyba (a jak jest to dajcie mi znać!) ale np. Ukraińcy z Gór Maramuresz w Rumunii chętnie go zbierają. Nazywa się go tam „korbany” (z akcentem na y) i nawet mrozi na zimę. Sieka się je drobno i robi małe sznycelki.
Co jeszcze wiemy o składzie żółciaka? Niewiele… Znalazłem jednak artykuł dokumentujący obecność w nim hemolitycznych i hemoaglutynujących lektyn:
Mancheño JM, Tateno H, Goldstein IJ, Martínez-Ripoll M, Hermoso JA (April 2005). „Structural analysis of the Laetiporus sulphureus hemolytic pore-forming lectin in complex with sugars”. The Journal of Biological Chemistry 280 (17): 17251–9. http://dx.doi.org/10.1074%2Fjbc.M413933200
A więc działa niekorzystnie na czerwone krwinki (zlepia je i uszkadza). Oczywiście tych lektyn nie ma tam jakoś strasznie dużo – mają je także rośliny strączkowe i zboża, więc się bym tym tak bardzo nie przejmował. Wiele lektyn ulega też rozkładowi przy obróbce termicznej więc dlatego żółciaka lepiej obgotować i odlać wodę.
Żółciak kilkudniowy – już na granicy jadalności
Zgadza się! W smaku jest bardzo dobry – jadłam w zeszłym roku na warsztatach w Pietruszej. Nigdy bym nie przypuszczała, że ta żółtki z drzewa są jadalne. Żółciak i zupa z pałki wodnej do były dwa hity dzikich potraw!
Żółciaka zjedzonego po raz pierwszy w życiu upamiętniłam. Z tego drzewa ściągaliśmy w zeszłym roku http://naturalnie.pro/w-strone-luczaja/
Wczoraj spotkałam żółciaka na dębie w łódzkim parku Zdrowie, obok którego mieszkam. Troszkę zerwałam do degustacji. Nie sfotografowałam – należę do homo sapiens niefotografowjących – musicie mi po prostu uwierzyć. Para nordwalkowiczów była zdumiona,że TO ŻÓŁTE JEST JADALNE. Powołałam się na autorytet dr Łuczaja. Obiecali, że zajrzą na stronę. Widziałam w parku kilka czosnków niedźwiedzich. Czyżby w Łodzi pojawiły się niedźwiedzie?
właśnie w tej chwili dkueetlje sie takimi kwiatami w cieście :)))zawsze chciałam sprf3bować i zawsze mnie zastanawiało jak to smakuje! Ciężko mi go opisać, ale placuszki są bardzo aromatyczne,długo ich smak pozostaje w buzi i tak sie troche czuje jak bym stała w samym środku kwitnącego bzu, mam ten zapach w ustach:) smakuje nawet mojemu mięsożernemu ukochanemu .Dla tradycjonalistf3w polecam sprf3bować choć jeden raz:)))
Łukaszu,
ja też w tym roku odkryłam go 'przypadkowo’ w Warszawie, najpierw na Saskiej Kępie. Wtedy zrobilam mu zdjecia i zapytalam na FB co to za grzyb. Przyjaciolka szybko mnie uswiadomila, co to i ze jest jadalne. Potem znalazłam go w ogrodzie innej mojej Przyjaciolki na Białołęce. To bylo pewnie w okresie maj-lipiec. A w tym tygodniu zbierajac owoce derenia natrafilam na niego w Parku Skaryszewskim. Juz obgotowany czeka na przygotowanie do jedznia :)
Żółciaki są pyszne zrobione na sznycle w panierce po uprzednim gotowaniu /ok. pół godziny/ Smakują jak indyk lub kurczak😊
Akurat zaczyna się sezon na te grzyby. Żółciaki często występują na Robinii akacjowej, nie powinno się ich zbierać ze względu na fitotoksyny, które ciągną wraz z sokami z drzewa (podobno). Charakterystyczny zapach świeżego Żółciaka, nieprzyjemny dla niektórych osób, znika po obróbce termicznej. Ja robiłem z niego pasztet.
Znaleziony w Łodzi w Parku Staromiejskim
https://www.facebook.com/ZielnikLodzki/photos/pcb.1400719003341252/1400714303341722/?type=3&theater
Dziś jadłam pierwszy raz żółciaka – był pyszny.
Smakował jak kurczak :)
Rośnie od dwóch lat na mojej starej śliwie :) (co roku na wiosnę)
Polecam!
Jemy z żoną surowe i to w dużych ilościach. Uważacie, że gotowanie usuwa toksyny?! To ugotujcie sobie szatana… 🤣
Najpierw znajdź w Polsce borowika szatańskiego. Są tylko 2 opisane stanowiska – jedno w Sudetach, drugie pod samym Krakowem (chyba na Zakrzówku).
Nic co Boskie nie jest mi obce
Żółciaka siarkowego znalazłem dzisiaj w Puszczy Bukowej (Szczecin). To drewno, jaki tam grzyb w smaku. Maślaki to grzyby smaczne. A borowików szatanów w Puszczy Goleniowskiej od zatrzęsienia.
Zatrzęsienie to jest goryczaków, nazywanych przez ignorantów szatanami, ha ha
Właśnie znalazłam dzisiaj przepięknego dużego żółciaka w Krakowie i strasznie mnie kusi żeby go zjeść. Zdaje się, że ten grzyb jest znany i lubiany w USA, bo regularnie natrafiam na relacje że zbiorów tego gatunku. Strasznej mi ochoty narobili, choć trochę się boję, bo teren silnie zanieczyszczony i głupio trochę huby w drzew zjadać hahaha.
Jak można go rozmnożyć ? Jest tylko na jednej wierzbie a wokół pełno starych pni z odbiciami.
masz tu Lukasz artykul o zolciakach i toksynach :
podobno czasami z robinii mozna sie zatruc i nie jada sie z drzew iglastych…
https://www.jbc.org/content/early/2005/02/01/jbc.M413933200.full.pdf
Łukasz Łuczaj, Zielarka, i inni…. Proszę, powiedzcie, tak od siebie (w necie już znalazłem) kilka słów o żółciaku siarkowym… Głównie, czy jest jadalny, skoro zawiera lektyny, jaka jest ich ilość? Czy znaleziona w nim ilość hemolitycznych i hemoaglutynujących lektyn jest zdrowa dla spożycia? Czy zboża i rośliny strączkowe zawierają ich więcej (lektyn)????
ludzie go jedzą ale nie jestem jakimś wielkim fanem. Myślę że jest mało przebadany.
Chcę podziękować za ciekawy, naukowy artykuł; i oczekuję na kolejne w tym zakresie. Panie Łukaszu, informuję, iż samemu za pierwszym razem opłukałem kilka płatów tegoż grzyba w stanie średnio dorosłym (lekko twardawym już) i przekroiłem go na pół tak, aby nie był tak gruby jak zwykle była, zamoczyłem w mące i obsmażyłem mocno na oleju rzepakowym. BEZ GOTOWANIA. Nie sugeruję, by to robić, mnie nic nie było, nawet syndromów bólu brzucha, więc zastanawiam się, czy faktycznie należy go gotować? Czy może Pan przytoczyć jakieś naukowe publikacje na temat gotowania przez 20 minut tego grzyba na wstępie przygotowań kulinarnych? Proszę o artykuł. Dziękuję serdecznie, jest Pan wielki, chyba zacznę rozsiewać Jak Pan czosnek niedźwiedzi…. :)
No no, panie Łukaszu 😲.
Podziwiam za fantazję i odwagę kosztować styropian i tekturę 😉.
Żołciaka jemy już od ponad dekady na mnóstwo sposobów. Nie znam bardziej uniwersalnego grzyba w kuchni.
Pozdrawiam 😁
P.s. dla równowagi artykuł o zdrowotnych właściwościach m.in. żółciaka.
https://www.researchgate.net/publication/330702079_Biological_activity_of_polypore_Mushrooms_Laetiporus_sulphureus_Piptoporus_betulinus_and_Trametes_versicolor