Kiedy jest połowa zimy?

Na jakimś portalu przeczytałem, że statystycznie najzimniejszym dniem w roku jest 15 stycznia, czyli już jesteśmy „z górki”. Moje obserwacje ze ścian, gdzie ustawiam opał wskazują, że połowa opału, który wypalam w chłodnej porze roku, idzie mi dokładnie 19 stycznia czyli na łemkowskiego Jordana.

Zimowe przesilenie przypada ok. 21-22 grudnia, wtedy dzień jest najkrótszy, ale nie jest jeszcze najzimniej. Ktoś głupio wymyślił, że wtedy dopiero zaczyna się astronomiczna zima. Rzeczywiście temperatury nie idą w parze z długością dnia. W jesieni dzień jest krótki, ale nagrzane morza i lądy dopiero oddają ciepło, więc zimna pora nadchodzi z opóźnieniem a jesień daje mniej niespodzianek temperaturowych niż wiosna. Chińczycy mawiają:

lato – ciepła ziemia, ciepłe niebo, jesień – ciepła ziemia, zimne niebo, zima – zimna ziemia, zimne niebo, wiosna – zimna ziemia, ciepłe niebo

W medycynie chińskiej zima przychodzi dużo wcześniej niż przesilenie zimowe – wtedy kiedy robi się ciemno i zimno, gdzieś w połowie listopada. Zima się już kończy, ale warto wspomnieć, że wg tradycyjnej medycyny chińskiej zima to okres wzmacniania nerek. Należy wtedy więc spożywać pokarmy im sprzyjające (wiele pokarmów o ciemnym zabarwieniu), np. czarny sezam, wieprzowina, ryby, niektóre rodzaje fasoli, orzechy, rosoły na kościach z odżywczymi ziołami itp. Unikać męczenia się, raczej zbierać siły, gromadzić akumulatory.

Aneks :)

po opublikowanie tego wpisu odezwało się wiele głosów, że innym markerem połowy zimy jest święto Matki Boskiej Gromnicznej 2 lutego,  zgodnie z ludowym powiedzeniem „Gromnica – zimy połowica”. Ten szczególny dzień jest świętowany w różnych miejscach  – np. jako Dzień Świstaka (w USA), Dzień Borskuka (Anglia) czy Dzień Niedźwiedzia. I u nas maluje się Matkę Boską Gromniczną z wilkami.

Więcej o tym tu: http://www.taraka.pl/warsztaty_dzien_niedzwiedzia_2

Podsumujmy więc, mamy następujące markery środka zimy:

– przesilenie zimowe (21-22.12)

– najzimniejszy dzień w roku średnio 15 stycznia

– kiedy nam ubyło połowa opału 19 stycznia

– 2 luty – rytualnie wyznaczony przez święto Gromnicznej.

Skąd ten rozdźwięk między połową zużytego opału czy najzimniejszym dniem, a Gromniczną? Myślę, że dlatego, że dawniej bywały większe śniegi i zima przeciągała się dłużej wiosną, bo choć było ciepło to duży śnieg mógł leżeć jeszcze ze 2 tygodnie, co daje wrażenie, że dopiero początek lutego to połowa zimy.

10 komentarzy

  • To nasza pierwsza zima na wsi – drewno, które mieliśmy w stodole miało nam wystarczyć na całą zimę. Już go nie ma. ;) Czy to połowa zimy? Nie strasz, ja mam nadzieję, że zbliża się koniec. :) Akumulatory nasze się nabijają ciągle – jemy sezam czarny, pestki dyni, słonecznika, owies – to chyba będziemy mieć siłę jak konie. ;)

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      moja pierwsza zima na wsi we własnym domu też tak wyglądała . Potem jeszcze były 2-3 zimy kiedy drewna zrobiłem więcej, ale było mokre. Teraz wiem ile mi idzie: zawsze mam na 2 zimy do przodu, suchutkie, aż strzela.

  • AB pisze:

    Ale kto powiedział, że najzimniej jest w połowie zimy ? Przysłowie mówi 'Idzie luty obuj ciepłe buty’. Charakterystyczna cecha często jest najbardziej intensywna, gdy ku końcowi idzie, a nie w połowie okresu. Kwiaty pachą najbardziej tuż przed przekwitnięciem, nie w połowie kwitnienia, uwodzą zapachem i nagle ciach i już ich nie ma. Zima też w lutym sroży się, a później słoneczko przygrzeje i po zimie.

    • Łukasz Łuczaj pisze:

      Oczywiście mrozy mogą się zdarzyć i w listopadzie i marcu. 2 lata temu pod koniec marca było u nas – 19 C, a „luty” w niektórych językach słowiańskich np. chorwackim znaczy „srogi”, „ostry”. Ale ja mówię o statystyce. Luty jest mroźny ale dnie są dłuższy – wysokim spadkom temperatury w nocy towarzyszy często słońce i odwilż w dzień. W przeciwieństwie do grudnia czy stycznia kiedy często jest przez cały dzień ponuro i trupio – 5C

      • AB pisze:

        Chyba powinnam powiedzieć to co zawsze radzę. Doświetlać się, doświetlać się, doświetlać się … np. lampą Solux. Bardzo pomaga na takie depresyjne nastroje spowodowane brakiem światła. Gdy zima jest śnieżna to jest jaśniej i mamy lepszy humor, a gdy nie ma śniegu jak w tym roku to warto doświetlić się i poprawić sobie nastrój.

    • MaciejLisCK pisze:

      Super artykuł, dzięki.

  • Mieszkam na Śląsku i porządnej zimy już dawno tu nie było… owszem poprzez zmiany administracyjne dziś w województwo Śląskie wchodzi też Wisła, Żywiec, Bielsko-Biała i tam zima gości dłużej i zawsze z mocniejszym akcentem… ale w moim mieście (Gliwice) to w tym roku jest jej tyle co kot napłakał…

    Oczywiście jako kierowcy mi to pasuje, zero odśnieżania auta, zero ślizgawek, ale jako ojcu 5 latka, który co jakiś czas pyta „Tato a kiedy pójdziemy na sanki?” doprowadza mnie to bólu głowy ;) , a jak sobie przypomnę swoje zimy widziane oczami dziecka… ochhh co to była za jazda :)

  • Mariusz pisze:

    Przysłowia ludowe polskie: „Święty Marcin na białym koniu jedzie”, ” Św. Dorota zapowiada śnieg i błota”, „Na Świętego Grzegorza idzie zima do morza”( pęka kra na rzekach), ” Na Świętego Wojciecha na polu uciecha” i.t.d.

  • Janko pisze:

    Logicznie rzecz biorąc, a zarazem astronomicznie, to środek zimy wypada około 21 grudnia. Analogicznie środek lata ok. 21 czerwca. W Polsce zbyt dużą wage przywiązuje sie do dat astronomicznych. Myśle że to przez media, które coś sobie kreują, żeby coś robić. O ile wiem, to w zach. Europie jako początek lata przyjmuje sie pocz. czerwca. A na pewno tak jest w Skandynawii. Wtedy tam zaczynają sie wakacje, a z kolei w weekend najbliższy dnia św. Jana (Johana) Północ hucznie świętuje Midsommar, czyli śródlecie. U nas jest troche cieplej i z reguły przyroda w końcu maja jest bardziej letnia niż we wrześniu. Zatem ogłaszanie początku lata w dzien przesilenia jest naiwnym ustalaniem ram dla klimatu. Natomiast co do zimy, to na podstawie moich wieloletnich obserwacji wiem, że jeśi jest mrożna zima, to po 20 lutego łagodnieje, choć śnieg może jeszcze długo leżeć

  • Alicja pisze:

    02 Luty i trzymajmy się tej daty raczej, według ludowych obyczajów i tradycji nazywał się ten czas „Półzimek”, w każdym razie na Kurpiach, Pieczono paczki i faworki oraz organizowano fantastyczne festyny i zabawy. Tańcowali do białego rana radośni i nie jeden i nie jedna poznawali swoje miłości na tych zabawach, bo nieraz trwały dwie soboty i niedziele..w prywatnych domach, zawsze u kogoś innego.. tak bawiła się młodzież i starsi w dobie bez komputerów..

Skomentuj Łukasz Wilczkowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.